Joga – jedni kochają ją za spokój, inni za wyzwania fizyczne, a jeszcze inni… za te chwile, kiedy można w końcu poleżeć w Savasanie. Ale prawda jest taka, że moja joga na pewno nie jest twoją jogą, i oto dlaczego!
1. Ja szukam Zen, ty szukasz Zumba
Moja joga to chwila spokoju, harmonii i oddechu. Twoja? To mini-maraton na macie, gdzie każde „vinyasa” przypomina krok w intensywnej choreografii Zumba.
2. Asany vs. Asana-takie-tam
Ja skrupulatnie ustawiam każdy palec u stopy w pozycji drzewa, bo tak uczyła mnie moja nauczycielka jogi. Ty stoisz tam, balansując jak na desce surfingowej, machając rękami i śmiejąc się w duchu, że to po prostu „asanasurprise”.
3. Pranajama czy pranka-jama?
Kiedy ja skupiam się na precyzyjnej technice oddechu, ty już podglądasz, czy przypadkiem nie zemdleję, bo chyba to wstrzymywanie oddechu trwa już trochę za długo.
4. Mantry vs. Mantrowanie
Moja mantra to „Om”, twoja to „Omg, kiedy koniec?”. Ale hej, przynajmniej oboje mamy swoje sposoby na utrzymanie spokoju, prawda?
5. Stylowa mata vs. mata na stylu
Moja joga to starannie dobrana mata, zgodnie z moimi preferencjami i ulubionym kolorem. Twoja? Jakaś mata (karimata?), z którą chodzisz też na fitness, bo „przecież mata to mata, byle działała”.
6. Savasana, czyli moje ulubione
Dla mnie Savasana to świętość – chwila, w której łączę się z wszechświatem. Dla ciebie to chwila, kiedy w końcu można bezkarnie usnąć na macie i nikt nie będzie Ci miał tego za złe.
7. Medytacja vs. Medytacja-inna
Kiedy ja szukam ciszy i wewnętrznego spokoju, ty medytujesz nad tym, co zjesz na obiad po zajęciach. I wiesz co? Czasem twoja metoda wydaje się o wiele bardziej przekonująca!
Jednym zdaniem…
Moja joga i twoja joga mogą się różnić jak dzień i noc, ale to właśnie czyni ją tak wyjątkową. Każdy z nas ma swoją własną drogę na macie, swoje upodobania i cele. Ważne, że mimo tych różnic, oboje wracamy na matę, by choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Więc róbmy to dalej, tak jak nam wygodnie, bo w jodze najważniejsze jest to, co działa dla nas.
Namaste, albo jak wolisz: na-macie!
Podobne wpisy/ wydarzenia
P.S.
A jeśli spodobał Ci się dzisiejszy wpis lub któryś z poprzednich, może już nie raz skorzystałaś z tego, co u mnie znalazłaś, możesz postawić mi symboliczną kawę. 🙂 Każda kawa to bezcenna dla mnie wskazówka, że to, co tu piszę, przydaje się innym. A każde choćby i symboliczne „dziękuję” uskrzydla, jak nie wiem co. 🙂