10 pytań do #52: Marceli Hryniak-Bereżnickiej, lekarza weterynarii, fotografa amatora

Marcela Hryniak-Bereżnicka – człowiek, kobieta, żona Bereta, mama wkrótce dwójki dziewczynek, lekarz weterynarii, fotograf amator, i pewnie jeszcze parę innych… FotoBerety to między innymi jej sprawka.

Marcela Hryniak-Bereżnicka, Fot. archiwum prywatne
Marcela Hryniak-Bereżnicka, Fot. archiwum prywatne

1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…

mój charakter i mój zawód wymagają ode mnie, bym zawsze brała sprawy w swoje ręce, bo to ode mnie często zależy życie moich pacjentów. Nie mogę sobie pozwolić na czekanie na rozwój sytuacji i by ktoś inny przejął moje zadania, bo może nie starczyć czasu. Nie lubię rozmemłania. Lubię konkrety i klarowne sytuacje.

W wolnym czasie fotografuję. Śluby, sesje zdjęciowe par, dzieci, wydarzenia sportowe. A ostatnio też zajmuję się, nazwijmy to „domową”, fotografią produktową. Moje zdjęcia lubię naturalne, nie lubię pozowanych zdjęć w studiach fotograficznych, lubię te codzienne emocje,  chemię między ludźmi, a sesje produktowe wykonuję w domu, mając do dyspozycji moje domowe skarby… I tu też to ja decyduję, jak  wyglądają kadry, bo to moje spojrzenie na świat pokazuję innym.

2. Dzień organizuję sobie…

Lubię korzystać z kalendarzy i plannerów. Ostatnim moim odkryciem jest planner magnetyczny na lodówkę z Familiowo.pl. To świetna miesięczna plansza, która pomaga wszystkim w domu. Mamy rozkład miesiąca, wiemy co i kiedy się dzieje… A lodówka to przecież główne miejsce żerowania domowników. 🙂 A dzień organizuje mi przede wszystkim pogoda. 🙂

3. Na co dzień napędza mnie…

cel, zadania, poczucie, że w jakiś sposób nie zmarnowałam kolejnego dnia życia. Teraz, mając przerwę w pracy, mam mnóstwo zadań do wykonania w domu. I przede wszystkim mnóstwo wiedzy do przekazania córce. Moim paliwem jest moja rodzina i kolejne etapy jej rozwoju.

4. Największe wyzwanie w moim życiu to…

pogodzenie pracy lekarza weterynarii i bycia mamą na 100%. To wyzwanie, które jest ciągle przede mną. Mam nadzieję, że żadna ze sfer nie ucierpi. Jeśli jednak będę kiedyś zmuszona wybierać… To na pewno przede wszystkim wybiorę szczęście mojej rodziny.

5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…

mój azyl, wiejski dom na skraju lasu. Spokój i zorganizowanie. To nie tak, że nie mam w sobie spontaniczności…. Ale nawet spontaniczne akcje mogą być dobrze zorganizowane, a to niezwykle ważne przy małych dzieciach.

6. Siłę czerpię z…

…hmm… chyba z samej siebie. Jestem trochę takim stachanowcem, który wyrabia 300% normy. Rzadko kiedy odpuszczam. Nawet jeśli trafiam na złych ludzi, na ludzi rzucających mi kłody pod nogi i próbujących mnie w jakiś sposób zniechęcić czy zdyskredytować, to tym bardziej mnie to napędza do działania. Chcę widzieć wokół siebie świat pełen pozytywów... Jeśli wymaga to ode mnie konkretnych działań, to staram się je wykonać.

7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…

nie wyobrażam sobie, żebym była kimś innym… Szarą myszką chowająca się w kącie. Zawsze wychodzę z założenia, że jeśli ja nie będę wierzyć we własne możliwości… To nikt inny też we mnie nie uwierzy. To od nas samych zależy, jak nas będą postrzegać i czy uwierzą w naszą siłę. A kobiety… Przecież jesteśmy niezniszczalne!

8. Na moim „podwórku” brakuje mi…

szacunku do zawodu lekarza weterynarii i zrozumienia, że medycyna kilku gatunków zwierząt, w tym często przynajmniej dobre orientowanie się w kilkudziesięciu specjalizacjach u „tych kilku” gatunków to nie efekt weekendowej szkółki. To efekt wielu lat ciężkiej edukacji, mnóstwa szkoleń, wyrzeczeń, często wielu straconych pacjentów po wielkich bojach, wielogodzinnych dyżurów, braku snu, prawidłowego odżywiania, często wielu pogryzień/ podrapań… i pracy na granicy wytrzymałości. Tylko po to, by leczyć jak najlepiej czworonożnych przyjaciół. Bardzo wielu właścicieli zwierząt wciąż uważa, że powinniśmy leczyć za darmo, bo to nasze powołanie i przecież miłość do zwierząt opłaci nam szkolenia, mieszkanie, jedzenie i rodzinę… Zastanawiające, że zupełnie inne podejście wykazuje się do lekarzy medycyny ludzkiej. Wierzę jednak, że to się zmienia i wkrótce takie podejście będzie tylko złym wspomnieniem.

9. Macierzyństwo to…

niekończąca się przygoda. Codzienne wyzwania, codzienne małe-wielkie radości, bezinteresowna miłość i ogrom odpowiedzialności.

10. Macierzyństwo nauczyło mnie…

…że wszystko jest możliwe.

Marcela Hryniak-Bereżnicka, Fot. archiwum prywatne
Marcela Hryniak-Bereżnicka, Fot. archiwum prywatne

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top