Lubię planować, organizować. Lubię, gdy mam różne zadania przed sobą. Zmienność jest fajna. Nie pozwala się nudzić. Tylko jakoś ostatnio nic nie idzie mi tak, jakbym tego chciała.
Przy pierwszym dziecku skupiłam się tylko na dziecku. Zjadało mnie poczucie odpowiedzialności. Długo nie potrafiłam się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Przy drugim dziecku miałam wrażenie, że to jest właśnie to! Nareszcie. Nie tylko moje macierzyństwo stało się spokojniejsze, ale i jakieś plany poza nim zaczęły się klarować.
Przy trzecim dziecku… Nic nie jest tak, jak miało być. 🙊
Cofnąć czas
Nie, nie cofnęłabym czasu ani żadnych decyzji związanych z dziećmi. Uważam, że nigdy nie ma idealnego czasu. Ani na dom, ani na kredyt, ani tym bardziej na pojawienie się dzieci. Zawsze będzie jakieś „ale”. No właśnie… 😁 Moje „ale”… ale gdybym wiedziała, napisałabym więcej artykułów (wpisów) na zaś. Może. Bo wiedzieć, a mieć świadomość to jednak pewna różnica.
Życiowe pieszczoty
Ile razy słyszycie, że „życie nie rozpieszcza”? Pewnie zdarza się, że i codziennie. Taaaak… Mimo, że jestem wdzięczna, że u nas tylko „zwykłe” choroby, to jednak bywam ostatnio notorycznie wkurzona. Jak nie angina, to trzydniówka. Jak nie trzydniówka u jednego, to u drugiego. Jak nie trzydniówka u dzieci, to zapalenie piersi (czy też zatkany kanalik) u mnie.
Nie wiem, co ja bym zrobiła bez dobrych ludzi wokół! Bez niezastąpionych sąsiadów i ich wsparcia. Duchowego, mentalnego, ale i wspólnych kaw, spacerów i ich podkarmiania! 😘 Bez zup i pomocnych dłoni od jednej i drugiej mamy. Bez koleżanki „od cycyków” (I nie tylko!) – KarmiOlka I love You! 😘 I jakżebym mogła zapomnieć – mimo, że czasem talerzami mielibyśmy ochotę oboje rzucać – to jednak męża nie oddam, nie wymienię, ani nie pożyczę. Święty nie jest, ale daje chłop radę. 😉😘
Oczekiwania
Oj… Trochę ich miałam. Posty dwa razy w tygodniu, warsztaty, szkoła, zapisane sporo pomysłów, może jakieś studia, fundacja. Wciąż je mam. Oczekiwania. I każdy dzień mocno je weryfikuje. Oczekiwania to takie coś, co może pchać cię do przodu, dmuchać w przysłowiowe żagle i nadawać rytm działaniom. Może.
Rzeczywistość
Gdy jednak pojawia się zwykła, szara rzeczywistość, w naszym wypadku okraszona przez troje rozpieranych energią maluchów, większość planów i oczekiwań bierze w ł… Tzn. chowasz je głęboko, zacikasz zęby, robisz minimum z minimum i czekasz, aż na te wszystkie „perełki” przyjdzie czas. I zastanawiasz się, gdzie ten czas do jasnej ciasnej?! Gdzie! On! Qrde! Jest?! No gdzie?!
I jak już wykrzyczysz w głowie wszystko to, co chciałabyś wywlec na głos, wracasz na dywan, panele, czy co tam masz i bawisz się dalej. Klockami. Samochodami. Barbie. Albo czymkolwiek, czym potrzebują dzieci. Bo ich potrzeby przede wszystkim. Teraz. Na Twoje (moje) jeszcze przyjdzie czas.
.
.
.
Prawda?