Klubodzieciarnia

Czasem zdarza nam się wyskoczyć na chwilę do Wrocławia. Czasem muszę / potrzebuje się z kimś np. spotkać, coś omówić. Co robić w momencie, gdy jest ze mną któreś z dzieci? W takiej sytuacji zamiast „zwykłej” restauracji, proponuję swojemu rozmówcy spotkanie w klubokawiarni przeznaczonej dla rodziców z dziećmi. Tym razem postanowiliśmy zobaczyć, co proponuje Klubodzieciarnia na Skarbowców.

A ku ku!
A ku ku!

W związku z tym, że raczej unikam wycieczek do Wrocławia (z uwagi na czas, ile zabierają), wszelkich wrocławskich atrakcji jest mało na tym blogu. I w najbliższej przyszłości nie planuję tego zmieniać. Jednak zdarza się, że popełniam taką wycieczkę. Ponieważ Klubodzieciarnię obserwuję od dłuższego czasu, postanowiłam właśnie tam zaprosić swojego rozmówcę. Wszystko z nadzieją, że Antoś się pobawi, a my dorośli wypijemy kawę i pogadamy.

Klubodzieciarnia

Jest to miejsce, w którym nie tylko wypijecie kawę czy herbatę, wyciskane soki, koktajle, ale zjecie też coś niedużego a smacznego. Menu nie zwala z nóg, ale jest na tyle bogate, że każdy znajdzie coś dla siebie. Również dziecko. I nie będą to frytki.

Miałam ochotę rozsiąść się na dłużej w tym krześle...
Miałam ochotę rozsiąść się na dłużej w tym krześle…

Niestety, żeby dostać się do Klubodzieciarni trzeba pokonać już na wstępie schody. Wjazd dla wózków jest dość wąski. Łatwo nie jest, ale jest to do zrobienia. Gorzej, że nie wiedziałam, iż jest tam tak mało miejsca. Gdybym wiedziała, nie brałabym wózka.

W wejściu
W wejściu

Na zdjęciach w internecie nie zwróciłam też uwagi na to, że lokal jest jakby dwupoziomowy, albo właściwie ma antresolę (chyba tak to się fachowo nazywa). Na dole jest maleńki korytarz z miejscem na buty, kurtki, itp. oraz sala zabaw dla dzieci. Nieduża, ale jest. Do dyspozycji dzieci są zabawki i sporo książeczek dla maluchów, starszaków, a i dla rodziców się coś znajdzie.

Na antresoli natomiast jest bar (kasa) oraz stoliki dla rodziców, regał z książkami dla starszych dzieci, poradniki dla rodziców, gry planszowe, puzzle i inne.

 

Mea Culpa

Jak już wspominałam, Klubodzieciarnię obserwuję od dłuższego czasu z uwagi na zajęcia dla dzieci. Wiedziałam, że organizują ich sporo i gdzieś kiedyś miałam w planach na coś się do nich wybrać. Dlatego powiedzcie mi, jakim cudem nie pomyślałam o tym, że jak przyjdziemy przed południem na kawę, to na sali będą się odbywać jakieś zajęcia zamknięte?!

Antoś należy do dzieci towarzyskich. A to u nas w domu ciągle coś się dzieje, a to gdzieś nas nosi w jakieś ciekawe miejsca i do ciekawych ludzi. Przez pierwszą godzinę Antek obserwował dzieci przez szybę. W drugiej godzinie już mu to nie wystarczało. Pech chciał, że dzieci zdawały mi się właśnie w wieku „około antkowym”. Biedny nie wiedział i niekoniecznie rozumiał, dlaczego nie może dołączyć. Nauczka dla mamy.

Gdy zajęcia się skończyły, w kawiarni nastała totalna cisza. Byłyśmy my dwie gadające kobitki, Antoś i pani „za ladą”. Ponoć między zajęciami, zanim większość rodziców nie skończy pracy, za wiele się tam nie dzieje.

A co to?
A co to?

Podsumowując

1. Jeśli szukacie spokoju – sprawdźcie koniecznie, kiedy odbywają się zajęcia!

2. Jeżeli macie maluszki, które raczkują lub nie chcecie, by chodziły po schodach – poszukajcie innego miejsca. Co prawda między salą zabaw a antresolą jest tylko kilka schodków, jednak zawsze to przeszkoda do pokonania.

3. Jeśli szukacie miejsca z dużą ilością książeczek, puzzli i gier planszowych – to jest miejsce dla Was!

4. Mimo, że dzień był bardzo słoneczny, a sale są kolorowe (ale bez przesady), jest w nich trochę ciemno. Zwłaszcza im dalej „w las”.

5. Przestrzeń jest naprawdę niewielka. Dlatego jeśli chcecie, żeby Wasze dziecko się wybiegało, wylatało, robiąc fikołki i inne takie – poszukajcie innego miejsca.

6. Mimo wszystko jest to miejsce przytulne, z opcjami dla młodszych dzieci. Smaczne i nie biedne menu. Osobiście jednak szukam w takich miejscach zdecydowanie większej przestrzeni.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top