Poród i pierwsze dni z noworodkiem to nie zawsze i nie tylko „miód, cud i orzeszki”. Zwłaszcza, gdy rodzisz po raz pierwszy, to zupełnie nowa rzeczywistość.
Początki
Rok 2018 . Cała ciąża przebiegała prawidłowo. Ja też nie czułam się najgorzej, choć pomimo ciąży w zimie nogi puchły jak szalone i żadne buty nie były na mnie dobre. Tuż przed porodem pojechałam spotkać się z mamą i babcią, poszłyśmy na kiermasz wielkanocny. Tam zjadłam coś słodkiego, wypiłam kakao i pojechałam do domu, bo pobolewał mnie brzuch. Gdy wróciłam, wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka, po prostu myśląc, że zjadłam za dużo słodkiego. I dlatego mam rewolucję w brzuchu.
Zaczęło się około 21:00. Pierwszych lekkich skurczów nie brałam do siebie, bo przecież miałam jeszcze 2.5 tygodnia do planowanej daty porodu. Poszłam spać. O godzinie 3:00 obudziły mnie już bolesne skurcze, ale chciałam być pewna, że to już, więc czekałam do 5:00 rano, gdzie na prawdę nie mogłam wytrzymać już z bólu.
Porodówka
Mąż zabrał mnie do szpitala, gdzie położne były bardzo miłe i szybko zostałam przyjęta. W trakcie akcji podano mi oksytocynę, bo skurcze były jednak zbyt krótkie. Bardzo źle na nią zareagowałam, ale po jakichś 40 minutach na świecie była już moja córka. Jedyne co mnie bardzo, ale to bardzo zdenerwowało, to położna która powiedziała mi, żebym się nie darła, bo przestraszę inne kobiety rodzące. Od tamtej chwili nie wydałam z siebie już żadnego odgłosu. Druga sprawa to, gdy dostałam córkę na pierś, doktor od razu powiedziała, że „z tym dzieckiem jest coś nie tak, dziwnie oddycha”. Wtedy natychmiast mi ją zabrano. Okazało się, że miała zapalenie płuc. W tamtej chwili myślałam, że umrę ze strachu . Najgorsze było jeszcze szycie krocza, gdzie nie otrzymałam należytej ilości znieczulenia i po prostu szyto mnie „na żywca”. A gdy mimowolnie próbowałam się ruszyć z bólu, doktor mówiła, że źle mnie zszyje, jeśli nie przestanę się końcu wiercić.
Oddział noworodkowy
Na oddziale noworodkowym było już lepiej. Córka miała 2 doby, ja noce nieprzespane i tak na prawdę tylko jedna położna przyszła i zabrała Hanię, żebym mogła choć trochę odespać. Byłyśmy w szpitalu 10 dni. 10 dni izolacji, gdzie płakałam już z niemocy. Piersi mnie bolały, nie mogłam spać, nie mogłam wyjść z córką, żeby ją zostawić choć na 15 min, gdy chciałam się umyć. Ale przetrwałam ten czas i wróciliśmy do domu w Wielkanoc. Dokładnie na śniadanie. Urodzona Hanna 25.03.2018 Szpital Oława
Metryczka
Kto: Hanna
Kiedy: 25.03.2018
Gdzie: Zespół Opieki Zdrowotnej w Oławie (Oława, Kamila Baczyńskiego 1)
P.S.
Jeśli chciałabyś podzielić się swoją historią i rodziłaś w jednym z pobliskich szpitali, odezwij się mailowo (smartasy.olawa@gmail.com) lub przez fanpage FB @smartasy.olawa.