Justyna Sobała – kobieta, której ceramika mnie urzekła. Księgowa z zawodu, rękodzielniczka, garncarka z zamiłowania. Mama, kobieta z pasją, którą znajdziesz na IG j.s.ceramika.
1. Wzięłam sprawy we własne ręce, bo…
odkąd pamiętam zawsze chciałam spróbować ulepić coś z gliny, ale nigdy nie było mi po drodze. Któregoś dnia zainspirowana różnymi pracami ceramików, stwierdziłam, że muszę spróbować swoich sił. Miałam w głowie dużo pomysłów i jak najszybciej chciałam je zrealizować. Jeszcze wtedy tak naprawdę nic nie wiedziałam o pracy z gliną, szkliwieniu czy wypalaniu ceramiki. Nie wiedziałam, jak przebiegnie to pierwsze spotkanie. Zapisałam się na pobliskie warsztaty ceramiczne. Gdy pierwszy raz wzięłam glinę do ręki, wiedziałam, że zostanie ze mną na dłużej. Już po pierwszych zajęciach chciałam mieć ją w domu i możliwość tworzenia, kiedy mam czas i bez pośpiechu. Kuchenny stół stał się małą pracownią, a naczynia nabierały coraz to lepszych kształtów. Moja ceramika spotkała się z pozytywnym odbiorem, dlatego postanowiłam pójść o krok dalej i kupić piec ceramiczny. Chciałam stać się niezależna i już sama od A do Z tworzyć własne małe dzieła.
2. Dzień organizuję sobie…
w taki sposób, by ze wszystkim zdążyć. Już poranek daje mi w kość, ponieważ wyzwaniem jest przygotować 5cio-latkę do przedszkola i przy tym nie spóźnić się do pracy na etacie. 🙂 Po pracy wzywają mnie obowiązki domowe. Staram się również mieć jak najwięcej czasu dla dziecka, na zabawę, na szaleństwa, ale w tygodniu jest to trudne. Ważne jest też, by mieć czas dla samej siebie. Dlatego cieszę się bardzo, że wprowadzona od urodzenia córki wieczorna rutyna trwa do dziś i mała ok. 20:00 już śpi. Wtedy mogę zająć się swoimi sprawami, czym najczęściej jest tworzenie ceramiki.
3. Na co dzień napędza mnie…
możliwość realizowania mojej pasji, miłe komentarze na temat tego, co tworzę, a także ludzie ceniący sobie rękodzieło. Zawsze miałam jakieś zainteresowania, jedne trwały krócej, innym poświęciłam więcej czasu. Natomiast aktualne hobby zostanie ze mną na całe życie. To się czuje w serduchu. Jestem mega wdzięczna za to, że mam możliwość rozwijać się w tym kierunku. Oprócz ceramiki napędza mnie np. planowanie podróży, czy to dłuższe wakacje nad morzem, czy weekend w górach. Uwielbiam choć na chwilę zmienić otoczenie razem z moją rodziną i zatęsknić za codzienną rutyną. Samo to planowanie i czekanie daje mi już dużo ekscytacji i kopa do działania. 🙂 Oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o mojej córce. Ona to już konkretnie wszystko napędza. 🙂 Bez niej byłoby zwyczajnie nudno.
4. Największe wyzwanie w moim życiu to…
połączenie pracy na etacie z wychowywaniem dziecka, realizacją swojej pasji, obowiązkami domowymi i sprawieniem, by wszyscy wokoło byli zadowoleni… To chyba niemożliwe. Doba jest zdecydowanie za krótka. Natomiast uważam, że nie można rezygnować z siebie na rzecz innych. Należy znaleźć w tym wszystkim równowagę.
5. W swoim życiu najbardziej cenię sobie…
rodzinę. Mam wspaniałego partnera, przecudną córkę. Jest mi dobrze w tej naszej małej rodzince. Różnie bywa, czasami są spięcia, kłótnie, ale później wychodzi słońce. Najważniejsze, że jesteśmy zdrowi i tak na prawdę mamy wszystko, by spokojnie żyć. Cenię sobie również możliwości, jakie daje życie. Trzeba tylko umieć z nich korzystać. Każdy powinien mieć jakieś marzenia i dążyć do ich realizacji. Jeżeli będziesz tylko marzyć, nic się samo nie wydarzy. Wierzę, że marzenia potrzebują konkretnych działań. Od dawna miałam w planach ceramikę. Jednak dopiero, gdy zdecydowałam się pójść na warsztaty, moje marzenia zaczęły się spełniać i jestem wdzięczna życiu za taką możliwość.
6. Siłę czerpię z…
z przekonania, że wszystko co robię, ma sens. Wychowuję córkę, staram się, jak mogę, by wyrosła na szczęśliwą, pełną dobrych wartości kobietę i głęboko wierzę, że tak właśnie będzie. Wieczorami zajmuję się ceramiką, bo wiem, że później ktoś będzie cieszył się z pięknego kubka czy talerza. Ceramika również daje mi mega satysfakcję i to właśnie ma sens. Dużo energii i zapału do dalszego działania czerpię od ludzi zainteresowanych moimi wyrobami. Pozytywne opinie dodają mi sił, by po ciężkim dniu, po pracy na etacie i obowiązkach domowych, zajmować się jeszcze ceramiką.
7. Gdybym nie robiła tego, co robię teraz…
być może dalej tworzyłabym świece z wosków naturalnych, to robiłam przed ceramiką. Ceramika tak zapełniła mój wolny czas, że świece zeszły na dalszy plan. Jeżeli nie one, to zapewne znalazłabym inne kreatywne zajęcie lub wróciłabym do wieczornych domowych treningów, po których czułam się świetnie. One pomagały mi zdobyć dawkę niezbędnych endorfin (może jeszcze na to znajdę trochę czasu). Ogólnie uważam, że każda kobieta mimo macierzyństwa, pracy, obowiązków domowych powinna znaleźć swoją przestrzeń. Taką tylko dla siebie, w której może się spełniać.
8. Na moim “podwórku” brakuje mi…
czasu, doba jest zdecydowanie za krótka. Mam wrażenie, że wszystko robię w pędzie.
9. Macierzyństwo to…
najtrudniejsze zadanie do wykonania w moim życiu. Prawdą jest, że nikt nie mówił, że będzie lekko, choć myślałam, że jednak będzie łatwiej. Macierzyństwo to paleta różnych emocji. Jest w nim śmiech, ale są i łzy. Jestem wdzięczna, że mam tę małą istotkę, która rośnie w zadziwiająco szybkim tempie, że mogę obserwować, jak się rozwija, zmienia i staje się małą kobietą.
10. Macierzyństwo nauczyło mnie…
cierpliwości… No, może nie do końca, bo wciąż się jej uczę. 😉 Chyba jestem opornym uczniem, ponieważ ciężko mi ta nauka przychodzi albo trafił mi się trudny egzemplarz do wychowania. 😉 Macierzyństwo nauczyło mnie też kompromisów, odkładania swoich planów na później, a czasami rezygnacji z nich.
❤️ ❤️ ❤️
Złota rada, która nie jest radą
Powyższe słowa wywiadu wypłynęły ze mnie jeszcze przed wypadkiem mojego partnera. Chwilowo jest ciężko, ale wierzę, że nadejdą dobre dni. Mimo przeszkód, jakie daje nam życie, nie można rezygnować z marzeń. Oprócz realizacji swoich, z całych sił będę pomagała swojemu partnerowi, by spełniały się również jego. Słowa, by cieszyć się z tego, co mamy, nabrały dla mnie dużego, zupełnie nowego znaczenia…