Odstawieni – recenzja z karmiącym pozdrowieniem

Karmię piersią po raz 3. O każde karmienie walczyłam, każde następne jest lepsze od poprzedniego. Znam jednak wiele kobiet, które z różnych powodów zrezygnowały. Dlaczego?

Głównym powodem, dla którego moje koleżanki i znajome rezygnowały lub rezygnują z karmienia piersią jest przede wszystkim brak odpowiedniego wsparcia. Bo te pierwsze miesiące (nie doby, ale właśnie miesiące!) są na tyle intensywne, że wsparcie jest tym, czego nam kobietom potrzeba najbardziej.

Odstawieni

Jennifer Grayson to amerykańska dziennikarka, która pisała dla wielu wielkich i znanych gazet. Interesuje się głównie środowiskiem, ludzką ewolucją i zmianami społecznymi. Mieszka w Los Angeles z mężem i dwoma córkami.

Na książkę Jennifer natknęłam się już jakiś czas temu i stała na półce, czekając na swoją kolej. Sięgnęłam po nią z myślą, że kończę już swoją przygodę z karmieniem piersią. W końcu 2.5 roku to wystarczająco długo. Myślałam, że ta książka pomoże mi się oswoić z odstawieniem. 🙂 A tu się okazuje, że nic bardziej mylnego! Mam ochotę na przekór panującym społecznym oczekiwaniom karmić do samoodstawienia.  

Mimo, że książka jest bardzo amerykańska, głównie operuje na tym, co w kwestii karmienia piersią reprezentuje sobą Ameryka. Jednak Jennifer zahacza również lekko o Europę (Francję, Anglię) i Azję (Tajlandię). Pokazanie tego, jak karmienie piersią traktowane jest w różnych częściach świata jest dla mnie jednym z najbardziej wciągających kwestii tej książki.

Najbardziej jednak zaskakujące jest dla mnie to, w jaki sposób mleko modyfikowane sukcesywnie wyparło (i wciąż wypiera) karmienie piersią.

“Nie mam pokarmu”

Jednym z najczęściej słyszanych zdań od świeżo upieczonych mam, czy też mam, które nie karmią (nie karmiły) swoich dzieci piersią, jest właśnie zdanie: “nie mam pokarmu”, “nie miałam pokarmu”, “mam/miałam za mało pokarmu”. Sama po każdym moim porodzie, podczas pobytu z dzieckiem na oddziale neonatologicznym w Oławie i na Brochowie we Wrocławiu słyszałam wprost od położnych, że nie mam pokarmu, że mam go za mało albo że “z pustego to i Salomon nie naleje”. Zdania, które totalnie podłamywały, odbierały mi siłę i sprawiały, że wątpiłam w siebie, własne umiejętności i możliwości. 

Czy zastanawiałaś się kiedyś, jak mogłoby wyglądać Twoje karmienie piersią, gdybyś miała nieograniczony dostęp do wsparcia laktacyjnego? Tzn. do pomocy konsultantek laktacyjnych (nie tylko jednej przez kilka godzin w ciąg doby) nie tylko w szpitalu, ale także po opuszczeniu jego murów? 

Co by było, gdyby lekarz pediatra, ginekolog i/ lub położna, zamiast zalecić dokarmianie mlekiem modyfikowanym, potrafili wesprzeć mamę karmiącą i np.:

  • zalecić odpowiednie badania diagnostyczne (których nie ma) dla mamy i malucha,
  • potrafią zapewnić mamie odpowiednie leczenie, jeśli mama tego potrzebuje i powszechny strach przed brakiem pokarmu po prostu przestaje istnieć?
  • wszyscy lekarze i pracownicy służby zdrowia są odpowiednio przeszkoleni w ramach karmienia piersią i chętnie dzielą się swoją wiedzą i umiejętnościami?
  • nikt nie zaleca przerwania karmienia piersią, gdy dziecko osiągnie pół roku, rok, dwa lata, itp., bo to “już za długo”?
fot. pixabay
fot. pixabay

Co by było, gdyby karmienie piersią w przestrzeni publicznej było powszechnie akceptowane, a nie piętnowane? Gdyby za wyrzucenie kobiety karmiącej dziecko piersią z restauracji groziła kara, mandat, itp.? 

Co by było, gdyby żaden pracodawca nie pytał i nie naciskał na mamę karmiącą, jak długo zamierza to jeszcze robić?

W tej książce znajduje się ogrom pytań. Są też odpowiedzi na niektóre z nich. Warto przeczytać zawartą tutaj historię karmienia piersią oraz historię mleka modyfikowanego. Choć w niektórych momentach trochę przeszkadzała mi liczba informacji stricte medycznych, liczb i pojęć, to historię tę i tak przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem.  

Przecież piersi są dla faceta

Jeden z rozdziałów książki traktuje o tym, jak znaczna część ludzkości uważa, że biust oznacza jednocześnie seks. Mówi się o tym, że wiele kobiet rezygnuje z karmienia piersią, bo mąż “chce mieć piersi dla siebie”. Tymczasem również w książce Grayson można wyczytać, że:  

“Z ewolucyjnego punktu widzenia, […], celem “erotycznej” wrażliwości sutkowej było prawdopodobnie nie poprawianie jakości seksu, ale przedłużanie karmienia piersią.” […] To, co przyjemne, rozpowszechnia się i utrzymuje u danego gatunku. Chodzi mi o to, że gdyby karmienie budziło wstręt, pewnie kobiety nie chciałyby karmić.”

Czy wiesz, że piersi nie są “narządem płciowym”? “Tzn. nie stanowią części ciała bezpośrednio służącej do celów reprodukcyjnych, jak sperma czy komórki jajowe”. Jak to się stało, że piersi straciły na swoim podstawowym znaczeniu i zamiast służyć przede wszystkim wykarmieniu dziecka? Jak doszło do tego, że piersi stały się przede wszystkim obiektem pożądania, który przestał jednocześnie należeć tylko do kobiety? 

Bo gdyby piersi należały tylko do kobiety, nikt nie miałby prawa dyktować kobiecie, kiedy, gdzie i jak może go używać, odkrywać czy zakrywać. Czyż nie?

Jednym zdaniem

W książce “Odstawieni” znalazłam mnóstwo pytań. I jak pisałam na początku, myślałam, że pomoże mi oswoić się z myślą o odstawieniu mojego dwuipółlatka. Tymczasem dzięki niej mam ochotę karmić tak długo, jak będę miała ochotę ja i moje dziecko. Bo nie widzę nic sprośnego ani gorszącego w tym, że moje dziecko ma potrzebę bliskości z mamą. Ani nie uważam, żeby z mojej piersi (bo od półtora roku karmię jedną piersią) leci bezwartościowa woda.

Skoro tyle walczyłam o karmienie piersią, wylałam dużo łez, leciała krew i pot, to dlaczego mam z tego zrezygnować, bo ktoś twierdzi, że “powinnam” skończyć. Bo już nie wypada. Nie wypada? Nie wypada ingerować w czyjeś życie i mówić mu, co ma robić.

Jednocześnie wciąż jestem przekonana, że to, czego nam kobietom potrzeba, również matkom karmiącym, mamom w ciąży i z małymi dziećmi, jest wsparcie. Przede wszystkim życzliwe wsparcie w naszych decyzjach, w naszych staraniach i wiara w nasze intencje, kobiecą intuicję i wewnętrzną siłę. 

“Fakt, że ból podczas karmienia piersią jest w naszej kulturze tak wszechobecny, wiele mówi o braku wczesnego wsparcia w karmieniu, którego tak rozpaczliwie potrzebują matki.” 

Jeśli chcesz karmić swoje dziecko – karm. 

Ślę karmiące pozdrowienia ;-)
Ślę karmiące pozdrowienia 😉

P.S.

Pamiętasz, jak w dniach 1-3 sierpnia 2019 roku organizowałyśmy z Olą Witkowską (KarmiOlka) w Centrum Sztuki w Oławie szereg wykładów, warsztatów, spotkań i wystawę zdjęć mam karmiących z okazji Światowego Tygodnia Promocji Karmienia Piersią? 😀 To były piękne dni! 

Jeśli Cię nie było lub nie pamiętasz, co się wtedy działo, zajrzyj do wpisu Światowy Tydzień Promocji Karmienia Piersią 2019.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top