Ada Łukasik – doradca w zakresie ubezpieczeń, finansistka z kilkunastoletnim doświadczeniem. Absolwentka Politechniki Wrocławskiej oraz Uniwersytetu Ekonomicznego. Mama dwóch chłopców, żona zapalonego biegacza. W czasie wolnym joginka amatorka, pianistka amatorka oraz… amatorka górskich wycieczek i wypraw rowerowych.
1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…
pojawiły się ku temu idealne okoliczności. Jeszcze na studiach prowadziłam własną działalność jako agent ubezpieczeniowo-finansowy jednego z Towarzystw Ubezpieczeniowych. Zawiesiłam ją jednak, decydując się na staż w audycie bankowym, następnie przechodząc do pracy w dziale rachunkowości zarządczej w centrali jednego z banków w Polsce. Kolejnym przystankiem był szwajcarski bank, w którym spędziłam ponad 10 lat. W międzyczasie, podczas mojego drugiego urlopu macierzyńskiego, odwiedziła nas agentka, dbająca o nasze polisy od wielu lat. Kiedy dowiedziałam się, że tworzy swój zespół, poczułam, że chętnie spróbowałabym swoich sił ponownie w tej branży. Szczególnie dlatego, że nie wiązałabym się z jednym ubezpieczycielem, tylko jako multiagent miałabym w ofercie rozwiązania finansowe kilkunastu Towarzystw. A ja, jak większość z nas, lubię mieć wybór. Zdecydowałam się spróbować i przez kolejne 3 lata pracując wciąż w banku, pracowałam dodatkowo jako agentka ubezpieczeniowa. Zapoczątkowana w pandemii praca zdalna na etacie była dla mnie wybawieniem. Po wielu latach codziennych dojazdów do Wrocławia, zaoszczędzone dwie godziny dziennie postanowiłam wykorzystać najlepiej, jak się da. W tym samym czasie Towarzystwa Ubezpieczeniowe przeszły na obsługę zdalną, co pozwoliło mi podpisywać umowy z klientami w całym kraju. Ich liczba rosła, a ja zrozumiałam, że teraz jestem już gotowa pracować na własny rachunek. I tak pod koniec maja 2021 roku zrezygnowałam z pracy etatowej i zdecydowałam się rozwijać działalność ubezpieczeniową. W mediach społecznościowych znajdziesz mnie tu: Ada Łukasik Ubezpieczenia oraz tu: ada_ubezpiecza.
2. Dzień organizuję sobie…
w zależności od tego, czy dzieci zostają w domu, czy szczęśliwie się bawią i uczą w placówkach oświatowych. 😉 Podobnie jak one, ja też lubię rutynę. Wstaję po 6-tej, przez pierwszą godzinę wykonuję syzyfową pracę, czyli poganiam dzieci, namawiając je do tego, co absolutnie podstawowe i powtarzalne każdego dnia. Jak zostaję sama, jestem szczęśliwa, gdy uda mi się chwilę „pojogować”. Najczęściej korzystam z praktyk Gosi Mostowskiej na YouTube. Później pracuję według tego, co sobie wpisałam do kalendarza. Mam umówione spotkania (w większości online), a między nimi bloki czasowe na robienie wycen, szkolenia i sprawy prywatne. Popołudnia najczęściej są rodzinne. Wieczory po 20:30 to czas wolny. Zawsze celebrowany.
3. Na co dzień napędza mnie…
zamykanie spraw. Jestem „zadaniowcem”. Mam frajdę, kiedy czuję swoją sprawczość i skuteczność. Zauważyłam, że nie ma większego znaczenia, czy zadanie dotyczy mnie, innej osoby, czy czynności (np. gotowania, za którym nie przepadam). Skreślanie z listy zadań tego, co sobie postanowiłam, bardzo mnie motywuje.
4. Największe wyzwanie w moim życiu to…
odpuszczanie. Uczę się tego już dłuższą chwilę i w końcu widzę postępy. 🙂 Zawsze lubiłam panować nad sytuacją, ustalać kierunek działania. Zmiana planów potrafiła mnie kiedyś wyprowadzić z równowagi albo co najmniej zepsuć humor. Przejmowałam się też opiniami innych na mój temat, chciałam być lubiana. Teraz widzę już, na jak niewiele rzeczy mam wpływ. Zaczęłam słuchać siebie, nie przeglądam się już tak często w oczach innych, a dzięki temu moje życie jest prostsze.
5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…
równowagę. Nie chciałabym żadnej życiowej roli poświęcić się długoterminowo w stu procentach. Są okresy, że więcej pracuję, są takie, że więcej czasu spędzam z rodziną. Jak coś zaczyna przeważać, trochę mi duszno. Potrzebuję mieć też czas tylko dla siebie, czy z mężem. Kilka razy, kiedy dzieci były od rana w przedszkolu, nikomu nic nie mówiąc, pojechaliśmy sami w góry. Innym razem była to dłuższa wycieczka rowerowa. A czasami jadę gdzieś sama albo idę na spacer naładować akumulatory. Takie wagary od codziennego życia uwielbiam!
6. Siłę czerpię z…
relacji z innymi ludźmi oraz dowodów na to, że zwyczajnie daję radę. Jak widzę, że od czasu do czasu moje wychowawcze próby przynoszą efekty, jak nauczę syna zagrać utwór na pianinie, czy pomogę klientowi odzyskać pieniądze z odszkodowania – chce mi się żyć! Podobny zastrzyk energii mam, jak znajdę polisę o szerszym zakresie, a niższej składce niż klient miał u konkurencji, czy pomogę koleżance przy przeprowadzce. Jak tlenu potrzebuję też spotkań z przyjaciółmi, umiarkowanego wysiłku fizycznego i wizyt w lesie.
7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…
pewnie byłabym Starszym Analitykiem Informacji Biznesowej w korporacji. 😉
8. Na moim „podwórku” brakuje mi…
powodów do dumy z tego, co dzieje się w naszym kraju. W skali lokalnej, brakuje mi całorocznej ścianki wspinaczkowej dla dzieci i dorosłych oraz oświetlenia i chodników w miejscu, w którym mieszkam. Nie znajduję więcej powodów do żalenia się. Lubię oławski spokój, wiejską sielankę Nowego Otoku. 🙂 Jak brakuje mi wrażeń, wiem, gdzie można pojechać.
9. Macierzyństwo to…
dla mnie dar i największy rollercoaster, jakim jechałam. Poza wielką miłością i licznymi chwilami radości, wychowywanie dzieci to ciągła praca i wyzwania. Jako fanka równowagi, w tym aspekcie rzadko jej doświadczam. Podoba mi się to, że dzieci żyją chwilą obecną, liczy się dla nich tu i teraz, są szczere, mówią wprost, na czym im zależy. To dla mnie inspirujące, bo uważam, że z biegiem czasu zatracamy te zdolności i często w wieku dorosłym dopiero walczymy o ich odzyskanie. Lubię przyglądać się moim synom, nie tylko wtedy, gdy słodko śpią. 😉
10. Macierzyństwo nauczyło mnie…
elastyczności, cierpliwości, a jednocześnie upartego realizowania marzeń. A moim marzeniem jest niezależność każdego z członków naszej rodziny, ze mną na czele! 🙂 Staram się jak najwięcej spraw załatwiać z dziećmi. Nie chcę, aby żyły w bańce, wierząc, że coś się „samo zrobi”. Mój mąż jest tak samo ważnym rodzicem, jak ja. W niczym nie „pomaga”, po prostu dzielimy się obowiązkami. Uważam, że rodzicielstwo to najbardziej odpowiedzialna rola, jakiej się podjęliśmy. Chciałabym, aby moi synowie wyrośli na przyzwoitych dorosłych ze zbudowanym poczuciem własnej wartości, otwartością i apetytem na życie.
❤️ ❤️ ❤️
Złota rada, która nie jest radą
Gdybym mogła cofnąć czas, powiedziałabym sobie jako młodej mamie, żeby częściej słuchać swojej intuicji. Usłyszałam ostatnio, że dzieci potrzebują autentycznych, a nie idealnych rodziców. Podpisuję się pod tym. Masz prawo chcieć, a nie tylko musieć pracować. Możesz mieć swoje hobby i pielęgnować w sobie zdrowy egoizm. Ucz się tego od swojego dziecka!
Cudowna, ciepła, autentyczna i pełna energii Kobieta. Podziwiam za siłę i chęci do działania!!!! Super inspirujący wywiad.
Bardzo dziękuję za ten komentarz! 🙂