W byciu mamą ważne jest, żeby nie zapominać o sobie. Żeby pamiętać, że oprócz bycia mamą, nadal pozostajemy kobietami. Anna Bartoszewska to młoda mama, fizjoterapeutka, silna kobieta. Twardo stąpa po ziemi i wytrwale dąży do wyznaczonych przez siebie celów. Nie zapomina jednak o swoich zainteresowaniach, z których największe to sport, muzyka i fizjoterapia. Na resztę ponoć często brakuje czasu. 😉 Fizjoterapia jest jej pracą i pasją jednocześnie. Na pierwszy rzut oka ułożona i spokojna, w głębi duszy zwariowana i emocjonalna. 😉
1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…
bo miałam dosyć pracy, w której się nie spełniam i nie czułam się doceniana. Zawsze dawałam z siebie 100%, ale nigdy nie wychodziło mi to na dobre. Wiedziałam, że o pracę w zawodzie nie będzie łatwo, ponieważ w naszym województwie jest przesyt fizjoterapeutów. W końcu zdecydowałam się. Zrezygnowałam z pracy na umowę, by szukać pracy jako fizjoterapeutka. Byłam w trakcie studiów magisterskich, więc by móc się utrzymać, chwytałam się różnych prac dorywczych. Wiedziałam, że początki będą ciężkie, niskie zarobki, duża konkurencja, łatwo nie było. Poszukiwania trwały rok czasu. Nadszedł czas na praktyki zawodowe. W trakcie praktyk miałam to szczęście, że poznałam fantastycznych ludzi. Dzięki temu udało mi się dostać na staż, by później podpisać umowę i pracować jako fizjoterapeutka. Obecnie pracuję w nowej placówce, z częścią zespołu, który poznałam w poprzedniej pracy i w końcu mogę powiedzieć, że czuję się spełniona zawodowo.
2. Dzień organizuję sobie…
w głowie. Teraz, gdy pracuję na etat, zazwyczaj jest to zazwyczaj bardzo podobny schemat. Tym bardziej mając małe dziecko, rutyna jest ważna. 😉 Jeśli jednak już nie ogarniam rzeczywistości (co zdarza mi się coraz częściej ;-)), zapisuję ważniejsze sprawy i spotkania w podręcznym kalendarzu.
3. Na co dzień napędza mnie…
energia płynąca od moich najbliższych, przyjaciół, mojego partnera, który często dodaje mi skrzydeł i sprawia, że mocniej zaczynam w siebie wierzyć. Od zawsze powtarzałam, że mam wokół siebie fantastycznych ludzi i tak jest do dziś.
4. Największe wyzwanie w moim życiu to…
oczywiście macierzyństwo. Jak każda matka chciałabym zapewnić swojemu dziecku świetlaną przyszłość. Wychowywanie go na świadomego, uczciwego i szczęśliwego człowieka to największa odpowiedzialność. Dziecko rodzi się z czystą kartą i to, jakim będzie człowiekiem, w wielkim stopniu zależy od nas – rodziców. To, jakie wartości mu przekażemy i jakim będziemy dla niego wzorem, na pewno będzie kluczowe w jego dorosłym życiu.
5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…
szczerość i poczucie kontroli nad własnym życiem.
6. Siłę czerpię z…
przeszłości i wcześniejszych doświadczeń. Każda sytuacja czegoś nas uczy. Często boimy się porażek i złych doświadczeń, tymczasem to właśnie one są najcenniejszą lekcją. Myślę że im więcej przeciwności napotkałam i pokonałam w swoim życiu, tym silniejszą stałam się osobą. I chyba całkiem twarda ze mnie babka. 😉
7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…
to nie mam pojęcia, co bym robiła. Pewnie postawiłabym wszystko na jedną kartę i podróżowała gdzieś po świecie.
8. Na moim „podwórku” brakuje mi…
przede wszystkim większej współpracy pomiędzy fizjoterapeutami a lekarzami i nieco większego zaufania do naszej profesji. Zmiany systemu, jaki panuje w NFZ i na wyższych uczelniach. Niestety tam ciągle jesteśmy 20 lat do tyłu…
9. Macierzyństwo to…
ogromny dar, który nadaje życiu głębszy sens. Zdajemy sobie sprawę, że nie żyjemy tylko dla siebie, a przede wszystkim dla tej małej istotki. To zupełnie inny wymiar miłości i ogromna dawka motywacji, która z jednej strony trochę odbiera, a z drugiej dodaje masę siły i energii.
10. Macierzyństwo nauczyło mnie…
tego, że rzeczy, które kiedyś wydawały nam się ważne, nagle mogą stać się bezwartościowe i odwrotnie. Dostrzegać piękno w drobnych rzeczach i gestach oraz tego, że nie ma rzeczy niemożliwych. Od zawsze wiedziałam, że kobiety to silna płeć. Macierzyństwo tylko potęguje tę siłę. Macierzyństwo zmieniło mnie pod wieloma względami, dodało więcej odwagi i motywacji do rozwoju osobistego. Za namową przyjaciółki założyłam bloga, zaczęłam jeszcze bardziej interesować się dziećmi i ich rozwojem. Połączyłam macierzyństwo z pracą co pomogło mi rozwijać się zawodowo jeszcze bardziej.
P.S.
Anię możecie podglądać na jej blogu, o tutaj i fanpage’u. Znajdziecie u niej sporo fachowych tekstów, np. o tym jak prawidłowo dbać o stópki malucha, o ćwiczeniach po porodzie (siłami natury i cesarskim cięciu), a także wiele więcej. Jeśli jeszcze nie znaliście jej bloga, zajrzyjcie koniecznie!
A gdybyście mieli ochotę na spotkanie w cztery oczy, możecie skorzystać z wizyty w niedawno otwartym Centrum Fizjoterapii na Sportowej. 🙂