10 pytań do #54: Basi Zawiślak-Kotwica, pedagoga specjalnego, logopedy, niebawem terapeuty SI

Basia Zawiślak-Kotwica – szczęśliwa kobieta, spełniona mama, fajna żona. 🙂 Z wykształcenia pedagog, pedagog specjalny, logopeda, a niebawem terapeuta Si, psychomotoryk. Kocha nasz Bałtyk, jej miejsce na Ziemi! Uwielbia jazdę na rowerze, filmy Patryka Vegi i seriale na Netflixie. Nie potrafi usmażyć naleśników, za to, gdy piecze, wychodzi jej sernik. Na razie tylko jeden. 😉

Basia Zawiślak-Kotwica z synkiem, Fot. archiwum prywatne
Basia Zawiślak-Kotwica z synkiem, Fot. archiwum prywatne

1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…

Po urodzeniu syna Franka, prawie 4 lata temu założyłam, że moja przerwa w pracy będzie dłuższa, niż roczny urlop macierzyński. Rok minął w okamgnieniu, miłość do dziecka przepełniona troską i odpowiedzialnością za zdrowie i życie tej małej istoty nie mogły nie odbić się na mojej psychice. Wiedziałam, że będę fajniejszą mamą, jeśli będę szczęśliwą mamą i zrobię coś dla siebie. Postanowiłam wrócić do pracy. Przed zajściem w ciążę pracowałam w małej cudownej wiejskiej szkole. Jednak czułam, że tam mój czas już dobiegł końca. Chciałam być przede wszystkim mamą dla mojego syna, być bliżej domu, pracować w moim mieście, realizować swoje plany i spełniać się zawodowo na „swoim podwórku”. W życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, znalazłam się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Obecnie pracuję jako nauczyciel współorganizujący proces kształcenia uczniów z niepełnosprawnością intelektualną i logopeda w szkole podstawowej nr 6 w Oławie. Jestem bardzo zaangażowana w swoją pracę, zawsze wykonuję ją na sto procent. Daje mi ona wiele radości i satysfakcji.

2. Dzień organizuję sobie…

Syn mi go poniekąd organizuje, jak również moja praca, którą kocham i uwielbiam. To główne dwa motywatory do codziennego wstania z łóżka. Jestem osobą zorganizowaną, lubię mieć wszystko zaplanowane i ustalone wcześniej. Po pierwsze jest mi tak łatwiej funkcjonować, po drugie czuję się bezpieczniej. Więc jeśli mam możliwość organizacji dnia lub tygodnia, chętnie z tego korzystam. Dobrze się czuję, jeśli mam kalendarz wypełniony po brzegi! Po drodze dobra kawa, buziak od mojego dziecka i uśmiechy moich uczniów – to doskonały dodatek do dobrze zorganizowanego dnia.

3. Na co dzień napędza mnie…

głównie moja praca, bo to moja pasja. Robię to, co kocham, w pełni się w tym realizuję i spełniam zawodowo. Cieszę się, że każdego dnia idę do niej z uśmiechem. Co mnie napędza? Radość i satysfakcja z dawania siebie innym. Poczucie sprawstwa i bycie potrzebną dla moich szkolnych dzieci, dla współpracowników, dla rodziny.
Co mnie napędza? Szczera rozmowa z przyjaciółką, krótkie, ale prawdziwe spojrzenie w oczy… mojemu mężowi, moim bliskim… mojemu dziecku. Dobra muzyka, widok spokojnie śpiącego synka… A także jazda na rowerze, dobre lody i wspólny czas z rodziną. 🙂

4. Największe wyzwanie w moim życiu to…

to studia, które obecnie kończę. Rozpoczęłam je będąc niezwykle aktywną zawodowo. Lubię się uczyć i poszerzać wiedzę z zakresu logopedii, pedagogiki, wychowania i rozwoju dzieci. Jestem ambitna i odpowiedzialna, więc staram się zawsze kończyć to, co zaczęłam. Dzięki mężowi i moim bliskim, którzy organizowali weekendy dla syna, ja mogłam realizować swoje plany.
Obecnie będąc w 8 miesiącu ciąży, mając w domu energicznego 3 i pół latka, kończę podyplomowe studia z Integracji sensorycznej i Psychomotoryki. To był trudny czas po względem wysiłku fizycznego, organizacji i tego, z czym wiążą się studia: egzaminy, zaliczenia, wykłady, obecność. Ale dzięki mojej rodzinie wyzwanie, które przed sobą postawiłam, udało się osiągnąć. Jestem z tego dumna, tym bardziej, że to wyzwanie było dla mnie niezwykle ważne.

5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…

Moim największym skarbem, który cenię szczególnie, jest moja kochana rodzina. Ta najbliższa: mąż i syn, ale również kochani rodzice i najcudowniejsze na świcie siostry. To oni od zawsze we mnie wierzyli, wspierali w trudnych momentach mojego życia, dawali siłę do działania. Nauczyli wybaczać, wpoili największe wartości. Szczególnie moja mama, bez której nic nie miałoby sensu, nic nie byłoby takie samo. Tata, który zbudował moją pewność siebie i poczucie własnej wartości. Siostry – przyjaciółki, na które zawsze mogę liczyć. Są mi niezwykle bliskie, niezastąpione. Oczywiście wszyscy moi przyjaciele, którzy są blisko mnie… dosłownie i w przenośni. Bardzo im wszystkim za wszystko dziękuję! To wy sprawiliście, że jestem dziś tym, kim jestem.

6. Siłę czerpię z…

po prostu z życia. Z każdego dnia staram się wyciągnąć to, co najcenniejsze i najpiękniejsze. Wyciągnąć wnioski, dokonać autorefleksji, spojrzeć wewnątrz siebie… Zatrzymać się na chwilkę, bu móc podążać dalej.
Siłę czerpię z… obecności ludzi, którzy mnie otaczają, z uśmiechu i błysku w oczach mojego synka! To głównie on daje mi siłę, której nakłady czasami wydają się być na wyczerpaniu. Jego pełne dziecięcej prostoty wpatrzone we mnie oczy, słowa kocham cię mamo… To moja siła do życia.

7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…

Sama nie wiem… hmm, chyba chciałabym wykonywać zawód medyczny. Być pielęgniarką albo położną. Lubię pomagać innym, być blisko ludzi w różnych momentach ich życia. Zaraz po zdanej maturze nie miałam jeszcze w głowie planu na życie. Zdecydowałam się podjąć naukę w nieistniejącym już 2-letnim Medycznym Studium Zawodowym im. Ludwika Hirszfelda we Wrocławiu, na kierunku Terapeuta zajęciowy. Odbywaliśmy praktyki zawodowe na różnych oddziałach szpitalnych: od pediatrii począwszy, poprzez neurologię, psychiatrię. A także w domach pomocy społecznej, ośrodkach specjalistycznych dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w stopniach znacznych i głębokich. Dzięki obecności w takich miejscach, nakreśliłam sobie wizję tego, co chciałabym robić w swoim życiu… Wybrałam ostatecznie pedagogikę ogólną – poradnictwo, na Wrocławskim Uniwersytecie. Wiedziałam, że chcę pracować z dziećmi, szczególnie tymi z wyzwaniami rozwojowymi, więc na przestrzeni lat musiałam uzupełnić swoje kwalifikacje kończąc odpowiednie studia podyplomowe i kursy. Gdybym nie pokochała zawodu terapeuty-pedagoga, nie byłabym szczęśliwa.

8. Na moim „podwórku” brakuje mi…

Chyba jestem w takim momencie mojego życia, że cieszę się z tego co mam. Zawsze mogłoby być gorzej, trudniej, mniej fajnie. Cieszmy się z małych rzeczy.

9. Macierzyństwo to…

O rany! Na początku to niezła jazda Pendolino. Rozpoczyna się na stacji „Pierwszy krzyk”, a kończy, gdy dziecko wychodzi z pociągu i samodzielnie rusza w podróż życia. Dla mnie macierzyństwo to szansa na poznanie siebie. Tylko dzięki niemu wiem, jak wiele mogę. Wiem, ile siły jest we mnie samej, jak dużo odwagi, chęci do walki i dążenia do celu dla lepszego jutra mojego dziecka.
To niezwykle głęboka przemiana, psychologiczna metamorfoza. Od momentu zmiany imienia na „Mama”, stałam się innym człowiekiem, inną kobietą, stałam się mamą! To słowo skrywa w sobie wszystkie smutki, troski i radość całego dziecięcego świata.
Macierzyństwo to również wyzwanie, niepokój, ogrom szczęścia. To spełnienie, którego nie byłam świadoma. Kiedy po raz pierwszy spojrzałam w oczy mojego synka, zrozumiałam znaczenie tego szczególnego momentu… momentu spełnienia.

10. Macierzyństwo nauczyło mnie…

Cierpliwości… do siebie samej – wcześniej wszystko chciałam mieć na już! Teraz wiem, że warto poczekać na to, co dopiero przed nami.
Cierpliwości… do mojego niezwykle wrażliwego synka, który uczy mnie siebie każdego dnia od nowa. Dzięki mojemu dziecku codziennie w lustrze widzę odbicie innej mnie.
Pokory… spojrzenia na świat z jeszcze większą miłością i dobrocią.
Uważności na moje dziecko, ale także na moje „szkolne dzieci”. Od kiedy zostałam mamą, czuję, że jestem lepszym terapeutą, pedagogiem, człowiekiem. Rozumiem więcej, widzę więcej, kocham szczerzej i bardziej.

Basia Zawiślak-Kotwica z rodziną, Fot. archiwum prywatne
Basia Zawiślak-Kotwica z rodziną, Fot. archiwum prywatne

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top