Anna Kozaczek – prywatnie mama Helenki (22 miesiące) i żona Tomka. Zawodowo – właściciel i dyrektor żłobka Bąbelki w Oławie. Absolwentka studiów magisterskich na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu oraz Zintegrowanej Edukacji Wczesnoszkolnej i Przedszkolnej, a także dyplomowany trener pływania i instruktorka fitness. Możliwość połączenia życia zawodowego z zainteresowaniami uważa za wielkie szczęście i nie wyobraża sobie zajmować się czymś innym.
Anna Kozaczek z córką, Fot. archiwum prywatne
1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…
od zawsze lubiłam działać po swojemu wcielając wizje i własne pomysły w życie. W związku z tym rozpoczęcie własnej działalności było w zasadzie dla mnie czymś naturalnym, czymś, na co byłam w 100% zdecydowana i pewna siebie czekałam tylko na odpowiedni moment. Zdobywałam doświadczenie w pracy z dziećmi w różnym wieku i tak poznałam moją przyjaciółkę i wspólniczkę Paulinę. Dwie dość różne osobowości okazały się równocześnie idealnie pasujące do siebie i tak zrodziło się miejsce niezwykłe, z którego jestem OGROMNIE dumna – Żłobek Bąbelki.
2. Dzień organizuję sobie…
Jestem fanką kalendarza, w którym równocześnie jest zawsze miejsce na zmiany i spontaniczność. Wszystkie jako Mamy, każdego dnia myślimy o mnóstwie rzeczy do zrobienia. Do tego dochodzą obowiązki zawodowe, a oczywiście doba nie zawsze okazuje się wystarczająca. Dlatego też staram się, aby moje założenia nie ograniczały mnie do konkretnych dni i nie wywoływały poczucia frustracji w razie ich niespełnienia. Bardzo ważny jest dla mnie weekend, podczas którego rzeczywiście odkładam obowiązki zawodowe zupełnie na bok i staram się „wycisnąć” z dni jak najwięcej ładując równocześnie baterie do pełna.
3. Na co dzień napędza mnie…
naturalny instynkt do działania. Uwielbiam zadania i dążenie do ich realizacji. Wydaje mi się, że wynika to z mojego „sportowego” charakteru, który doskonale sprawdza się w niezwykle aktywnym życiu żłobka.
Każdego dnia widzę, ile radości sprawia mojej córce wspólne eksplorowanie, doświadczanie i poznawanie świata. Myślę, że zna to doskonale każda z Nas. Gdy widzimy zadowolenie i fascynację w oczach swych pociech, zmęczenie potrafi odejść momentalnie w niepamięć.
4. Największe wyzwanie w moim życiu to…
pozostać wdzięczną każdego dnia i cieszyć się z małych rzeczy. Niestety, ale muszę się przyznać, że miewam tendencję do narzekania i złoszczenia się na rzeczy, nawet te, na które często nie mamy wpływu. Dlatego cały czas pracuję nad samą sobą, aby stać się większą „oazą spokoju”. W tym aspekcie idealne okazało się macierzyństwo, które zdecydowanie wyzwoliło we mnie większe pokłady cierpliwości i bezwarunkowego zrozumienia dla drugiego człowieka.
5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…
szczerość. Nigdy nie potrafiłam ukrywać swoich uczuć. „Stety niestety” w moim przypadku spokój i wewnętrzną zgodę z samą sobą jestem w stanie osiągnąć dopiero po wyjaśnieniu wszelkich nieporozumień.
6. Siłę czerpię z…
odkąd jestem Mamą zdecydowanie jest to także moja córeczka. Jakbym jednak miała spojrzeć wstecz, to chyba odpowiedziałabym, że po prostu z rodzaju osobowości i wychowania, jakim obdarzyli mnie moi Rodzice.
7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…
byłabym zapewne nauczycielem wychowania fizycznego lub wczesnoszkolnego. Tam realizowałabym swoje równie twórcze i aktywne wizje, tylko w nieco mniejszym zakresie niż pozwala mi na to posiadanie własnego żłobka. Do dziś uwielbiam przechodzić obok szkoły i słyszeć dźwięk dzwonka.
8. Na moim „podwórku” brakuje mi…
osiedla tętniącego życiem! Wychowałam się na osiedlu pełnym ludzi i dzieci śmiejących się podczas swobodnych, twórczych i pomysłowych zabaw. Dziś, gdy mieszkam nieco na uboczu, brakuje mi bliskości różnorodnych sklepików i placów zabaw. Na szczęście mieszkam pośród ludzi, którzy są niezwykle otwarci na sąsiedzką zażyłość i uatrakcyjniają życie naszej małej społeczności.
9. Macierzyństwo to…
spełnienie moich marzeń, a jak się potem okazało także oczekiwań, bo tak w większości wyobrażałam sobie tą niezwykłą rolę. Czuję się cudownie w roli „nauczyciela życia” i zawsze staram się być najlepszym źródłem wartości dla mojego dziecka. Z wyjątkiem noworodkowych początków, o których, jako niedoświadczona Mama, miałam przesłodzoną wizję głównie śpiącego dzieciaczka, przy którym będę miała duuużo czasu. Oj, jakże się myliłam. 😉
10. Macierzyństwo nauczyło mnie…
cierpliwości, oddania, spoglądania na świat oczami małego dziecka, dla którego problemy błahe (w oczach dorosłych) są często poważne i zasługujące na dużą uwagę. Macierzyństwo nauczyło mnie, jak być wyrozumiałą w stosunku do samej siebie. A także, jak odpuścić w wielu sprawach i skupić się na tych najważniejszych, tu i teraz. To na początek… Bo jestem przekonana, że z każdym kolejnym etapem nauczy mnie jeszcze niejednego.