Nie od dziś wiadomo, że pływanie jest dobre na wszystko. Wpływa korzystnie nie tylko na zdrowie, skórę, czy mięśnie, ale także na szczupłą sylwetkę. Uznawane jest za jedną z najzdrowszych dla ludzkiego organizmu dyscyplinę sportową. Pływać może każdy – bez względu na wiek i kondycję. A że moja córka wody się nie boi i walczymy z wadami postawy, zapisaliśmy się na regularne zajęcia.
Odkąd pamiętam Anielka uspakajała się w wodzie, już jako noworodek, a potem niemowlę. Do dziś kąpiele trwają u nas dłużej niż powinny z racji przyjemności i frajdy, jaką sprawiają. Ale oprócz tego, moje dziecko wody się totalnie nie boi! Poczułam dreszcz zgrozy, gdy będąc w drugiej ciąży próbowałam nadążyć za nią na basenie. Zapisując ją na zajęcia z nauki pływania, czy też w sumie z oswajania z wodą, miałam ogromną nadzieję, że po nich będzie umiała zachować się w wodzie i przy wodzie jak należy.
Szkoła Pływania Orka
Zajęcia, na które się zapisaliśmy prowadzone są przez Szkołę Pływania Orka na basenie Term Jakuba w Oławie. Ze szkołą mieliśmy już do czynienia wcześniej, gdy Anielka miała ok. pół roku. Wtedy uczestniczyliśmy w zajęciach dla maluszków, gdyż był to czas, gdy obecne obostrzenia względem basenów jeszcze nie weszły w życie. Wracając do zajęć obecnych…
Każdy cykl zajęć to kurs obejmujący 10 jednostek lekcyjnych trwających 30 minut jeden raz w tygodniu. Dzieci podczas zajęć oswajają się z wodą, a także uczą się podstawowych umiejętności pływackich, przy bezpośredniej obecności opiekuna (rodzica). Program nauki pływania dostosowany jest do wieku i poziomu zaawansowania dziecka.
Jak wyglądają zajęcia
My chodzimy regularnie od połowy września ubiegłego roku. Od tego czasu dzieci wykonując różne ćwiczenia w mniejszym lub większym stopniu opanowały prawidłową pracę nóg, skoki do wody z pozycji stojącej z zanurzeniem głowy, czy wyławianie przedmiotów z niewielkiej głębokości. Same zajęcia trwają zaledwie pół godziny (dla dzieci wystarczająco!), a potem jest jeszcze pół godziny swobody na basenie.
W trakcie zajęć dzieci pływają przy asekuracji rodzica (opiekuna) na grzbiecie, na brzuszku, z deską dużą/ małą, z makaronem, a ostatnio nawet z płetwami.
Wszystkie dzieci mają okularki, więc woda chlapiąca dookoła nie jest żadnym problemem (okularki kupujemy na własny koszt!). A na koniec zajęć w nagrodę za ciężką pracę dzieci skaczą do wody i łapią makaron (z zanurzeniem głowy) lub zjeżdżają do basenu z mini zjeżdżalni. Radość murowana!

Ponoć w planach są zajęcia dla maluszków, na które z niecierpliwością czekamy! Nasze dzieci są ewidentnie „wodolubne”, co mają pewnie po mamusi.
Jak Wy zapatrujecie się na tego typu zajęcia? Chodzicie na basen, czy omijacie szerokim łukiem? My widzimy same plusy!