Przede wszystkim mama, mama karmiąca. Ale także doradca noszenia w chustach i nosidłach po szkole ClauWi, a na co dzień opiekunka w żłobku. W wolnych chwilach (choć tych już coraz mniej) szyje na maszynie różności – przede wszystkim dla swoich córek. Z pewnością kojarzona przez niektórych z Was – Maria Kiraga. To ona rozkręca siechnicki “chusto-świat”.
1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…
I tak, i nie. 🙂 Pracuję “na etacie” w żłobku. 😉 Jednak potrzebuję też poczucia wolności, niezależności. Nie jestem z tych, których da się wrzucić w schemat. Wolę działać, cały czas coś zmieniać, iść do przodu. Potrzebuję mieć poczucie, że mogę coś zmienić w otaczającym mnie świecie i staram się to robić. Cały czas w mojej głowie rodzą się nowe pomysły na samorozwój. 🙂
2. Dzień organizuje sobie…
Niestety często organizacja dnia jest uzależniona od pracy mojej i męża. Musi być wszystko logistycznie rozplanowane. Praca – dom – konsultacje. Nie jestem typową “panią domu”, nie gotuję obiadków. Organizacja dnia często ogranicza się do tego, kto może zostać z dziećmi i w jakich godzinach. Na całe szczęście w tym całym zabieganiu zawsze jest chwila, żeby po prostu pobyć razem.
3. Na co dzień napędza mnie…
Brak wolnego czasu! Im więcej zajęć mam, tym bardziej czuję się naładowana energią, a nowe pomysły wtedy mnożą się jak szalone. 🙂
4. Największe wyzwanie w moim życiu, to…
Zdecydowanie macierzyństwo! A przynajmniej ta odpowiedź nasunęła mi się jako pierwsza. Wychować te małe istoty na wartościowych ludzi to ogromny wyczyn. Jednak im dłużej zastanawiam się nad tym pytaniem, tym bardziej dochodzę do wniosku, że każdy dzień stawia nam ogromne wyzwania! I albo stawiamy im czoła, staramy się im sprostać, albo biernie rozkładamy ręce. Życie nie raz pokazało mi, że wiele w naszym życiu może zmienić się w ułamku sekundy… Dlatego chyba największe wyzwanie to cieszyć się każdym dniem, tak po prostu, bez doszukiwania się minusów i problemów.
5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…
Szczerość 🙂 Zawsze mówię to, co myślę. Nie potrafię udawać kogoś, kim nie jestem. Mówić to, co inni chcą usłyszeć. Często szybciej powiem niż pomyślę. 😉 Ale wolę to, niż jakieś niedopowiedzenia, toksyczne sytuacje. Od innych też oczekuję tej szczerości wobec mnie. Zwykłej prawdy, którą niestety tak ciężko w dzisiejszych czasach spotkać…
6. Siłę czerpię z…
Gór! Kocham góry! “Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady”…, a że to nie takie proste, to staram się jak najczęściej góry odwiedzać. W otaczającym pięknie krajobrazów odnajduję ciszę i spokój, która ładuje mnie siłą do działania.
Na co dzień najwięcej siły dają mi moje córki, zaskakując mnie codziennie, rozśmieszając lub po prostu tuląc się do mnie.
7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…
Zostałabym inżynierem. 😉 Po maturze dostałam się na Politechnikę Wrocławską. Miałam być inżynierem chemii. 🙂 Jednak dość szybko doszłam do wniosku, że praca naukowa jest nie dla mnie. Zaczęłam szukać własnej drogi. Patrząc na różnorodność miejsc, w jakich pracowałam, mogłam być zupełnie kimś innym: pracowałam w sklepie, piekarni, byłam listonoszem i przedstawicielem handlowym. W sumie, patrząc na to wszystko, ciężko stwierdzić, czy jeszcze nie będę robić czegoś zupełnie innego. 😉
8. Na moim “podwórku” brakuje mi…
Hmmm… Może paru metrów kwadratowych? 😉 Nie mam jakichś wielkich wymagań do tego, co mam. Rzeczy materialne nigdy nie były dla mnie specjalnie ważne. Mam zdrową i kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć – z nimi niczego mi nie brakuje!
9. Macierzyństwo to…
wspaniała przygoda, ale też ciężka praca. Wielka odpowiedzialność za drugiego człowieka, ale też satysfakcja z osiągnięć tych małych i tych wielkich. Pierwsze słowa, pierwsze kroki, potem pierwsze konkursy i nagrody. Radość, że w tym wszystkim mogę je wspierać, być przy nich w tych wesołych i smutnych chwilach. Macierzyństwo to też mnóstwo pokory, morze cierpliwości i wyrozumiałości.
10. Macierzyństwo nauczyło mnie…
Cały czas mnie uczy, z każdym dniem odkrywam coś nowego. Przede wszystkim jednak zmieniło mnie, pokazało nowe możliwości. Narodziny obu córek spowodowały ogromną rewolucję w moim życiu. Pojawienie się pierwszej córki pogłębiło we mnie zamiłowanie do pracy z dziećmi, dzięki niej zdecydowałam się szkolić w zakresie opieki nad dziećmi. Z kolei narodziny drugiej córy pokazały mi, jak ważne dla kobiety jest karmienie piersią, ile daje i rodzicowi, i dziecku bliskość. To macierzyństwo pootwierało mi nowe szufladki z nowymi możliwościami rozwoju. Chcę jak najwięcej z własnych doświadczeń przekazywać innym mamom. Dlatego prowadzę konsultacje z prawidłowego noszenia, współpracuję ze szkołą rodzenia.
Nie zrobiłabym tego wszystkiego, co robię, gdyby nie macierzyństwo!
Wielu osobom wydaje się, że dziecko ogranicza wolność i niezależność. Według mnie dziecko dopiero pokazuje nam, ile jeszcze przed nami i jak szeroki mamy wachlarz możliwości, ile jeszcze możemy osiągnąć! Przede wszystkim mam poczucie, że mam dla kogo to wszystko robić.