Niedziela pod znakiem Wrocławia. Spektakl “Czarny czy biały?” we Wrocławskim Centrum Twórczości Dziecka, szukanie krasnali na rynku i kolejne odwiedziny w Milu Malu. Dzień pełen wrażeń dla naszych dzieci.
Przez przypadek udało się nam w tę niedzielę wziąć udział w spektaklu dla dzieci pt. “Czarny czy biały?”. Spektakl jest przeznaczony dla dzieci w wieku 1.5-4 lata. Dwie panie: Czarna i Biała, pokazują, że fajnie jest robić różne rzeczy razem.
Spektakl jest ciepłą opowieścią adresowaną do widzów najmłodszych od 1,5-4 lat o tym, że tak naprawdę współpraca buduje i nadaje życiu prawdziwą wartość.
Po raz kolejny zaskakuje mnie, z jakim zainteresowaniem Anielka śledzi poczynania aktorek, zastanawia się, co panie robią i co jeszcze będzie się działo. Teatrzyk ten zakończony został pokazem cieni, w którym to ostatecznie wzięły również udział zebrane dzieci. Mali widzowie chętnie wkroczyli na scenę i razem z paniami tworzyli różne cienie z rozdanych drewnianych figurek, a następnie bawiły się dostępnymi “śniegowymi” kulkami .
Spektakl jest w sam raz dla takiego małego (ale jakże wymagającego) widza. Nie tylko w prosty i przystępny sposób porusza kwestię wspólnego przeżywania różnych rzeczy, ale także angażuje dzieci i pozwala się im wykazać. Jeśli ktoś z Was miałby ochotę się jeszcze wybrać, to serdecznie polecamy! Co prawda sam budynek, wejście, korytarze – mogą odstraszać, ale nie dajcie się zwieść pozorom! Sprawdźcie sami przede wszystkim bogactwo samego spektaklu!
A jeśli macie trochę czasu i ochoty (i naturalnie pogoda na to pozwoli), to po spektaklu można się wybrać w pogoń za wrocławskimi krasnalami! Radość przy każdym odkrytym krasnalu jest naprawdę warta wysiłku.
My ten dzień zakończyliśmy jeszcze wizytą w Milu Malu, gdzie ostatnio byłam sama z Antosiem. Tym razem Anielka miała okazję przetestować małpi gaj i baseny z kulkami. Nasze dzieci są zdecydowanie “basenowe” i kulki podbijają ich serca. 🙂 Dodatkowo furorę robiły autka, z którymi i Antoś postanowił się bliżej zapoznać.
Naturalnie w drodze powrotnej nie trwało to 5 minut a obie nasze latorośle spały jak susły. Trochę szkoda, że pobudka nastąpiła tuż po zgaszeniu samochodowego silnika pod domem. 😉