Customize Consent Preferences

We use cookies to help you navigate efficiently and perform certain functions. You will find detailed information about all cookies under each consent category below.

The cookies that are categorized as "Necessary" are stored on your browser as they are essential for enabling the basic functionalities of the site. ... 

Always Active

Necessary cookies are required to enable the basic features of this site, such as providing secure log-in or adjusting your consent preferences. These cookies do not store any personally identifiable data.

No cookies to display.

Functional cookies help perform certain functionalities like sharing the content of the website on social media platforms, collecting feedback, and other third-party features.

No cookies to display.

Analytical cookies are used to understand how visitors interact with the website. These cookies help provide information on metrics such as the number of visitors, bounce rate, traffic source, etc.

No cookies to display.

Performance cookies are used to understand and analyze the key performance indexes of the website which helps in delivering a better user experience for the visitors.

No cookies to display.

Advertisement cookies are used to provide visitors with customized advertisements based on the pages you visited previously and to analyze the effectiveness of the ad campaigns.

No cookies to display.

BABSKI TREKKING

BABSKI TREKKING to było bardzo kobiece wydarzenie. Takie wyjście w góry marzyło mi się od naprawdę dawna i w końcu doczekało się realizacji.

7go listopada 2021 roku 17 kobiet postanowiło się spotkać i przejść razem około 13.5 km w Górach Sowich. Nie odstraszyły ich prognozy pogody, różnorodne przygotowanie i dotychczasowa aktywność fizyczna (lub jej brak ;-)). Chodziło o wspólne spędzenie czasu z dala od codzienności, o zatrzymanie się w „tu i teraz”, o bycie. I byłyśmy.

Takie kolorowe MY!
Takie kolorowe MY!

Skąd ten pomysł?

Razem z Kasią Magoś, instruktorką pilatesu ze Stanowic, od jakiegoś czasu już wracałyśmy do pomysłu zorganizowania wspólnego wyjazdu. W lipcu udało się nam wyskoczyć we dwie na Kalenicę i od tamtego momentu korciło nas obie, by tego typu wyjście zorganizować dla większej liczby kobiet. I nadszedł w końcu dzień, kiedy powiedziałyśmy sobie „teraz albo nigdy!”. 😉

Kasia "z ukrycia" uwiecznia naszą roześmianą grupę :-)
Kasia „z ukrycia” uwiecznia naszą roześmianą grupę 🙂

Odkąd zostałam mamą, czas spędzony pośród innych kobiet o podobnych lub totalnie różnych doświadczeniach uważam za szczególnie cenny. Nigdy nie było mi dane doświadczyć takiego kobiecego wyjazdu w naturę, a że czas spędzony na rowerze czy wędrówce jest jednym z moich ulubionych, bardzo chciałam spróbować.

Myślałyśmy o zebraniu ok. 10 osobowej grupy, bo tyle osób mogliśmy zmieścić do naszych aut (moje z okazji posiadania rodziny wielodzietnej jest 7osobowe). Ani się obejrzałyśmy, a lista chętnych kobiet w pewnym momencie oscylowała wokół liczby 25 kobiet!

Ostatecznie, razem ze mną i Kasią, pojechało 17 kobiet! Całkiem ładna grupka się nas uzbierała. 🙂

gdzieś na trasie
gdzieś na trasie

Trasa

Plan zakładał wyjazd ok. 8:00 rano ze Stanowic. I tak się stało. Ale zamiast na 2 auta, pojechałyśmy ostatecznie na 5!

Ok. godziny 9:00 zaparkowałyśmy na darmowym parkingu w Bielawie przy Leśnym Dworku i robiąc szybką „odprawę”, ruszyłyśmy na szlak. Początkowo szłyśmy czarnym szlakiem, przed Trzema Bukami odbijając na żółty.

Ruszamy!
Ruszamy!

Pierwszy przystanek zaplanowany był w schronisku PTTK Zygmuntówka im. Zygmunta Scheffnera, gdzie miałyśmy zarezerwowany stolik. Tu zjadłyśmy pożywną i gorącą zupę z soczewicy, spotem ruszyłyśmy w dalszą drogę. Skierowałyśmy się czerwonym szlakiem, idąc przez Jugów Park (stok narciarski na Rymarzu)

Schronisko Zygmuntówka
Schronisko Zygmuntówka

I tuż za wyciągiem, pośród drzew, na niewielkiej polance, jedna z uczestniczek naszego wyjazdu – Marzena Teodorska, zaproponowała coś nowego. 😀

Przy wyciągu
Przy wyciągu

Marzenka przeprowadziła z nami krótki pokazowy trening body art. Pośród mijających nas wędrowców wzbudzałyśmy niewielkie zaskoczenie. 😉 Ale muszę przyznać, że była to bardzo miła odmiana na szlaku! Coś, czego w górach jeszcze nie doświadczyłam.

Body art z Marzeną Teodorską
Body art z Marzeną Teodorską

Mijając Zimną Polanę oraz Słoneczną, tuż przed Kalenicą natknęłyśmy się na niespodziankę! Niespodzianką była całkiem przyjemna huśtawka! Część z nas nie omieszkała zrobić sobie na niej zdjęcia. 😀

Takie atrakcje na trasie!
Takie atrakcje na trasie!

Idąc już od Zimnej Polany towarzyszyła nam coraz gęstsza mgła. Kalenica i jej wieża widokowa przywitały nas kompletnym brakiem widoczności, co potwierdza poniższe zdjęcie. 🙂 To piękne mleczne tło za nami, to nie żadna tapeta, a najprawdziwsza mgła! To nas jednak nie powstrzymało przed wejściem na wieżę oraz uwiecznieniem tegoż wyczynu.

W idealnym towarzystwie!
W idealnym towarzystwie!

Bielawska Polanka, na którą zeszłyśmy czerwonym szlakiem, była kolejnym przystankiem zaplanowanym na trasie. Niedługim, ale wystarczającym, by dać nogom chwilkę wytchnienia. A także zjeść ostałe w plecakach kanapki, coś słodkiego lub wypić ciepłą herbatkę.

Przerwa na prowiant
Przerwa na prowiant

Z Polanki skierowałyśmy się już szlakiem zielonym na parking przy Leśnym Dworku.

Jesień w górach ❤️
Jesień w górach ❤️

Na zakończenie naszego wyjazdu w planie było – ognisko! Jednak, byśmy nie musiały zziębnięte i zmęczone same tego ogniska rozpalać, przyjechali nasi mężowie, Łukasz i Marek, by nas wesprzeć. 🙂 I muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo doceniam ich pomoc! Chłopaki tak sprawnie się uwinęli, wszystko rozłożyli, rozpalili, że ani się obejrzałyśmy, a mogłyśmy się rozsiąść, obgadać jeszcze wrażenia i posilić. W termosach przywieźli nam również gorącą herbatę, która pomagała się nam rozgrzać.

Ognisko :-)
Ognisko 🙂

A żeby pomóc zmęczonym mięśniom, Kasia jako instruktor pilates zaproponowała nam krótkie, ale efektywne rozciąganie. 😀

Rozciąganie z Kasią :-)
Rozciąganie z Kasią 🙂

Jednym zdaniem

Jak już wspomniałam na początku tekstu, ten wyjazd był spełnieniem moich marzeń. 🙂 I absolutnie nie przesadzam! Marzyło mi się takie kobiece wyjście od dawna. Cieszę się, że pogoda, jak na tę porę roku, to nam w sumie dopisała. Bo mimo prognoz, lekki deszcz pojawił się dopiero wtedy, gdy regenerowałyśmy się w schronisku. Gdy ze schroniska wyszłyśmy, już po deszczu, zaczęła pojawiać się mgła. Tą zostawiałyśmy z kolei za sobą, schodząc powoli z Kalenicy w stronę parkingu. Gdyby nie towarzyszący nam większość trasy wiatr, pogodowo byłoby idealnie. 🙂

W jesiennej i tajemniczej aurze :-)
W jesiennej i tajemniczej aurze 🙂

Serce mi się raduje, że przy tych niezbyt optymistycznych prognozach pogodowych, aż 15 kobiet zdecydowało się z nami dwiema odbyć tę wycieczkę. 🙂 Wróciłyśmy trochę zmęczone, ale szczęśliwe.

I mam ogromną nadzieję, że tego typu wyjazdy będziemy miały okazję nie raz powtarzać. „Niecny” plan bowiem już kiełkuje w naszych głowach. 😀

P.S.

A jeśli spodobał Ci się dzisiejszy wpis lub któryś z poprzednich, może już nie raz skorzystałaś z tego, co u mnie znalazłaś, możesz postawić mi symboliczną kawę. 🙂 Każda kawa to bezcenna dla mnie wskazówka, że to, co tu piszę, przydaje się innym. A każde choćby i symboliczne „dziękuję” uskrzydla, jak nie wiem co. 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wspieraj nas za darmo