Jak zmotywować świeżo upieczoną mamę do wzmożonej produkcji mleka? Powiedzieć, że nie wyjdzie ze szpitala, dopóki dziecko nie przybierze na wadze.
Początki
Zgłosiłam się na oddział ginekologiczny w szpitalu w Oławie 7 dni po planowanym terminie porodu. Dwa dni później o 9:00 rano założono mi cewnik Foleya, który miał na celu przygotowanie szyjki macicy do podania oksytocyny. Wieczorem około godziny 22:99 cewnik wypadł i zaczęły się bóle krzyżowe, które pojawiały się regularnie co 5-7 minut. Położna po przebadaniu mnie stwierdziła, że do porodu jeszcze daleko, i że muszę mieć skurcze z brzucha, żeby rodzić (do końca porodu miałam jedynie bóle krzyżowe). Położyłam się do łóżka, a około północy odeszły mi wody i skurcze pojawiały się już regularne co 3 minuty. Wtedy położna stwierdziła, że jednak idziemy na porodówkę.
Porodówka
To był tydzień 41+3. Na porodówce zaproponowano mi gaz jako środek przeciwbólowy, który mi akurat pomagał. Położna, której imienia już niestety nie pamiętam, bardzo się o mnie troszczyła i cały czas przykładała mi do pleców masażery, które chociaż trochę zmniejszały ból krzyża. Te masażery po jakimś czasie przestawały działać i trzeba było je na nowo uruchamiać. Położna to robiła przy każdej mojej prośbie i trzymała mnie nawet za rękę. Rodziłam sama, nie miałam tam żadnego innego wsparcia poza nią. Niestety po jakimś czasie zabrano mi gaz i kazano wdychać tlen, nie do końca wtedy rozumiałam dlaczego, byłam już strasznie otumaniona przez ból. Około godziny 5:00 rano ostatni raz patrzyłam na zegarek, lekarz mnie zbadał i stwierdził 8 cm rozwarcia. I wyszedł. Po chwili poczułam, jakby znowu chlusnęły ze mnie wody płodowe. Była to jednak krew, na którą błyskawicznie zareagowano. Usłyszałam tylko krzyk położnej, że łożysko się odkleiło i wołanie lekarza, że jedziemy na cesarskie cięcie. Położna cały czas powtarzała, bym wdychała tlen, a lekarz dzwonił na blok, by wszystko szykowali. Patrzyłam na KTG, a tętno dziecka coraz bardziej spadało. W tamtej chwili żaden ból nie był gorszy od strachu o życie mojego dziecka. Przewieźli mnie na blok i poinformowali, że będą znieczulać mnie ogólnie, “bo taka jest potrzeba”. Po chwili zasnęłam. Syn przyszedł na świat o godzinie 5:31. Zdrowy, 9/10 punktów w skali Apgar. Po wybudzeniu pokazali mi dziecko już na sali pooperacyjnej, ale narkoza nadal działała i pamiętam to wszystko jak przez mgłę. Położyłam się spać i obudziłam się po 7:00.
Oddział noworodkowy
Co do porodu jestem bardzo zadowolona, szczęśliwa, że dzięki szybciej reakcji personelu mam zdrowe dziecko. Całą ciążę zależało mi na porodzie naturalnym, ale niestety się nie udało. Za to z opieki poporodowej nie jestem zadowolona. Urodziłam w sobotę, panie położne niechętnie cokolwiek pokazywały, czy pomagały przy dziecku. Nie miałam okazji skorzystać z pomocy doradcy laktacyjnego. Po cesarskim cięciu miałam problem z pokarmem, dziecko cały czas płakało, a trudno było mi się ruszać po operacji. Synek za bardzo spadł na wadze mimo mojego ciągłego karmienia i zamiast pomocy usłyszałam tylko, że jak nie przybierze, to nie wypuszczą mnie ze szpitala. To było moje pierwsze dziecko. Oskar urodził się 28 września 2019 roku w szpitalu w Oławie.
Metryczka
Kto: Oskar
Kiedy: 28.09.2019
Waga: 3400 g
Gdzie: Zespół Opieki Zdrowotnej w Oławie (Oława, Kamila Baczyńskiego 1)
P.S.
Jeśli chciałabyś podzielić się swoją historią i rodziłaś w jednym z wyżej wymienionych szpitali, odezwij się mailowo (smartasy.olawa@gmail.com) lub przez fanpage FB @smartasy.olawa.