15go czerwca 2019 roku odbyły się w w Centrum Językowym El Dorado w Oławie kolejne warsztaty rozwojowe dla rodziców. Tym razem tematem był mityczny „bunt dwulatka”. I muszę Wam powiedzieć, że działo się, oj działo… 😁
Kiedyś nikt nikogo nie uczył, jak wychowywać dzieci. Mieszkało się w domach wielopokoleniowych, dziećmi zajmowało się więcej osób niż tylko mama lub mama i tata. Teraz nierzadko mama i tata są nie tylko zdani na siebie, ale także stają przed nowymi wyzwaniami. Okazuje się, że dotychczasowe metody wychowawcze nie były idealne i szukamy nowych „sposobów na”. Jak odnaleźć się pośród wszystkich nowych metod, sposobów, stylów wychowania? Czasem warto skorzystać z pomocy specjalisty.
Warsztaty rozwojowe dla rodziców
Warsztaty rozwojowe dla rodziców to ciekawa i wartościowa forma pracy, która pozwalana weryfikację własnych poglądów, a także na porównanie doświadczeń. Dzięki temu typowi pracy możemy znaleźć sposób na naprawę relacji z własnym dzieckiem lub mężem/ partnerem, z którym wychowujemy dzieci. Czasem dobrze jest na warsztaty przyjść we dwójkę i wspólnie popracować nad naszymi stylami wychowania. Bo one mają prawo się różnić! Różnice są dobre, pod warunkiem, że pomimo nich potrafimy ostatecznie wypracować wspólną drogę.
Na warsztatach, jak sama nazwa wskazuje, pracujemy. Nie słuchamy wykładu, ale wykorzystujemy głównie praktyczne ćwiczenia, dyskusje, wymianę zdań, wspólne szukanie rozwiązań dla konkretnych problemów wychowawczych. Jako rodzice musimy być świadomi tego, że inwestując w siebie, inwestujemy w nasze dzieci.
Dwa poprzednie warsztaty na temat trudnych sytuacji i sposobów radzenia sobie z nimi odbyły się w OCRS, w ramach projektu mikrograntowego Aktywna Oława. O jednych z tych warsztatów możecie poczytać w poście Pozytywna komunikacja z dzieckiem – trudne sytuacje?.
Pozytywna komunikacja
Odkąd nasze dziecko zaczyna się coraz więcej ruszać, zaczynamy je ostrzegać przed otaczającym je światem:
- Nie wolno! – bo np. stłuczesz,
- Nie biegaj! – bo się przewrócisz,
- Nie wchodź tam! – o spadniesz,
- Nie bierz do buzi! – bo, nie daj Boże, połkniesz.
Można by wymieniać prawie bez końca.
Ale czy naprawdę zawsze musimy mówić NIE? Spróbujmy spojrzeć w drugą stronę i zapytajmy siebie, czy chcielibyśmy, żeby ktoś nas non stop upominał i mówił, czego nie wolno nam robić? Nie wydaje mi się. Warto zastanowić się, czy w choćby wybranych sytuacjach nie możemy zamienić negatywnego komunikatu NIE, na komunikat pozytywny.
- Nie wolno! -> O, znalazłeś wazonik babci? Chcesz go dotknąć? Chodź obejrzymy go i odstawimy na miejsce.
- Nie biegaj! -> Ale Ty szybko idziesz! A może spróbujemy iść teraz wolno jak żółw?
- Nie wchodź tam! -> O proszę! Wszedłeś na dwa schodki! Spróbujemy teraz zejść?
- Nie bierz do buzi! -> No proszę, znalazłeś klocek Anielki! Chodź, odłożymy go do pudełka.
Nie twierdzę, że zawsze uda się nam opanować pierwszą (najłatwiejszą i utrwaloną od lat) reakcję. Nie twierdzę też, że zawsze uda się nam wykorzystywać tylko pozytywne komunikaty. Jednak decyzja, czy chcemy się wciąż złościć i jako zły policjant wciąż i wciąż upominać swoje dziecko lub towarzyszyć mu jako partner w odkrywaniu świata – należy tylko i wyłącznie do nas.
Bunt dwulatka
O buncie dwulatka z jednej strony krążą legendy, a z drugiej strony zaprzecza się, że cokolwiek takiego istnieje. Osobiście uważam, że okres od mniej więcej 18 roku życia dziecka możemy nazywać jak chcemy, ale nikt chyba nie zaprzeczy, że jest to niełatwy okres, tak dla rodzica, jak i przede wszystkim dla dziecka.
Jest to czas, kiedy dziecko nabywa nowych umiejętności, które chce utrwalić, nauczyć się, przyswoić. Usilnie większość rzeczy chce robić samodzielnie (już przygotowując się do samodzielności!), teraz (brak poczucia czasu), a najlepiej na wczoraj. Dziecko zalewane jest przez emocje, z którymi nie potrafi sobie jeszcze radzić i oczekuje od nas (nawet nieświadomie), że to my je pokierujemy, wskażemy rozwiązanie, pomożemy. Tylko jak tu pomóc, gdy samemu najczęściej mamy ochotę uderzać głową w mur lub (o zgrozo!) zamknąć się w łazience, przeczekać i wyjść dopiero, gdy małolat osiągnie wiek dojrzały? 😀
Właśnie dlatego dobrze jest szukać różnych rozwiązań, które pomogą nam rodzicom przetrwać ten trudny czas naszego dziecka do samodzielności. Warto rozmawiać, tłumaczyć i radzić się, by zamiast podcinać maluchowi skrzydła i nieświadomie niszczyć jego poczucie wartości i przynależności, wspierać jego rozwój i kształtować osobowość.
Podsumowanie
Sobotnie warsztaty ponownie poprowadziła psycholog, logopeda i współwłaściciel żłobka Joanna Wasilewska-Kogut, z którą pewnego razu miałam przyjemność przeprowadzić i opublikować wywiad 10 pytań do #29: Joanny Wasilewskiej-Kogut, mamy, psychologa, logopedy.
Po każdych warsztatach wychodzimy mądrzejsi, spokojniejsi, pełni pomysłów, podbudowani wspólnymi doświadczeniami. Bo takie warsztaty to nie tylko wspólna nauka, próba ogarnięcia chaosu własnych myśli i wątpliwości. To także wymiana doświadczeń z innymi rodzicami, którzy (okazuje się) mają identyczne lub podobne do nas problemy. I, jak to często w trakcie warsztatów, przekonujemy się, że to nie dzieci mają problemy, tylko my sami modelując, dając przykład samym sobą, stwarzamy sporo zamieszania. Dlatego warsztaty rozwojowe to coś, w co warto zainwestować. Dla nas i naszych dzieci.