Kobiety karmiły dzieci piersią od zarania dziejów. Niby tak, ale mimo to, wcale nie jest to czynność łatwa. Jednym przychodzi ot tak, a inni muszą nad nią (i nad sobą!) popracować. Dlaczego? A no dlatego, że każda z nas jest inna.
Każde z moich dzieci karmiłam piersią. Z lepszym lub gorszym (w moim mniemaniu) skutkiem. Jedno dłużej, drugie krócej. Do tej pory jest tylko jedna rzecz, której w tym temacie żałuję. A mianowicie, że nie poszukałam pomocy, gdy urodziła się Anielka.
Karmienie piersią – Magda Karpienia
Książka Magdy Karpieni została wydana przez Wydawnictwo Natuli w 2018 roku i należy do tzw. serii rodzicielskiej i książek pierwszego wyboru. Szkoda, że książka ta nie pojawiła się w moim życiu dużo wcześniej. Może pomogłaby mi się uporać z moimi „problemami”.
Książka składa się z 16 przejrzystych i napisanych prostym językiem (nie medycznym) rozdziałów. Każdy rozdział zakończony jest podsumowaniem najważniejszych informacji. Nie trzeba czytać wszystkiego po kolei, ale to, co w danej chwili jest potrzebne.
Dla kogo?
W tej książce znajdziecie zbiór podstawowych informacji na temat karmienia piersią. A także problemów, które mogą się pojawiać w trakcie, odstawienia od piersi, potrzebnego wsparcia oraz wiele innych. Wydawałoby się, że jest to książka dla początkujących mam, które swoją przygodę z karmieniem piersią dopiero zaczynają. Jednak na własnym przykładzie widzę, że także doświadczona mama znajdzie w niej coś dla siebie.
Wiecie, że „ważenie przed karmieniem i po nim nie jest wyznacznikiem tego, ile dziecko zjadło”? Gdzie w oławskim szpitalu chyba przy każdym dziecku proponowano mi zważyć dziecko przed i po karmieniu. „Wtedy będzie Pani wiedziała, ile dziecko zjadło.” I bądź tu człowieku mądry…
Ta książka to nie tylko suche fakty. Może być również przewodnikiem, który podpowie, doradzi, uspokoi, że wszystko jest ok. Że tak ma być, jak jest i w naszej sytuacji nie ma się co doszukiwać tzw. „drugiego dna”. Ja wzięłam tę książkę ze sobą do szpitala w momencie, gdy trafiłam na oddział patologii ciąży. Kończyłam ją w momencie, gdy znaleźliśmy się z maluchem z zapaleniem płuc na oddziale patologii noworodka. Była dla mnie jednym z ważnych filarów wsparcia, jakiego wtedy potrzebowałam. Zwłaszcza na patologii noworodka. To właśnie na tym oddziale usłyszałam od pani fizjoterapeutki, żebym koniecznie przyzwyczaiła małego do smoczka, bo „zrobi sobie z piersi smoczek”. Maluch jest bardzo oporny w tej kwestii i totalnie nie toleruje smoczka. A oto, co pisze Magda Karpienia:
Niektóre mamy martwią się faktem, że dziecko chce być przy piersi stale i twierdzą, że maluch „zrobi sobie z nich smoczek”. Smoczek został jednak stworzony dla dzieci, które nie mogą ssać piersi – by im ją zastąpić. Dziecko nie robi sobie zatem z piersi smoczka, to smoczek zastępuje pierś.
Totalnie inne myślenie.
Ta książka przekonuje mnie, że wiedza na naszych szpitalnych oddziałach naprawdę pozostawia wiele do życzenia. A nawet nie tylko na oddziałach, bo w wielu sytuacjach przyszło mi już tłumaczyć, że to, co robię i jak robię, jest całkowicie słuszne. Nie raz już patrzono na mnie jak na wariatkę, która chce zagłodzić swoje dziecko. Ba! Zagłodzić to jedno, a drugie to moja dieta – strach się przyznać, co zjadłam.
Moje największe zaskoczenie
Czy wiecie, że…
Chodź najbardziej popularną metodą dokarmiania dziecka jest używanie mleka modyfikowanego, według Światowej Organizacji Zdrowia powinien to być dopiero czwarty (!) sposób, po który sięga się w takich sytuacjach. Użycie mleka modyfikowanego – jak każdego preparatu medycznego – obarczone jest ryzykiem i nie pozostaje bez wpływu na zdrowie zarówno dziecka, jak i mamy. Jak pokazują badania, już jednokrotne użycie mleka modyfikowanego niszczy florę bakteryjną jelit dziecka na tyle, że jej odbudowa za pomocą wyłącznego karmienia piersią zajmuje od 2 do 4 tygodni.
Wiedzieliście?
Poza tym książka przekonuje, że czas połogu jest czasem dla mamy i dla malucha. W dzisiejszych czasach, kiedy wymagana jest od nas wielozadaniowość i bycie fit od razu po porodzie ważne jest, by sobie przypominać, że zasługujemy na czas dla siebie. Na dojście do siebie po tak ogromnym wysiłku, jakim jest wydanie na świat nowego życia. Pamiętajmy o tym, że przynajmniej przez te 6 tygodni połogu mamy prawo do zajmowania się głównie sobą i maluchem. Ktoś może chcieć mi zarzucić – a co, gdy mamy starsze dzieci? Kto się nimi zajmie? No i jest jeszcze dom – pranie, sprzątanie, gotowanie…
Przy starszych dzieciach może pomóc tata, babcia, dziadek, sąsiadka, przyjaciółka. To czas, kiedy tej pomocy potrzebujemy najbardziej. Nie mówię, że mamy się totalnie odwrócić od starszaków. Broń Boże! Tulimy się, łaskoczemy, turlamy po podłodze… A co do reszty – robimy minimum z minimum. Albo tyle, na ile mamy sił. Nie wymagajmy od siebie za dużo.
Bo…
Warto mieć w sobie zgodę na to, że rzeczywistość się zmieniła, i pozwolić sobie na spokojne oswajanie się z nią. W chwili, w której kobieta urodziła dziecko, stała się Królową Matką. Wydała na świat nowe życie, a dięki piersiom jest w stanie zapewnić mu wszystko, co potrzebne. […] I choć matka nie ma pod swoimi rządami królestwa, to w obecnym czasie jej jedynym obowiązkiem powinno być delegowanie zadań poprzez proszenie o pomoc i nawiązywanie relacji z nowo narodzonym dzieckiem. A także odpoczynek. Nic więcej.
Gdzie ją dostaniecie?
Książkę możecie zakupić na stronie Wydawnictwa Natuli. A jeśli najpierw chcecie się przekonać, czy to coś rzeczywiście dla Was, to możecie ją wypożyczyć w naszej oławskiej Bibliotece Dobrych Relacji. 🙂 Rodzina Eko, Regionalne Centrum Zrównoważonego Rozwoju „Zielona Przyszłość” i SmartAsy zapraszają! 🙂 Książka jest w naszym zbiorze dzięki współpracy z Wydawnictwem, które przekazało nam ją nieodpłatnie.
A pod poniższym linkiem możecie jeszcze znaleźć bardzo ciekawy wywiad z samą autorką – „Nie dajmy sobie wmówić, że ktoś inny wie lepiej, jak karmić piersią nasze dzieci! Rozmowa z Magdą Karpienią”. A także drugi wywiad, który warto przeczytać – „Magda Karpienia – Rozmowa o mleku mamy i mleku modyfikowanym”.
Niestety wiedza personelu medycznego na temat karmienia piersią jest wciąż znikoma. A szkoda, bo położne i lekarze naonatalodzy to pierwsze osoby, z którymi spotyka się młoda mama na początku swojej przygody z karmieniem piersią. Dobrze by było, żeby kobieta dostawała rzetelną wiedzę i wsparcie. A zamiast tego często słyszymy jakieś herezji rodem ze średniowiecza. Takie książki to powinny być lektury obowiązkowe dla wszystkich położnych. Polecam też w temacie karmienia piersią Hafiję – od zawsze była moim guru w tej kwestii 🙂
Do Hafiji też zaglądam!