Rodzina i koronawirus

Z drugą połową marca ze względu na koronawirus zaczął się dla nas dziwny czas. Całkowicie nieoczekiwany. Zostaliśmy w większości zamknięci w domach, we własnych czterech ścianach i z rodziną. O matko! Z rodziną! Z mężem, żoną, partnerem lub partnerką. I z dziećmi. I nagle się okazało, że… No właśnie, co się okazało? Postanowiłam zapytać.

Artystyczny nieład? Fot. pixabay
Artystyczny nieład? Fot. pixabay

Jak się czujesz?

Dobrze. Czuję, że dla naszej rodziny to bardzo dobry czas. Nie łatwy, ale w dłuższej perspektywie bardzo potrzebny. Dzieciom – bo dom to ich ostoja, nam – Rodzicom – dlatego, że ten czas, kiedy dzieci są małe i tak specyficznie blisko, i dużo nas potrzebują – nie wróci. I będziemy się kiedyś jeszcze cieszyć, że mogliśmy dzięki temu wirusowi być jeszcze więcej razem. Bez „korony” też nie było lekko. 🙂

Jak udaje Ci się łączyć role mamy, nauczyciela, pedagoga (i inne)?

Myślę, że moja główna rola to po prostu rola przewodnika, towarzysza w rozwoju i życiu małego człowieka (a nawet trojga). Ona je wszystkie w sobie łączy i to jest naturalne. Do tego dochodzą inne czasochłonne role, które łączy jedno zgrabne określenie „Pani/Manager domu”. 🙂 Czy mi się udaje? Dzieci same to ocenia za kilkanaście lat. Ja czuję, że daj radę, bo robię, co mogę na ten moment.

Czy jest coś, co Ci teraz szczególnie pomaga?

Pomaga mi świadomość, że wszyscy mamy teraz podobnie. Że każdy z nas, w niemal każdym zakątku Ziemi pozbawia się teraz wsparcia z zewnątrz, kontaktu z bliskimi i bycia w świecie po to, by się nawzajem chronić.

Co przychodzi Ci teraz najtrudniej?

Izolacja od hałasu i ignorowanie bałaganu. Czasem to, że nie mogę za bardzo zmienić otoczenia doprowadza mnie do szału. Ale wtedy po prostu najczęściej idziemy w pole, na rowery lub do ogrodu. Choć bardzo trudno nam się zwinnie zebrać do wyjścia z trójeczką ciągle zajętych dzieci i szczeniakiem. Zwykle moja potrzeba wyjścia nie zgrywa się też czasowo z tą potrzebą u dzieci…

Jakieś sprawdzone sposoby na rozładowanie napięcia, na odnalezienie swojej przestrzeni?

Wspólne rowery, wyjście z domu do natury. Na dworze moje dzieci zawsze są zgodniejsze, a ja odpoczywam od widoku sterty prania bez względu na to, ile dziennie prań włączyłam. Zamówienie dania dnia z restauracji z dowozem do domu też świetnie mi robi na nerwy. Z kolei durnowaty serial „Working Moms” po angielsku to też niezłe zakończenie trudnego dnia. No i małżeńska bliskość tez mnie koi.

Czego brakuje Ci najbardziej?

Przytulenia moich Rodziców!

Czy ten czas pozwolił Ci coś odkryć? Jaką lekcję wyciągniecie dla siebie z obecnej sytuacji?

Na pewno nie zdecydowalibyśmy się jeszcze długo na pieska, gdyby nie „domatorskość” tej sytuacji. Nasz jamniczek jest cudny i też rozładowuje nasze napięcie. Na głębsze refleksje jeszcze przyjdzie czas, bo dystans społeczny nadal trwa, a my nie luzujemy póki co…

A na pytania odpowiadała…

Olga – anglistka, mama trojga dzieci, chłopca i dwóch dziewczynek, zafascynowana edukacją alternatywną i rodzicielstwem bliskości. Świeżo upieczona psia mama.
Kojąca moc natury? Fot. pixabay
Kojąca moc natury? Fot. pixabay

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top