Bywają takie weekendy, gdy zamiast gór, wody, wędrówek czy rowerowych wojaży, w grę wchodzi tylko krótka i niewymagająca wycieczka. I tym razem tak było. A wybór padł na kolej wąskotorową w Krośnicach. Jak wrażenia? Przyznam, że mieszane.
Nasze dzieci ciągnie bardzo do pociągów i maszyn wszelakich. Ciekawe, po kim to mają? 😉 Dlatego, jeśli wyjątkowo nie mamy ochoty na żadne wycieczki pieszo-rowerowe, szukamy wycieczki, która powinna nas niezbyt zmęczyć, a cieszyć dzieci.
Tu się okazało, że dzieci choć zadowolone, to jednak chciały więcej i bardziej, a my dorośli byliśmy zmęczeni bardziej niż po naszych zwykłych pieszo-rowerowych wyprawach.
Krośnice
Krośnice to nieduża miejscowość w Dolinie Baryczy i jedna chyba z najbardziej znanych atrakcje tego regionu. Jest to ponoć jedna z niewielu czynnych kolei parowych w Polsce, umiejscowiona na terenie zespołu pałacowo-parkowego Krośnice – Wierzchowice. Kursują tu dwie lokomotywy, parowa w niedziele i wybrane święta oraz spalinowa w pozostałe dni. Na stronie Krośnic można znaleźć grafik i wszelkie szczegóły (rozkład jazdy).
Teren, wokół którego kursuje kolejka, jest przepięknie utrzymany. Chyba że trafiliśmy akurat na dzień tuż po koszeniu trawnika. 😉 Znajduje się tu także obszar wodny – niestrzeżony, w którym wg informacji na stronie w sezonie można zażywać kąpieli (lipiec – sierpień i weekendy), a także wypożyczyć sprzęt pływający. Podczas naszej wizyty takiej możliwości nie było.
Na miejscu jest też wiata grillowa i bardzo fajny plac zabaw. Nie brakuje tu również strefy zabaw dla dzieci, jednak jest ona dodatkowo płatna. Są tam dmuchańce i inne atrakcje, z których my już nie poszliśmy jednak korzystać.
To, co bardzo cieszy chyba wszystkie dzieci, to dwie lokomotywy ekspozycyjne, na które można się wspiąć, dotknąć, co nieco otworzyć, obejrzeć, doświadczyć.
Jeśli z kolei szukasz tu czegoś do jedzenia typu obiad, możesz skorzystać z oferowanych na miejscu frytek, zapiekanek, itp. Gdy my przyjechaliśmy, można było także zjeść grochówkę z kuchni polowej. Mając jednak przed sobą wizję długiego czekania na kolejkę, zdecydowaliśmy się poszukać jakiejś restauracji w pobliżu, tym bardziej że byliśmy większą (dwurodzinną) grupą. Najbliższa restauracja akurat miała wesele (w sumie to poprawiny, bo to była niedziela) i pojechaliśmy kawałek dalej, do Karczmy Zuzanna. I muszę pochwalić, bo porcje były bardzo duże, a jedzenie smaczne. Do tego bardzo sympatyczna obsługa i zielony ogród z huśtawkami, gdzie spokojnie można wypuścić dzieci.
Kolej wąskotorowa
Kolej wąskotorowa w Krośnicach kursuje co godzinę. Przejażdżka ma ok 3 km, a po drodze zatrzymujemy się na 5 stacjach. Ruszamy ze stacji głównej, a później kolejno mijamy Stacja Pałac Wierzchowice, Stacja Natura, Stacja Pałac Krośnice, Stacja Stawy. Każda ze stacji nawiązuje do miejsc w pobliżu kolejki, np. do Doliny Baryczy, do pałacu w Krośnicach, czy do stawów milickich.
To, co jest największym mankamentem i tym, co nas najbardziej zmęczyło, to czekanie. Kolejka jeździ o pełnej godzinie, raz na godzinę, z czego przejazd trwa około 20 minut. Biletów nie można kupić na stacji głównej. Kupuje się je w tracie jazdy u konduktora. Chętnych na przejazd jest naprawdę dużo. My przyjechaliśmy na 15 minut przed odjazdem kolejki i wolnych miejsc już nie było. Rozczarowanie dzieci – można się domyślić – spore. No trudno, stwierdziliśmy, że najpierw w takim razie zjemy obiad. Na następny odjazd przyszliśmy pół godziny wcześniej. Niestety znów nie udało się nam wejść na pokład kolejki, bo jeden z trzech wagonów był całkowicie zarezerwowany.
Dlatego kolejnym razem, gdy kolejka skończyła bieg i pasażerowie wysiedli, my zajęliśmy miejsca. W związku z tym, że byliśmy w dwie rodziny, tj. 4 dorosłych i 5 dzieci początkowo zajęliśmy prawie pół przedziału. Potem, żeby także innym umożliwić jazdę, trójkę maluchów wzięliśmy na kolana. Wyobrażasz sobie jednak czekanie z 5 małych dzieci (6.5, 5, 4, 2.5 i 2 l) przez 40 minut?! W jednym miejscu, najlepiej na siedzeniu, ewentualnie na kolanach mamy lub taty?! Jeśli masz lub miałaś małe dzieci, możesz się domyślisz, że nie było łatwo (delikatnie to ujmę).
Wszyscy byliśmy szczęśliwi, jak kolejka w końcu ruszyła. Dzieci były zachwycone. 20 minut jednak dla naszych ancymonków okazało się niewystarczające. Cała piątka najchętniej pojechała co najmniej raz jeszcze. 😀
Jednym zdaniem
Sama przejażdżka kolejką, choć krótka, jest bardzo przyjemna. Z uwagi na otwarte wagony (brak okien, itp.) raczej nie jest to atrakcja na jakieś szczególnie deszczowe dni. Ogromnym mankamentem jest czekanie na wyjazd kolejki. Chętnych podczas naszego pobytu było multum. O każdej godzinie kolejka wyjeżdżała pełniusieńka. Kupno biletów tylko w trakcie jazdy uważam za nieporozumienie. Powinna być możliwość kupienia biletu w kasie, a w momencie wyprzedania wszystkich miejsc siedzących, jest przecież wyraźna informacja, że kolejka może ruszać. Myślę, że wtedy mogłaby jeździć 2 razy na godzinę. Chyba że ten 1 raz jest wymuszony przez konstrukcję lokomotywy. Jest?
Z kolei teren, po którym porusza się skład, jest naprawdę przepiękny. I mam ogromną ochotę wrócić tu z rowerami. Myślę, że kolejkę ominiemy już szerokim łukiem, ale myślę o powrocie na rowerową eksplorację Stawów Krośnickich i ścieżek rowerowych wokół Krośnic. O Stawach Krośnickich pisała Agnieszka z Ahoj! Przygodo i ten wpis mi mówi, że my i nasze rowery byśmy się tam odnaleźli. 😀
Podobne wpisy
Na wiosnę wybraliśmy się do Jaworzyny Śląskiej i jakoś tam podobało mi się bardziej.
Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku
Z kolei w Dolinie Baryczy byliśmy jeszcze tu:
Sułów – Ruda Sułowska rowerowo