Będziesz starszą siostrą!

Zawsze wiedziałam, że chcę mieć więcej dzieci niż jedno. Jedno było mi zdecydowanie za mało. I wiedziałam też, że w którymś momencie staniemy przed trudnym momentem, gdy to pierwsze (starsze) dziecko trzeba będzie przygotować do całkiem nowej roli – roli starszego rodzeństwa.

Bycie jedynakiem czy też jedynaczką łączy się z tym, że mama i tata są tylko dla tego jednego dziecka. Na każde zawołanie. Wszystkie zabawki należą tylko do niego. Żadną przestrzenią nie trzeba się dzielić, znosić humorów drugiego dziecka, ani czekać na swoją kolej. Piszę to z perspektywy mamy jedynaczki, co prawda zaledwie do 2.5 roku jej życia, ale jednak. 🙂 Odkąd zaszłam w drugą ciążę, bardzo staraliśmy się z mężem, przygotować Anielkę na pojawienie się brata. Chciałabym podzielić się z Wami „metodami”, które stosowaliśmy, i które moim zdaniem miały bardzo pozytywny skutek, jakim była akceptacja Antka przez Anielkę.

Pierwsza „piątka”

  1. Gdy zaszłam w ciążę z Antkiem, Anielka miała około 1.5 roku. Bardzo dużo rozumiała i zaczynała już mówić. Prawie od samego początku, nawet gdy po brzuchu można by sądzić, że jedynie za dużo zjadłam, rozmawialiśmy z Anielką. Nie ukrywaliśmy, że za jakiś czas pojawi się dzidziuś.
  2. Dzidziuś nigdy nie był dzidziusiem mamy, taty, ani mamy i taty. Dzidziuś był zawsze NASZ. Mamy, taty i Anielki. I razem już na tak początkowym etapie tworzyliśmy rodzinę.
  3. Zaopatrzyliśmy się w książeczki dla dzieci, które opowiadały o powiększającej się rodzinie. W naszym wypadku najbardziej sprawdziła się książeczka wydawnictwa Olesiejuk z serii Obrazki dla maluchów – Czekamy na dzidziusia. Dokładniej będziecie mogli przeczytać o niej i innych książkach, w które się zaopatrzyliśmy w kolejnym poście.
  4. Na kolejnych etapach ciąży opowiadałam Anielce, jak duży jest dzidziuś. Używałam popularnych w internecie owocowych porównań. 🙂 Ważne, żeby dziecko mogło sobie jakoś zobrazować maluszka.
  5. Nigdy nie ukrywaliśmy przed Anielką, że dzidziuś będzie płakał. Mówiliśmy, że może się zdarzyć, że dzidziuś będzie płakał dużo, bo tak się z nami komunikuje. Nie potrafi, jak Anielka, powiedzieć, że boli go brzuszek, ani że jest głodny czy chce mu się pić. A jakoś przecież musi nam to pokazać.
Ostatni raz we troje
Ostatnie chwile we troje

„Piątka” nr 2

  1. Mówiliśmy też, jak mama będzie karmić maluszka. Że może karmić piersią lub z butelki (obydwie metody były też pokazane w książeczce). Anielka wiedziała, że dzidziuś ma malutki brzuszek i je też w nocy. Dlatego mama nie zawsze może do niej od razu przyjść. Oczywiście zdarzały się nam noce (sytuacje), gdzie ja karmiłam, a Anielka wołała „Mama przyjdź!”. Serce się kraje. Jednak spokojnie powtarzając, że „jak tylko skończę karmić Antosia, to do Ciebie przyjdę” lub „Jeśli wolisz, możesz przyjść do nas i położyć się obok” – udało się nam wypracować model, gdzie Anielka naprawdę rozumiała, że musi poczekać. Zdarzało się, że tłumaczyła babci, dlaczego mama nie zawsze może do niej przyjść. 🙂 Ogólnie nocy bałam się najbardziej. Pamiętając kp Anielki – długie samotne godziny nocnego karmienia, płacz ni stąd ni zowąd, bez przyczyny, której moglibyśmy dociec. Do dzisiaj mam wrażenie, że odkąd urodził się Antoś, uspokoiły się nasze noce, a ja w końcu zaczęłam się wysypiać. Niebywałe, nie? 🙂
  2. Anielka uczestniczyła w wyborze imienia dla braciszka. Najpierw oczywiście rozmowy toczyły się tylko pomiędzy mną a mężem. Jednak któregoś dnia, gdy leczyłyśmy z Anielką kolejne przeziębienie, zagadnęłam ją, że musimy wybrać dla dzidziusia jakieś imię. I podałam jej kilka rozpatrywanych przez nas imion. Nie minęło 5 minut, jak do domu wszedł tata Anielki, a ona pobiegła do niego w try miga z okrzykiem: „Tatuś, tatuś! A Ty wiesz, że ja będę mieć Antosia?!” Na co mój mąż spytał: „Jak to? A gdzie ten Antoś?” „No u mamy w brzuszku.” 🙂 I tak Antoś został Antosiem.
  3. Kiedy Anielka miała niespełna 1.5 roku, w naszym domu pojawiła się Luna – mieszaniec golden retriever’a i labradora (ponoć). Mimo, że miałam już kiedyś psa, to jednak bardzo szybko przekonałam się, że pojęcia zielonego nie miałam, ile czasu zajmuje szczeniak. Wtedy myślałam, że oszaleję. Teraz myślę, że dzięki temu doświadczeniu Anielka zaczęła się uczyć, że są także inne osoby (zwierzaki), którym trzeba poświęcić czas i uwagę.
  4. Anielka uczestniczyła w zakupach dla maluszka. Np. smoczki wybrała właśnie ona. Całe szczęście było to już w momencie, kiedy Anielka smoczka nie używała. 🙂
  5. Poświęcaliśmy Anielce tyle czasu, ile tylko mogliśmy, jednocześnie przygotowując ją na nowego członka rodziny. Nie pytaliśmy, czy będzie kochać braciszka. Staraliśmy się niczego w związku z ciążą czy bratem na niej nie wymuszać. Staraliśmy się, aby to, co robimy/ mówimy o ciąży i braciszku działo się z jej inicjatywy, czy też w zgodzie z tym, czym aktualnie się interesowała.
w nowym składzie
w nowym składzie

Po porodzie

Nie powiem Wam, że było super łatwo. Nie powiem też, że nie mieliśmy żadnych problemów. Przed porodem zdarzało się nam słyszeć, żebyśmy się przygotowali, bo na pewno będzie ciężko. Na pewno będziemy musieli pracować nad Anielką na nowo.

Owszem, różowo nie było. Ale było lepiej niż się spodziewałam, a nasza praca WCALE nie poszła na marne! Przegadane z Anielką godziny przynoszą efekty do dziś. Noce? Wcale nie były takie straszne. Wręcz przeciwnie – naprawdę do dziś mam wrażenie, że odkąd pojawił się w naszym życiu Antoś – nareszcie zaczęłam się wysypiać! Wiem, że brzmi to nieprawdopodobnie, ale tak naprawdę jest. Możliwe, że uspokoiłam się ja. A dzięki temu uspokoiła się również Anielka i jej noce były po prostu spokojniejsze.

Po pojawieniu się Antosia wiele rzeczy musieliśmy się nauczyć na nowo, inaczej rozplanować dzień, dostosować nasz rozkład dnia. Jednak staraliśmy się, aby Anielka również miała pewne stałe punkty zaczepienia. Np. nadal do zasypiania była tylko mama. I tak jest do dziś (z małymi wyjątkami). Od tej pory wiele rzeczy robiliśmy wspólnie, z Anielką, rodzinnie. Nawet kąpaliśmy maluszka. Pod warunkiem, że ona też tego chciała. Nic na siłę.

Bo u mamy najlepiej
Bo u mamy najlepiej

Podsumowując

We wpisie o naszym babskim wyjściu mogliście przeczytać o nowym spektaklu Wrocławskiego Centrum Twórczości Dziecka – Niezłe kwiatki, czyli Nowy w rodzinie. Anielka nie mogła zrozumieć, dlaczego dziewczynka z przedstawienia nie chciała brata. Jestem dumna z mojej córki. Bo uważam, że jej reakcja świadczy o tym, że nasz wysiłek nie idzie na marne.

Nóżki - śmierdziuszki!
Nóżki – śmierdziuszki!

Zdarzają się nam rzecz jasna sytuacje, gdzie Anielka Antka szturchnie, popchnie, da przysłowiowego kuksańca w bok. To całkiem normalne. Ale zdecydowanie częściej zdarzają się sytuacje, w których Anielka o Antka dba, uczy go (tych dobrych i mniej dobrych rzeczy), bawi się z nim. I cieszą mnie te sytuacje, chyba jak nic innego na świecie.

Ja Cię nauczę!
Ja Cię nauczę!

4 thoughts on “Będziesz starszą siostrą!”

  1. U nas zastosowana została metoda „na prezent”, czyli: wracam z dzidziusiem po porodzie do domu, a dzidziuś ma prezent dla starszej siostry! Prezent leżał w jego gondoli. Wytłumaczyliśmy, że braciszek chce, żeby ona została jego najukochańszą, starszą siostrą i przynosi dla niej prezent na przywitanie 🙂 Radość od pierwszego wejrzenia!

    1. Ja mam właśnie mieszane uczucia co do prezentów w tym momencie. Trochę mi się wydają takim przekupstwem. Jak miał się Antoś rodzic, to do samego końca nie mogłam się zdecydować i „walczyłam” wewnętrznie z samą sobą. Ostatecznie kupiliśmy naprawdę drobiazg.

  2. Ale właśnie o to chodzi, że dziecko nie wie, że to rodzice kupili. To ma być prezent od brata dla siostry! Cała w tym magia 🙂 Nie wiem, co ma to wspólnego z przekupstwem? Przecież to nie jest od rodziców, więc nie przekupujemy, jako rodzice, dziecka niczym. Mieszkaliśmy wtedy za granicą i tam to rozwiązanie było szeroko praktykowane; poleciła nam je położna 🙂

    1. Oczywiście, że dziecko nie wie, że prezent kupili rodzice. 🙂 Aczkolwiek Anielka się pytała, jak Antoś mógł jej kupić prezent. 😀 Wytłumaczyliśmy, że tatuś mu pomógł.
      A chodzi o przekupstwo ze strony młodszego rodzeństwa. Nie jest to taki maleńki kroczek mówiący: „polub mnie, bo ja Ci coś przecież dałem”? Pojawienie się tego maluszka w domu (długo na niego czekaliśmy), jest wydarzeniem radosnym samym w sobie. Nie wystarczy?

      Ale chcę zaznaczyć, że my ostatecznie zdecydowaliśmy się na drobiazg od dzidziusia. 😉

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top