Dziś sukces, moim zdaniem, inny niż wszystkie. Bo można się spełniać na wiele różnych sposobów. A angażując się na rzecz innych ludzi, jak to mówią – szczęście się mnoży, gdy się je dzieli. Monika Marczak jest mamą 10-letniej Natalii, trenerem pracy osób niepełnosprawnych, a także wolontariuszką. To kobieta, która nie umie usiedzieć na miejscu i ma milion pomysłów. Doba to dla Niej stanowczo za mało. Marzy Jej się własny biznesm ale jak mówi – przyjdzie na to odpowiedni czas.
1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…
jestem mamą 10-letniej córki Natalii, którą sama wychowuję. To duże wyzwanie, dlatego wiem, że np. praca 3-zmianowa nie wchodzi w grę, ani inna „korporacyjna” praca. Co prawda swojego miejsca i pracy wciąż szukam, ale wiem, że ten czas nadejdzie. Póki co, pracuję jako Trener Pracy Osób Niepełnosprawnych i lubię tę pracę. Wiele uczy, aczkolwiek zdradzę, że marzy mi się własny biznes przez wielkie „B” (śmiech). Spełniam się jako wolontariusz w Stowarzyszeniu Pomocy Dzieciom Tęcza w Oławie – to bardzo ważne dla mnie. Cały czas staram się wzbogacić o różne doświadczenia, dlatego jeśli tylko jest akcja charytatywna, w miarę możliwości pojawiam się, aby pomóc. Kolejne doświadczenie to… w 2018 jesienią kandydowałam na radną do Powiatu Oławskiego. Oczywiście sama na to bym nie wpadła (śmiech), jeden bardzo miły człowieczek do tego mnie namówił (śmiech). Uzyskałam 77 głosów, z czego byłam bardzo dumna. Do tego staram się włączyć w życie aktywność fizyczną. Troszkę biegam, nawet mam kilka medali. Nie nudzę się… a mogłabym wymieniać i wymieniać… 😉
2. Dzień organizuję sobie…
No właśnie ta organizacja (śmiech)… Może nie zawsze (bo ze mnie taki śpioch), ale udaje mi się zacząć dzień od kawy i na spokojnie zacząć poranek. Szybki prysznic, zaprowadzenie córki do szkoły i się zaczyna „wyścig”, czyli szybko tu, szybko tam. Coś załatwić, a to pójść jeszcze tam, a praca, a dziecko i chyba każda mama tak ma, że doba mogłaby być dłuższa. Ogólnie szybko żyję i wciąż brakuje mi czasu. 😉
3. Na co dzień napędza mnie…
NOWE POMYSŁY!! PLANY KAŻDEGO DNIA! O TAK! Uwielbiam, kiedy nowo wyznaczone cele są zrealizowane. Wtedy wiem, że zrobiłam dobrą robotę. Czy to w pracy, czy w życiu osobistym. Największą jednak satysfakcję sprawiają mi akcje charytatywne. Często bywało tak, że rzucałam „hasło” wśród znajomych, przyjaciół czy też na FB. Robiłam coś na własną rękę i formalnie wiedziałam, że może to nie wyjść i będzie problem, ale… Ludzie naprawdę mają dobre serca, ufają i to mnie bardzo cieszy. Wtedy daje to ogromną energię i kopa do dalszego działania.
Napędza mnie także przede wszystkim córka, przyjaciele i rodzina. Staram się jak najwięcej czasu spędzać właśnie z Nimi. Weekendy, wyjazdy, wycieczki, wariactwo nie tylko od święta – to jest bardzo, bardzo ważne. 😉
4. Największe wyzwanie w moim życiu to…
Uuuuuuu… jest tego troszkę, ale stawiam tu na Macierzyństwo, a raczej na moment samotnego macierzyństwa. Roczna córka i ja, w dodatku bez pracy. To było wyzwanie. Gdyby nie rodzina, to szczerze nie wiem, co by było. Smutne wyzwanie, ale to ukształtowało mnie, mój charakter. Stałam się Matką Polką (śmiech) i na pewno silniejszą kobietą, więc ma to swoje plusy. 😉
5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…
- ZDROWIE – bo jeśli jesteś zdrowy(a), to jesteś bogatym człowiekiem. Bez dwóch zdań.
- RODZINĘ.
- UCZCIWOŚĆ.
- SZCZEROŚĆ (DO BÓLU;-)).
- ROZMOWĘ (w życiu niezwykle ważna).
- OTWARTOŚĆ, SWOJSKOŚĆ, UŚMIECH LUDZI – ludzie i otoczenie są również ważni w naszym życiu. Lubię czuć radość i energię otaczających mnie ludzi.
6. Siłę czerpię z…
Zdecydowanie od mojej córki Natalii. Bywa tak, że pewne rzeczy mnie przerastają. Myślę, że my MAMUŚKI tak mamy. Mamy chwile zwątpienia, chwile, kiedy musimy wypłakać się (do czego mamy pełne prawo). Będę się tu powtarzać, ale córka, rodzina, przyjaciele, to, o czym wspominałam wcześniej – dają mi siłę. To Natalia napędza mnie do działania. Bo przychodzi nowy dzień i nie ma czasu na użalanie się. Tylko jadę z tym „koksem” (śmiech).
7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…
To… hmmm… można inne pytanie? (śmiech) Nie wiem czemu, ale myślę, że moje życie byłoby monotonne, bez wielkiego WOW! No tak… Tak myślę… 😉
8. Na moim „podwórku” brakuje mi…
takiej rodzinności i dawnych czasów. Dawniej było inaczej, mniej nienawiści to przede wszystkim… Chętnie wróciłabym do czasów podstawówki, wakacji, gry w gumę, wygibasów na trzepaku. Do wakacji u babci i kanapek ze śmietaną i cukrem (śmiech). Wtedy to była śmietana… Ach, ten smak. I więcej ludzkości było między sąsiadami, między ludźmi w ogóle.
9. Macierzyństwo to…
Najpiękniejsze, co mogło mnie spotkać.
To walka z własnymi słabościami.
To poznawanie siebie.
To wielka radość i bezwarunkowa miłość… Tak!
10. Macierzyństwo nauczyło mnie…
Na pewno wiele cierpliwości i zapewne przez samotne macierzyństwo to, że DUŻO SIŁY we mnie drzemie.