Zawodowo: mgr fizjoterapii, specjalista fizjoterapii okołoporodowej, fizjoterapeuta uroginekologiczny. Od 9 lat zatrudniona na etacie w ZOZ Oława i od niedawna na własnej działalności Fizjoterapia kobiet w NZOZ Omega, prowadzi również wizyty domowe dla seniorów. Prywatnie: żona, mama rezolutnego, bardzo energicznego i wygadanego 2.5latka. Dziś na pytania odpowiada Agnieszka Gelger-Kałuża.

1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…
już na studiach miałam „smykałkę” do fizjoterapii w ginekologii, wtedy jeszcze w Polsce nie było czegoś takiego jak fizjoterapia w uroginekologii. A przynajmniej nam studentom, nic nie było o tym wiadomo. Chciałam zająć się wtedy szkołą rodzenia, ale nie doprowadziłam sprawy do końca (może tak miało być). Jednak przez kolejnych parę lat, ciągle gdzieś wracałam do tematu, doszkalając się. W roku 2019 dodałam sobie otworzenie własnej działalności do celów, które muszę zrealizować i uparcie do tego dążyłam.
2. Dzień organizuję sobie…
Do tej pory zawsze tworzyłam szczegółowe grafiki/ plany swojej pracy i innych zajęć na kilka tygodni do przodu. Jednak od kiedy w moim życiu pojawił się Filip, nauczyłam się że cały mój misterny plan może się diametralnie wywrócić z dnia na dzień. A jedyne co muszę mieć na pewno zorganizowane, to opiekę nad synkiem, w razie jego absencji w żłobku. A za to bardzo dziękuję mojej rodzinie – bo zawsze można na nich liczyć.
3. Na co dzień napędza mnie…
pewność i wiara w to, co robię. Nie przestaję się szkolić, jeździć – spotykać fizjoterapeutów, urologów, ginekologów, położne z innych miast, równie pozytywnie zakręconych zawodowo. Fizjoterapia jest prężnie rozwijającą się częścią nauk medycznych. Nie można zostawać w tyle. Trzeba być na bieżąco. Drugim ogromnym i najważniejszym motywatorem i filarem w moim życiu jest rodzina.
4. Największe wyzwanie w moim życiu to…
myślę, że właśnie się z nim mierzę. Chciałabym poprawić świadomość kobiet w Oławie. Fizjoterapia okołoporodowa i w uroginekologii to stosunkowo młoda dziedzina, w Polsce zaledwie od ok. 5 lat. Do tej pory kobiety ciężarne, były dość często odsuwane ze swoimi problemami na bok. Dość często słyszały „Fizjoterapia w ciąży? Absolutnie!”. A i sami fizjoterapeuci niechętnie podejmowali się pracy z kobietą w ciąży. Obecnie, możemy pomóc przyszłej mamie w jej dolegliwościach, bo przecież ból kręgosłupa w ciąży, czy nietrzymanie moczu (nie tylko w ciąży) nie są normalnymi objawami i nie są wpisane w nasz kobiecy los. Po ciąży natomiast, kobieta na którą spada szereg obowiązków i stresu z tego wynikającego, nie ma czasu, a często i siły, by o sobie pomyśleć, a to okres, gdy szczególnie powinnyśmy o siebie zadbać. Podobnie, z fizjoterapią w uroginekologii, której tematyka w dalszym ciągu (niestety) jest tematem tabu. Dbamy o swój wygląd, fryzurę, skórę, paznokcie… Dlaczego nie możemy więc zadbać o siebie pod kątem naszych „spraw kobiecych”? Być może na początku, wydaje nam się, że pewne problemy można ukryć, przeczekać… Nic bardziej mylnego! Czas działa na naszą niekorzyść i bardzo często szukamy pomocy, gdy jest już bardzo późno. Przecież zdrowa mama, to nie tylko szczęśliwa mama, ale i dziecko!
5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…
czas wolny. Niestety jest go bardzo mało. Jednak, gdy już się trafi, pakujemy auto i uciekamy.
6. Siłę czerpię z…
małżeństwa. Mój mąż zawsze stoi za mną murem, słucha moich potrzeb i odpowiada na nie. Szczególnie to dla mnie ważne, gdy muszę wyjechać na kilkudniowe szkolenia. Jest wspaniałym ojcem.
7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…
byłabym pilotem! Albo położną.
8. Na moim „podwórku” brakuje mi…
myślę, że nie tylko mi, również moim pacjentkom – fizjoterapeutów na oddziałach ginekologiczno-położniczych, którzy sprawowaliby opiekę nad kobietą, czy to po operacjach ginekologicznych, czy w ciąży zagrożonej, czy we wczesnym połogu.
9. Macierzyństwo to…
też praca, z tym że szefa trzeba nosić na rękach. ;-))
10. Macierzyństwo nauczyło mnie…
obudziło, we mnie instynkt lwicy, ale myślę, że każda z mam tak ma. Nauczyło mnie, że nie ma nic silniejszego ponad miłość matki i dziecka. Że dziecko nie jest ograniczeniem. To zależy od nas samych. Zarówno w kwestii zawodowej jak i w życiu codziennym. Kiedyś słyszałam: jak pojawi Wam się dziecko, nigdzie już nie wyjdziecie, nie polecicie. Nic bardziej mylnego. Nauczyliśmy się jeszcze lepiej organizować, wciąż latamy na własną rękę, w 3 jest jeszcze więcej radości. No dobra – przybyło sporo bagażu! ;D I jeszcze jedno… Że zbytni perfekcjonizm jest zły, bardzo. Nie zawsze jest kolorowo, czasem my – mamy, dostajemy nieźle w kość (nie ma co się oszukiwać), i że wtedy zamiast wieczorem szorować podłogi –
lepiej wziąć kąpiel, obejrzeć film, spędzić czas z mężem. Każdej z nas należy się parę minut dla siebie.
