10 pytań do #42: Marzeny Sypko, Naczelnik Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Oławie

Marzena Sypko – Naczelnik Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Oławie. A przede wszystkim mama na pełen etat. Ukończyła studia wyższe na kierunku prawo karne i nadal doskonali swoją wiedzę poprzez studia podyplomowe.

Marzena Sypko prywatnie
Marzena Sypko prywatnie

1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…

Wybierając służbę w Policji dobrych „kilka” lat temu byłam świadoma swojej decyzji. Z upływem lat służby, zdobytych doświadczeń utwierdziłam się w przekonaniu, że to był dobry wybór. Cieszę się, że jestem tu, gdzie chcę być i robię to, co lubię. Służbę pełniłam na różnych stanowiskach. Zaczynałam od najniższych w służbie patrolowo – interwencyjnej, później wydział dochodzeniowo – śledczy, ruch drogowy i stanowisko kierowania jednostką. Nigdy nie bałam się wyzwań. Praca to moja pasja, nie wyobrażam sobie budzić się każdego dnia i iść do pracy, której nie akceptuję, nie lubię. Moja praca i praca wszystkich policjantów, była i jest specyficzna. To służba w różnych warunkach, w dni wolne i w dni świąteczne, również w nocy, w kontakcie z różnymi ludźmi i sytuacjami, nie zawsze łatwymi, czasem wręcz tragicznymi. Obecnie jako Naczelnik Wydziału Prewencji w Komendzie Powiatowej Policji w Oławie nadzoruję służbę policjantów Ogniwa Patrolowo – Interwencyjnego, Zespołu do Spraw Wkroczeń, Rewiru Dzielnicowych, Zespołu Organizacji Służby i Zespołu Dyżurnych. Służba prewencji to szeroki zakres działania, od zapobiegania przestępstwom i wykroczeniom, przez szeroko rozumiane działania profilaktyczne, służbę na rzecz społeczeństwa, zabezpieczanie przebiegu imprez masowych, po zarządzanie w sytuacjach kryzysowych. To bardzo odpowiedzialne zadanie. Dlatego cieszę się, że na co dzień mogę liczyć na wsparcie i ogromną pomoc mojego Zastępcy, Kierowników i policjantów, z którymi pracuję, a którzy (nie mogłabym tego nie dodać) są fachowcami w tym, co robią i przede wszystkim sympatycznymi ludźmi. Mam to szczęście i zaszczyt kierować bardzo fajnym zespołem ludzi. Dlatego też, pomimo wielu wyrzeczeń, uwielbiam moją pracę.

2. Dzień organizuję sobie…

w zasadzie to nie organizuję. Już wiele razy przekonałam się, że można sobie coś zaplanować, a życie może mieć wobec nas w tym dniu inne plany. Wtedy się denerwuję, że czegoś nie zrobiłam, nie zrealizowałam, więc po co? Lepiej być mile zaskoczonym, że udało się coś zrealizować niż niemile rozczarowanym, że znów zabrakło czasu, że coś pilnego wyskoczyło i nasze plany muszą poczekać. Bywały takie sytuacje, że zaplanowałyśmy z córką, jak spędzimy następny dzień, ale niestety obowiązki zawodowe związane z nagłą sytuacją w służbie zweryfikowały nasze plany. Dlatego generalnie nie planujemy, ale cieszymy się i doceniamy czas, który możemy spędzać wspólnie.

3. Na co dzień napędza mnie…

kawa, życie i poczucie bycia potrzebną, zarówno w domu dla córki jak i w pracy. Wymagam dużo od innych, ale jeszcze więcej od siebie, dlatego też mam sporo obowiązków i to one pozytywnie „nakręcają” mnie każdego dnia. Nawet, gdy mam dzień wolny, odbieram sporo telefonów z różnymi pytaniami czy problemami od kolegów z pracy… No może czasem mnie to irytuje, ale jednak generalnie sprawia, że czuję się potrzebna i doceniana w pracy. Nawet córka już się do tego przyzwyczaiła, że mama mając wolny dzień jest w pracy. Staram się też mieć jakąś odskocznię. Można powiedzieć, że nałogowo czytam książki, są dla mnie formą odpoczynku i relaksu. Czasem mam takie dni, że padam ze zmęczenia. Ale gdy przychodzi wieczór, to nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć choć chwili dla siebie spędzonej z książką.

4. Największe wyzwanie w moim życiu to…

hmm… Jest ich wiele, na pewno jednym z nich jest macierzyństwo i związane z nim wychowanie dziecka. Bycie mamą to ogromna radość, ale i troska oraz lęk o dobro dziecka, o to, jakie będzie w przyszłości i co je spotka, czy sobie poradzi… Dlatego też córce staram się przekazać, że w życiu trzeba podejmować świadome decyzje. Należy kierować się określonym systemem wartości, szanować w tym wszystkim siebie i nie zapominać o innych ludziach. Trzeba mieć, jak ja to mówię, „kręgosłup moralny”. A jeśli cóż, zdarzy się popełnić błąd, to jest właśnie życie. Popełniamy przecież błędy i sztuką jest wyciągać z nich odpowiednie wnioski, wybaczyć sobie i więcej takich błędów nie popełniać.

5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…

prawdę, bo prawda zawsze się obroni. Uważam, że lepsza najgorsza prawda niż najlepsze kłamstwo. Nawet jeśli zaboli, cóż… Czasem i tak bywa, że słyszymy rzeczy, które nas dotykają czy bolą, ale są prawdziwe. Wtedy jest czas na refleksję i zastanowienie się nad sobą. Nie da się żyć i funkcjonować normalnie żyjąc w kłamstwie. Ale też wiem, że są w życiu takie sytuacje usprawiedliwione okolicznościami, gdy trzeba minąć się z prawdą. Bo jak powiedzieć komuś, kto umiera, że to koniec? Wtedy jestem w stanie zaakceptować odstępstwo.

6. Siłę czerpię z…

wyzwań, które przede mną stoją, ale i też z relacji z pozytywnymi ludźmi, którzy mnie otaczają. To ważne, by w życiu na co dzień przebywać z życzliwymi i fajnymi ludźmi. Nawet, gdy coś pójdzie nie tak, gdy się nie uda, to zawsze wsparcie bliskich osób daje tę „moc”, żeby próbować dalej, nie poddawać się i iść dalej obraną drogą. Tak sobie myślę, że jeśli o coś walczysz, to potem bardziej to szanujesz. A jak wszystko masz podane na tacy, to nawet nie zauważasz, że to masz.

7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…

nie wiem, gdy tak teraz o tym pomyślę, to nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Wybrałam taki zawód i nie przyszło mi nigdy do głowy, żeby coś zmieniać.

8. Na moim „podwórku” brakuje mi…

czasu. Mam wrażenie, że ciągle coś robię, a i tak pod koniec dnia stwierdzam, że zabrakło mi czasu na to czy na tamto.

9. Macierzyństwo to…

wyzwanie i ciągłe poznawanie siebie, ale też sztuka kompromisów i przede wszystkim miłość. To taka miłość, która nie wiadomo kiedy przychodzi i zostaje już na zawsze. W mojej sytuacji, gdy od 5 roku życia mojej córki wychowuję ją sama, to także i trudne chwile. To m.in. Boże Narodzenia, Święta Wielkanocne i inne ważne chwile mojej córki bez mamy, która była akurat na służbie. Wiem, że bez moich rodziców nie byłoby łatwo. Dla mnie wciąż cudownym przeżyciem jest, gdy moja Weronika przychodzi do mnie, przytula się i mówi „Kocham Cię mamo, jesteś najlepszą mamą na świecie”. A ja wiem, że jest dokładnie odwrotnie, to ona jest tym, co mam najlepszego.

10. Macierzyństwo nauczyło mnie…

cierpliwości i pokory. Ale także tego, że nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko takie, które wymagają więcej czasu, starań i wyrzeczeń. Myślę, że nie ma idealnych rodziców i nie ma idealnych dzieci, ale jest za to mnóstwo idealnych momentów na bycie razem ze swoim dzieckiem. Nawet wtedy, gdy to dziecko ma już 19 lat.

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top