Ceny wszystkiego dookoła rosną, wypłaty jakoś nieszczególnie. Nasze zarobki często latami pozostają na tym samym poziomie lub zmieniają się niewiele. Osób, którym sypie się z przysłowiowego rękawa albo takich, które nie muszą się zastanawiać, z czego zrezygnować w tym miesiącu – też za dużo nie ma. Gdy pojawia się dziecko, budżet dziwnym zbiegiem okoliczności kurczy się jeszcze bardziej. Czy można i warto oszczędzać na dziecku?
Nie lubię zakupów
No nie lubię i już. W księgarni – to i owszem – mogłabym siedzieć godzinami. 🙂 Ale nie lubię zakupów ciuchowych. Może dlatego, że do idealnej figury mi daleko i zanim znajdę coś, co mi odpowiada, zajmuje mi to mnóstwo czasu. Zakupy dziecięce z kolei mnie normalnie przerażają. Ceny, jakie widnieją na metkach dziecięcych rzeczy – odstraszają mnie tak, że najchętniej nie wchodziłabym do sklepów (choć kolory kuszą). Najchętniej wszystko kupiłabym przez internet, z dostawą domu (a co! wygodna jestem) albo odkupiła, wymieniła się ze znajomymi lub rodziną. I nie, nie jestem skąpa. Nie chowam kasy do skarpety. Ale oprócz cen przeraża mnie ilość rzeczy, jakie gromadzimy w domu. Broń Boże się gdzieś przeprowadzać!
Jak oszczędzać
- Zakupy przez internet: zdarza mi się kupować dla siebie ciuchy ciążowe (najczęściej używane), buty (zwykle ze sporą zniżką), a nawet część leków i kosmetyków z apteki.
- Warzywa i owoce z własnego ogrodu lub zaprzyjaźnionego warzywniaka – zwłaszcza w sezonie kupujemy bardzo mało owoców, wymieniamy się nadwyżką ze znajomymi i sąsiadami.
- Rezygnujemy z zapychaczy czasu, jak np. telewizja (szkoda nam na nią czasu i pieniędzy), czy inne serwisy internetowe. Tyle filmów, seriali czy interesujących wywiadów, podcastów, konferencji można znaleźć za darmo w internecie. Akurat my należymy do osób, które nie czuję potrzeby bycia na bieżąco z najnowszymi serialami.
- Korzystanie z porównywarek w internecie – bardzo często zanim coś kupimy, a np. widzieliśmy to w jakimś sklepie, sprawdzamy ceny w internecie. Zwłaszcza mój mąż jest mistrzem w wyszukiwaniu różnych przedmiotów po niższych cenach w różnych serwisach.
Czy oszczędzać na dziecku
Wychowanie dziecka to nie tylko “miód, cud i orzeszki”. To nie tylko uśmiechy, radości, pachnące ciałko i cudne stópki. Nie oszukując się – dzieci to także wydatki. Zaczynając od pierwszej niemowlęcej wyprawki, kontynuując przez żłobki, przedszkola, różne opłaty na “bezpłatną” edukację, na zajęciach dodatkowych i wycieczkach kończąc.
Odkąd zaszłam w pierwszą ciążę zastanawiałam się, czy można, czy powinnam i czy warto oszczędzać na dziecku. Wiadomo, że jako rodzince najbardziej oszczędzamy na sobie. Ale są rzeczy, które moje dzieci mają używane i nie dość, że wcale nie czujemy się przez to gorsi, to uważam wręcz, że były to bardzo dobre zakupy.
Kupiliśmy używane
- Wózki – pierwszy wózek kupiliśmy od znajomych. Nie wiedzieliśmy, czego oczekiwać od wózka, na nim sporo się nauczyliśmy. 🙂 Kolejną gondolkę dostaliśmy od rodziny (:*) i będziemy z niej korzystać przy maluchu nr 3. Spacerówkę mieliśmy nową (Anielka dostała w prezencie od dziadków) i na miasto sprawdzała się rewelacyjnie. Jednak na trasach szutrowych kółka nie dawały rady. Dlatego przy Antku zamieniliśmy ją na wózek biegowy (też używany). I mimo, że jest ciężki, uważam, że to jeden z lepszych zakupów, jakie zrobiliśmy.
- Łóżeczka i inne meble – wybaczcie, ale pomijając nowe materace – nasze dzieci i my też, korzystamy z używanych mebli. Szkoda mi kasy na meble z byle jakiej płyty za 5000 zł albo i więcej, które posłużą nam może parę lat. Najczęściej wyszukuję na olx różne meble drewniane, sosnowe, czasem i dębowe. Zdarza się, że delikatnie je podrasowujemy, np. malujemy i voilà! Gotowe!
- Ubrania – pomijając bieliznę osobistą, najczęściej wymieniamy się ze znajomymi mamami, z kuzynkami, sąsiadkami. Znam sporo mam z dziećmi w podobnym wieku i udaje się nam wiele rzeczy odkupić lub wymienić. Jedno dziecko nie znosi.
Wiem, że są osoby, które nie uznają rzeczy używanych ze względu na różnego rodzaju drobnoustroje, zarazki itp. Sama należę jednak do osób, które są zdania, że nie da rady się ustrzec przed wszystkim. A nasza odporność też musi się przecież w jakiś sposób zbudować. Moje dzieci bawią się w piasku. Zdarza się, że obliżą jakiś kamień (sorry!), czy też zjedzą chrupek, który spadł im na podłogę. A wracając do ciuchów – czy na nowych rzeczach nie ma drobnoustrojów? Zarazków? Dotykała tych rzeczy nie wiadomo, jaka ilość ludzkich rąk, były nie wiadomo gdzie i ile czasu. Naprawdę te zarazki da radę wyprać i wyprasować, a tych z ciuchów używanych to się już nie da? Jakoś ciężko mi to sobie wytłumaczyć.
Plan na weekend #3
W ostatnią sobotę udało mi się zaangażować babcię w opiekę nad wnukami i dzięki temu mogłam spokojnie wziąć udział w oławskim Rzeczowisku, wydaniu jesiennym. Rzeczowisko to nazwa oławskiej przestrzeni wymiany przedmiotowej. Obejmuje ono cykliczne wydarzenia tzw. wymianek. Od 10.2017 – 04.2018 r. Rzeczowisko działało przy współpracy i wsparciu OCRS w ramach konkursu “Aktywna Oława”. Od 05.2018 r. – organizatorem jest Regionalne Centrum Zrównoważonego Rozwoju “Zielona Przyszłość” – lokalna fundacja, która ma na celu propagowanie i praktyczne wdrażanie idei zrównoważonego rozwoju, Patronat – Rodzina Eko – oławski EKO-logiczny sklep dla całej rodziny (www.rodzinaeko.pl). Sobotnie wydarzenie zostało zorganizowane w kawiarni Cie Kawa. O jednej z poprzednich edycji, w której miałam okazję uczestniczyć, możecie przeczytać również TU.
W zeszłotygodniowym wydarzeniu wzięło udział ok. 10 osób. Każdy przyniósł coś, czego chętnie by się pozbył lub wymienił na coś innego. Były książki, zabawki, sprzęt sportowy, ale i inne rzeczy do użytku domowego i ubrania. Chyba najwięcej było właśnie ubrań, ale jakby nie patrzeć – głównymi uczestniczkami są kobiety. 🙂
Mi się udało oddać kilka książek czy sukienek. Znalazłam np. dla Anielki czapkę, z którą się nie rozstaje. 🙂
A dzięki uprzejmości Rodziny Eko i Cie Kawej zebrałam także trochę zabawek, gier i książek dla brzeskiego oddziału PCK, które zostaną wykorzystane przy kolejnych akcjach organizowanych przez PCK.
Przykre jest to, że tak duża ilość osób jest zainteresowana wydarzeniem, a spora część poprzez kliknięcie “wezmę udział” deklaruje swoje zaangażowanie. Niestety na samym wydarzeniu pojawia się garstka ludzi. Fajnie mieć świadomość, że mimo to są osoby, które chcą poświęcić swój czas i energię na zorganizowanie różnego rodzaju ciekawych wydarzeń. Warto wspierać!
Plan na weekend #4
Macie jakiś ciekawy pomysł na najbliższy weekend? My zaczynamy basen. 🙂 A na niedzielę muszę coś jeszcze wymyślić. 😉
Rzeczowisko super sprawa. Uczestniczymy aktywnie już w drugiej edycji i czekamy na następne:)
Super! W takim razie do zobaczenia!