Pamiętam czas, gdy Anielka zaczynała swoją przygodę ze żłobkiem. Pamiętam też, jak żłobek zaczynał Antoś. Za rok czeka nas powtórka z rozrywki, tym razem z Miłoszem. Mimo, że chwalę sobie instytucję żłobka, za każdym razem przeżywam rozłąkę. Niby się cieszę z odzyskanej wolności – no nie oszukujmy się. 😉 Ale z drugiej strony wiem, że pewien etap dobiegł ostatecznego końca.
Każdy pierwszy raz jest trudny. Niby wiem, że każdy koniec to i początek czegoś nowego. Staram się nie rozpaczać za długo, ale cieszyć się na nowe. Żyć myślą, że będzie inaczej, może ciekawiej. Jednak ten czas przejściowy musi być. Na razie próbuję nie myśleć o tym, co będzie za rok. Choć czytając częste zapytania o żłobki, nie potrafię całkowicie się od tego odciąć. Dlatego postanowiłam troszkę się jednak pozastanawiać i przy okazji zrobić mały „risercz” (badanie takie). 😉
Żłobki w powiecie oławskim
W ubiegłym roku pokusiłyśmy się z Agnieszką o zestawienie żłobów, które można znaleźć w Oławie. Możecie znaleźć je w następującym poście – Żłobki w powiecie oławskim. Obserwując jednak naszą okolicę wiem, że pojawiło się coś nowego. Postanowiłam znów to sobie i Wam zapisać. Wiecie, pamięć to ja mam dobrą, ale krótką. A co zapisane, to jednak zapisane. 🙂
Gmina miejska: Oława
- Żłobek miejski „Poranek„, ul. B. Chrobrego 106 A, tel. 71/313 76 54
- Żłobko-Przedszkole „Magdalenka”, ul. Szmaragdowa 8 Nowy Otok, tel. 600 598 905
- Żłobek Niepubliczny „Bąbelki„, ul. Kossaka 9, tel. 575 100 815
- Klub Malucha „Fantazja„, ul. Zaciszna 34/1U, tel. 509 958 294
- Żłobek Kangurek& Klub Malucha Kangurek, ul. M.M. Kolbe 4, tel. 665 788 699
- Żłobek EkoLudki, ul. Iwaszkiewicza 9a, tel. 668 151 258
- Żłobek&Przedszkole Kolorowych Skrzatów, ul. Opolska 50, tel. 883 496 956
Gmina miejsko-wiejska: Jelcz-Laskowice
- Żłobek Niepubliczny „Tuptuś„, ul. Oleśnicka 11a, tel. 695 55 13 13; 691 965 873
- Żłobek i Przedszkole Niepubliczne „Magdalenka”, al. Wolności 12, tel. 71/318 11 24
Gmina wiejska: Oława
- Baśniowa Kraina Żłobek Niepubliczny, ul Krucza 1 Marcinkowice, tel. 607 278 945
Gmina wiejska: Domaniów
- BRAK
Żłobek po raz pierwszy
Są różne opinie na temat żłobków. Ja należę do rodziców, którzy bardzo sobie tę instytucję chwalą. Byliśmy zadowoleni ze żłobka, do którego chodziła Anielka. Teraz jesteśmy zadowoleni ze żłobka, do którego chodzi Antoś.
Myślę, że najciężej jest temu pierwszemu dziecku. I wtedy tez najciężej było mi. Rozstać się, przeciąć „pępowinę”. Do tamtej pory byłyśmy prawie nierozłączne. Nie było jednak zmiłuj, wracałam do pracy, babcie pracują, niania była inwestycją nie na naszą kieszeń. Poza tym wychodzę z założenia, że ludzie to jednak „zwierzę stadne” z dziećmi będzie jej jednak lepiej, niż tylko z nianią w domu. Pewnie chorowałaby mniej. Te choroby… Masakra. Po pierwszych 4 miesiącach żłobka mieliśmy wykorzystane już całe chorobowe na dziecko (!). Więcej siedzieliśmy w domu, niż w żłobu i pracy. Ale przyszła dzięki Bogu wiosna i mogliśmy odetchnąć z ulgą. 😉 Co prawda, jak zaszłam w ciążę z Antosiem, to cały czas coś się działo… A to ospa, a to jelitówka, a to noga w gipsie… Bywało niewesoło. Najciezej jednak było mi na samiusieńkim początku, gdy odbierałam Anielkę ze żłobka. Wierzę, że krzywda jej się tam nie działa. Jednak widząc jak walczy z łzami, gdy ją odbieram… Do dziś mnie to męczy.
W ostatecznym rozrachunku jednak widzę, jak Anielka odnajduje się w grupie. Ile przynosiła piosenek, wierszyków. Ja bym jej tego w domu nie zapewniła.
Żłobek po raz drugi
Myślałam, że za drugim razem będzie łatwiej. I guzik… Myślę, że Antkowi owszem, było łatwiej, bo moją uwagę musiał jednak dzielić z Anielką. Mi łatwiej nie było. Ani trochę.
Antoś prawie nie płakał, gdy zostawialiśmy go rano w żłobku. I radosny witał nas, gdy po niego przychodziliśmy. Mimo, że owszem, zima nas nie rozpieszczała i mieliśmy katar za katarem, to chyba tylko raz musieliśmy wdrożyć antybiotyk. U nas na ten najgorszy czas nałożyły się jeszcze narodziny malucha. Niestety nie udało się zwalczyć przeziębienia w domowym zaciszu i, jak wiecie, skończyło się zapaleniem płuc leczonym w szpitalu. No cóż… Takie uroki. Wierzę jednak, że dzieci odporności muszą nabywać. I nie nabędą jej siedząc w domu.
Bardzo cenię sobie zaangażowanie pań, opiekujących się naszymi dziećmi. W obydwu żłobkach mieliśmy (mamy) do czynienia z paniami, które chętnie z nami rozmawiały, czasem doradzały, potrafiły i chciały nas słuchać. Ilekroć patrzę na zamieszczane na stronie żłobka czy przedszkola zdjęcia, zdumiewa mnie ilość zabaw i aktywności, w jakich biorą udział dzieci. No nie… Co jak co, ale w domu trzech czwartych z tego bym z nimi nie zrobiła. Jedna rzecz, że w domu zawsze znajdzie się coś, co muszę zrobić oprócz tego, że zajmuję się dzieckiem. No wiecie… Takie przyziemne sprawy jak pranie, gotowanie, sprzątanie. Druga rzecz… Czasem myśląc o bajzlu, który pojawiłby się po zabawie pewnymi pomocami dydaktycznymi… Hmm… Rezygnuję.
Jednym zdaniem
Podsumowując, mam zdecydowanie pozytywne doświadczenia związane ze żłobkiem. Jasne, że zdarzało się, że odebrałam dziecko z kupą w pieluszce. Ale należy to do zdarzeń rzadkich i czasem jestem w stanie je zrozumieć. Wszyscy jesteśmy ludźmi.
I owszem, moje dzieci wychodzą ze żłobka/ przedszkola głodne. Jednak może to być dla mnie zrozumiałe w momencie, gdy odbieram ich o 16:00, a ostatni posiłek mieli o 15:00. I to w postaci jogurtu, jakiegoś serka, czy kromeczki z pastą. Ja też byłabym głodna.
Jeśli w ciągu najbliższego roku nie wygram w totka lub w żaden inny sposób nie zostanę milionerką, to tak, kolejne moje dziecko pójdzie do żłobka. Gdybym jednak tą milionerką została, to założę własny żłobek. 😀