Agnieszka Kasperska – internetowa Aromatyczna Mama – mama trójki dzieci, w tym 4-letnich bliźniaków. Zawodowo ponad 15 lat związana ze sprzedażą, marketingiem, szkoleniami. Aby móc zadbać o zdrowie swojej rodziny zgłębiała wytrwale tematy naturalnych metod. Będąc pod wrażeniem ich skuteczności zaczęła o tym opowiadać innym. Tak powstała FB Aromatyczna Mama, a kilka miesięcy później pasja stała się fundamentem założenia firmy.
Agnieszka zakochała się w jakości olejków eterycznych marki doTERRA, została jej ambasadorką i prowadzi szkolenia w szkołach rodzenia, dla położnych i personelu około medycznego, ale też bardziej komercyjnie skupione wokół kobiecości, emocji, macierzyństwa. W ofercie szkoleniowej znajdują się też praktyczne kursy, na których uczy stawiać bańki ogniowe, łączyć je z aromaterapią i innym naturalnymi metodami. Obok tej działalności założyła i z powodzeniem rozwija sklep internetowy (www.aromatycznamama.pl) z akcesoriami do aromaterapii. Ostatnie 1,5 roku było dla niej intensywne. Było „ciekawie”, kiedy kilka dni po złożeniu wypowiedzenia pracy etatowej ogłoszono pandemię i budowała firmę przez pierwsze 5 miesięcy z dziećmi “na kolanach”.
1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…
miałam dość chodzenia na kompromisy i pracy na sukces innych. Wtedy zdecydowałam, że pasja naturalnego dbania o moją rodzinę stanie się moim zawodem i postawiłam na swój biznes, zostawiając dobrze płatny etat w korporacji IT. Zawsze miałam głowę pełną pomysłów, nieszablonowych rozwiązań oraz intuicję w odniesieniu do ludzi i ich emocji. To doskonale sprawdzało się w moich wcześniejszych pracach, gdzie szybko awansowałam, miałam dobre relacje, ale… jednak zawsze na końcu byłam tylko pracownikiem w sztywnych ramach etatu “od …do…”. Nie tak chciałam przeżyć moje życie.
Kiedy urodziły się bliźniaki, a ja dość ekspresowo musiałam nauczyć się być mamą trójki a nie jedynaka, nie chciałam już więcej chodzić ciągle na kompromisy, oddawać innym to, co w życiu sprawia mi prawdziwą frajdę: spędzania czasu z ludźmi, ale też moją rodziną.
2. Dzień organizuję sobie…
dość elastycznie. Zostawiam przestrzeń na niezaplanowaną rozmowę z klientem, koleżanką, na poczucie, że nagle coś powinno mieć wyższy priorytet. Prowadząc dwa biznesy jednocześnie i będąc zaangażowaną mamą trójki powinnam być poukładana co do godziny, ale cóż? Tak nie jest. Działam na kompasie, którym są sztywne terminy np. warsztatów, na priorytetach, ale zostawiam przestrzeń dla siebie, dla swoich myśli, przebłysków, ale też innych ludzi, którzy są moją skarbnicą inspiracji.
3. Na co dzień napędza mnie…
wizja podróży, tych małych jak spacer inną ścieżką po parku czy wyjazd na weekend, ale też tych dalekich. Jako nastolatkę nie było mnie stać na zwiedzanie świata, więc udzielałam korepetycji i wszystko przeznaczałam na wyjazdy. Po liceum nie poszłam od razu na studia, ale wyjechałam na rok jako opiekunka dzieci do Francji, aby móc odkrywać, zwiedzać. Zawsze znajdę jakiś sposób, aby się gdzieś wyrwać. To nie oznacza, że nie kocham naszego domu, ale bardziej przywiązuję się do ludzi niż przedmiotów.
Odkąd są ze mną olejki eteryczne wspierające emocje, decyzje, ale też praktyki (joga, medytacja, praca z intuicją) i ludzie, których poznaję na warsztatach, nauczyłam się nie tylko wyjeżdżać bez rodziny, ale też bez wyrzutów sumienia. Na początku był to element mojej pracy, a z czasem zobaczyłam, że najzwyczajniej potrzebuję wyjazdu z przyjaciółką, babskiego wieczoru bez powrotu na noc, a dzięki tym wypadom jestem lepszą mamą, żoną. Jestem lepszą wersją siebie.
4. Największe wyzwanie w moim życiu to…
organizacja codzienności po urodzeniu bliźniaków. Przerastała mnie taka zwykła codzienność, fizyczność jak np. podnieść dwoje niemowląt jednocześnie i dać im siebie, kiedy tego potrzebują. A był jeszcze starszy syn i moje takie proste potrzeby jak sen czy odpoczynek. To był moment zwrotny w moim życiu. Jak do tego doszły choroby, przeziębienia, to zatrzymałam się… Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam przejąć kontrolę nad swoim życiem. Wtedy też zaczęłam wpuszczać innych ludzi, prosić o wsparcie i czerpać z tego przyjemność. Wcześniej byłam typową “Zosią Samosią”. 🙂
5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…
prawdziwość. Lubię prawdziwe w smaku jedzenie, głośny śmiech i słone łzy, kiedy są potrzebne. Cenię sobie szczere relacje z ludźmi. Nie zależy mi na poklasku wszystkich, chociaż z tym trochę pracowałam (takie widma młodości). Chcę móc być sobą, ale też chcę móc zmienić zdanie, bo się zmieniłam, bo czuję inaczej, bo to jest po prostu prawdziwe.
6. Siłę czerpię z…
innych ludzi. Może zabrzmiało to tak, jakbym była wampirem, ale naprawdę po spotkaniu, nawet w obecnej rzeczywistości dużo działam online, czuję jakbym się unosiła ponad ziemię. Często prowadzę szkolenia kilka godzin ciągiem lub wymagający wykład późnym wieczorem, bo tak są dostępni rodzice, po położeniu dzieci spać. Kiedy przygotowuję się do spotkania, czasami myślę, że nie dam rady, że to już końcówka tygodnia i jestem zmęczona, a potem widzę uśmiech jakiejś osoby, jedno zdanie. I czuję, że energia zaczyna płynąć i mam siłę iść dalej. Pojawiają się jakieś wizje, pomysły, które wcielam w życie i one okazują się potem strzałem w 10-tkę.
7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…
to byłabym wciąż na etacie. Musiałabym ogarnąć nianię, delegacje, wrócić do tempa, które kosztowało mnie wiele zdrowia. Pewnie gdybym nie poszła w edukację o naturalnym wsparciu mojej rodziny, to stałabym przed pytaniem, czy dałabym radę utrzymać etat z trójką wiecznie chorych dzieciaków. Tak było jeszcze 2 lata temu. NIE, nie chcę tego, co mogłoby być. Wiem, że taka miała być moja droga i pewnie wcześniej czy później by mnie przyciągnęła.
8. Na moim “podwórku” brakuje mi…
kontaktu z naturą. Odpoczywam w zieleni lasu, uspokajam się przy szumie fal, inspiruje mnie bezkres widoku gór. Bardzo chciałabym mieć dom dający mi kontakt z przestrzenią. To mój plan zmian, ale jeszcze kształtuję jego szczegóły.
9. Macierzyństwo to…
siła i motywacja. Bezwarunkowa miłość do dzieci, ale też to, kim ja jestem dla nich, nauczyły mnie wierzyć swojej intuicji i podejmować akcje. Chcę być dla nich przykładem. Kiedy często chorowały, nie umiałam ślepo wierzyć medycynie tradycyjnej, bo czułam gdzieś, że to nie jedyna droga. Dla siebie pewnie nie zrobiłabym tak wiele, nie poświęciłabym tylu wieczorów na edukację. Ale dla dzieci? Nie było dyskusji. I to mnie ukształtowało. Dzięki temu jestem tu, gdzie jestem i kocham to, co robię. Nazwa mojej marki nie była wyrachowanym planem marketingowym. Aromatyczna Mama wyszła z serca i dość szybko trafiła też swoją energią do serc ludzi, moich klientów, ale też zespołu olejkowych przewodniczek, który prowadzę w ramach współpracy z marką doTERRA.
10. Macierzyństwo nauczyło mnie…
pokory i elastyczności. Kiedyś myślałam, że jak zaplanuję i z determinacją będę pracować wystarczająco ciężko, to zawsze będzie po mojemu. Z dziećmi tak nie jest. Doba jest skończona. Teraz, jak wali się plan pierwotny, to ustalam kolejny. Słucham siebie, zadaję sobie dużo pytań, szukam, ale też nie waham się prosić o pomoc innych i często okazuje się, że zmiana planów może być nową cudowną podróżą.
❤️ ❤️ ❤️
Złota rada, która nie jest radą
“Złota rada” dla wszystkich kobiet, które czytają ten tekst: Nieważne ile masz lat, ile dzieci (i czy w ogóle), na jakim etapie życia jesteś. Nie zapominaj o sobie, o swoich potrzebach. Każda z nas ma prawo (a nawet powinien to być obowiązek) zadbać o siebie, o swój odpoczynek, rozwój, przyjemność. Warto pamiętać, że tylko wypoczęta, spełniona osoba może tworzyć zdrowe, szczęśliwe relacje z innymi osobami.
Większość pytań odpowiedziała w podobny sposób. Również postrzega Macierzyństwo jaką siłę i motywację – bardzo zmieniłam się odkąd mam dziecko. Również napędzają mnie ludzie i dodają mi pozytywnej energii! Nie mam pojęcia jak to jest mieć bliźniaki — to musi być naprawdę wyzwanie!