10 pytań do #1: Małgorzaty Motała, dyrektor Publicznego Przedszkola w Danielowicach

Kobieta – wulkan! Oddana rodzinie, dzieciom (nie tylko swoim!) i pracy, którą kocha. Mama trójki dzieci, żona, pani dyrektor, społeczniczka, biegaczka-amatorka. Umiejętnie łączy te i inne znane nie tylko sobie życiowe role. Work-life balance? Nie jest łatwo, ale TAK, to da się zrobić.

Zdjęcie użytkownika Malgorzata Magdalena Motała.

1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…

Od urodzenia mieszkałam we Wrocławiu. Tam też mam całą swoją rodzinę i znajomych, tam chodziłam do szkół, studiowałam, poznałam męża i tam urodziła się nasza córka. Przez 14 lat pracowałam we Wrocławiu jako pedagog specjalny, a potem nauczyciel matematyki i przyrody w szkole podstawowej z oddziałami integracyjnymi. Jednak w 2011 roku moje , a właściwie nasze dość poukładane i raczej spokojne życie, stanęło na głowie. Wtedy to urodziły się nam bliźniaki, a nasze życie nabrało niesamowitego tempa. Gdy chłopcy mieli rok, postanowiliśmy wyprowadzić się z miasta. Los (a raczej dwa razy większe mieszkanie w cenie naszych mikroskopijnych 36 m2 w centrum Wrocławia) rzucił nas do Wierzbna pod Oławą… Całe nasze życie toczyło się jednak nadal we Wrocławiu, a do Wierzbna zjeżdżaliśmy w zasadzie tylko na noc. Było mi ciężko przyzwyczaić się wioski, do braku znajomych, do dojazdów…. Ale jak to niedawno zauważyła jedna z moich znajomych, ja jestem taką osobą, która nie tyle szuka swojego miejsca na ziemi, co dowolne miejsce na ziemi zmienia tak. by stało się moje… I rzeczywiście, po przeprowadzce do Wierzbna postanowiłam, że muszę to nasze nowe miejsce jakoś polubić i oswoić.

Jestem delikatnie mówiąc rozmowna, dlatego dość szybko poznałam ludzi i zaangażowałam się też w różne działania na rzecz naszej wsi i gminy. Między innymi w akcję, której efektem było zwycięstwo Wierzbna w konkursie Podwórko Nivea. I tak w 2016 roku otrzymałam od wójta naszej gminy propozycję pełnienia obowiązków dyrektora przedszkola w Danielowicach. Była to propozycja dla mnie kompletnie zaskakująca. Nie widziałam siebie w roli dyrektora i to dyrektora przedszkola. Przyjęcie tej propozycji to była trudna decyzja, bo zawodowo byłam w momencie, w którym już nic i nikomu nie musiałam udowadniać. Czułam się spełniona i doceniona. Jednocześnie miałam poczucie, że to wyjątkowa szansa, przede wszystkim na rozwój, no i w zasadzie ostatni moment w życiu na tak radykalne zmiany. Ostatecznie do podjęcia tego wyzwania przekonali mnie moja rodzina i liczni znajomi. Wszyscy twierdzili, że sobie poradzę… A ponieważ jestem osobą, która woli żałować, że zrobiłam w życiu coś, czego robić nie powinna, niż żałować, że ominęło mnie coś ważnego, mimo wielu rozterek i obaw, zdecydowałam się na kolejny „życiowy armagedon”. Decyzja o zmianie dotychczasowej pracy była (tak teraz o tym myślę) raczej szalona. Pewnie, gdybym wtedy wiedziała co mnie czeka i na co się porywam, w życiu bym się nie odważyła na taką zmianę… Ale wtedy się odważyłam i choć bywa bardzo trudno… nie żałuję tej decyzji. To kolejne doświadczenie w moim życiu. Bardzo, bardzo cenne.

2. Dzień organizuję sobie…

Nie organizuję. 🙂 Zwykle mam mniej więcej jakiś plan, wiem, co mam zrobić, załatwić i z kim się spotkać… Ale rzeczywistość te plany zwykle mocno zmienia, więc często idę na żywioł. Mam kalendarz, ale zazwyczaj nie mam czasu do niego zajrzeć. Wieczorem wypisuję na kartce sprawy, które mam do załatwienia. To pozwala mi troszkę ułożyć sobie wszystko w głowie. Poza pracą muszę także ogarnąć wszelkie zajęcia dodatkowe moich dzieciaków, mnóstwo innych projektów, w które jakoś zawsze się „wplączę”, zakupy, sprzątanie, dom. W całym tym zamęcie muszę jeszcze znaleźć czas na bieganie, które jest dla mnie niezbędne, by zachować równowagę psychiczną. Bez tego prawdopodobnie byłabym chodzącym wulkanem, a tak choć trochę wybiegam stres i nerwy. Robię to nie tyle dla siebie (choć biegowa dawka endorfin mocno i pozytywnie mnie nakręca), co dla mojej rodziny. Kiedy nie biegam, staję się nieznośna. 🙂 Dla osób które nie znają mnie dobrze, mogę sprawiać wrażenie „nieogarniętej” i chaotycznej, ale naście lat pracy w szkole i bycie mamą bliźniaków sprawiło, że mam dużą podzielność uwagi i przychodzi taki moment (zwykle wieczorem) w ciągu dnia, że wszystko spinam, analizuję i układam. Wbrew pozorom jestem bardzo obowiązkowa i bywam pedantyczna. Często pracuję do późna w nocy (jak już uda mi się ogarnąć moje prywatne dzieci) Na szczęście mam ADHD, więc potrzebuję niewiele snu by się „naładować”.

3. Na co dzień napędza mnie…

słońce i ludzie… Jestem zdecydowanie człowiekiem, który potrzebuje innych, by funkcjonować. Uwielbiam otaczać się ludźmi pozytywnymi, szalonymi, kreatywnymi, z pasją. Energia innych nakręca mnie do działania. Unikam jak ognia malkontentów i pesymistów. Na co dzień trzymam się swojej życiowej zasady, że dobro wraca, a uśmiech jest zaraźliwy. 🙂 No i po prostu lubię ludzi.

4. Największe wyzwanie w moim życiu to…

Myślę, że całe moje życie to wyzwanie… Nie cierpię nudy i rutyny, więc jeśli robi się za spokojnie, to natychmiast wpadam na jakiś kolejny „szalony” pomysł. A na poważnie… w swoim życiu przede wszystkim jestem mamą i żoną. I to jest najważniejsza rola i największe wyzwanie. Nie zawsze mi się udaje mu podołać. Przyznaję. Zaliczyłam kilka porażek i wpadek. Nie jestem ideałem. Ale wciąż mogę patrzeć sobie w twarz bez wstydu, więc nie jest źle.

5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…

to, że ja i moja rodzina jesteśmy zdrowi i jesteśmy razem. Że nie musimy zmagać się z tym, na co nie mamy wpływu. To wielki dar… Cenię sobie to, udało mi się wokół siebie zebrać wielu życzliwych i przychylnych mi ludzi. To, że jestem optymistką i potrafię cieszyć się małymi rzeczami. Wydaje mi się, że dzięki temu moje życie jest prostsze. 🙂

6. Siłę czerpię z…

Największą siłę dają mi moje dzieci i rodzina. To oni, a zwłaszcza mąż, stawia mnie do pionu, gdy wątpię, gdy mam dość. To on mnie hamuje, gdy przesadzam i za bardzo się angażuję w to, w co nie powinnam, uspokaja gdy panikuję, ale też pomaga ile potrafi… Ogromną siłę daje mi też, jak już wcześniej wspomniałam, energia otaczających mnie „pozytywnie zakręconych” ludzi.

7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…

pewnie robiłabym coś innego. 🙂 Jestem osobą, która nie ogląda się za siebie, nie zastanawia się co by było gdyby. Jestem tu i teraz. I tym żyję. Dziś jestem dyrektorem przedszkola, nauczycielem, mamą, żoną, biegaczką… Jutro może będę kimś innym… Życie przynosi nam wiele niespodzianek. Najważniejsze, by doceniać drobiazgi i korzystać z tego, co nam daje los.

8. Na moim „podwórku” brakuje mi…

Przez 35 lat swojego życia mieszkałam w centrum Wrocławia. Wszędzie miałam blisko, wszelkie atrakcje były na wyciągnięcie ręki. Na wiosce nie jest tak łatwo. Wszędzie trzeba jeździć autem, brakuje mi też miejsca, gdzie mogłabym bezpiecznie pobiegać czy pojeździć z dzieciakami na rowerach. Za to w mieście nigdy nie udało mi się zobaczyć takiego wschodu czy zachodu słońca, rozgwieżdżonego nieba czy mgły jak tu. Bywa, że jadąc do pracy zatrzymuję się i robię zdjęcia – tak zachwyca mnie tutejsza przyroda. Do Wrocławia już bym chyba nie potrafiła wrócić. Tu czas płynie wolniej i spokojniej, ludzie są naturalni i mimo, że czasem śmieję się, że niektórzy lepiej wiedzą, co jadłam na obiad niż ja sama, to wiem, że mogę liczyć na ich pomoc. W mieście byłam anonimowa. Tu wszyscy się znają i ma to też swoje dobre strony. Czuję się tu bezpiecznie.

9. Macierzyństwo to…

najważniejsza rola mojego życia i sens istnienia. Zostałam mamą mając zaledwie 21 lat, ale już wtedy miałam poczucie ogromnie ważnej roli, jaka na mnie spadła. Choć czasem miewam mojej ferajny po dziurki w nosie , choć bywa, że sobie nie radzę, to są całym moim jestestwem. Bez nich nie byłoby mnie. Dzieci to bezwarunkowa miłość w obie strony. Swoje życie zawodowe również związałam z dziećmi i nie wyobrażam sobie, bym mogła zajmować się czymś innym. Wszelkie zmiany i kolejne działania i tak zawsze kręciły się wokół dzieci.

10. Macierzyństwo nauczyło mnie…

cierpliwości i pokory… Kiedy masz dzieci, wszystko inne schodzi na dalszy plan. Twoje potrzeby, marzenia nie są już tak istotne. Bezwarunkowa, ogromna, wszechogarniająca miłość, która sprawia że mimo nieprzespanych nocy, zmęczenia, nerwów, jesteś w stanie góry przenosić, by nie stała im się krzywda. Macierzyństwo to największa siła kobiety!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top