Joga dla mam z dziećmi

Czas połogu minął, dzidziuń coraz bardziej “ogarnięty”. Dodatkowo czuć ewidentnie wiosnę w powietrzu. Czas ruszyć się z domu! 😁

No, ale co tu robić, gdy wiosna wiosną, ale zima jeszcze straszy? Ano można wybrać się na jakieś zajęcia dla mam! Ja wybrałam się nie na jakieś, ale na nowo otwarte zajęcia z jogi dla mam z dziećmi w Centrum Kultury w Siechnicach.

Joga dla mam z dziećmi

Zajęcia w siechnickim centrum kultury odbywają się we wtorki o godzinie 10:00 i trwają 60 minut. Prowadzącą jest Kaja Dobrowolska, którą można również obserwować na jej profilu FB Paramatma Yoga. Na chwilę obecną zajęcia odbyły się już 2 razy na dużej sali w centrum kultury. Jest tu miejsce, żeby wjechać wózkiem (od strony podwórka), są toalety, przewijak, szatnia. Są też duże piankowe puzzle, na których mogą leżeć dzieci w trakcie zajęć.

Jak to, z dzieckiem?!

Joga to praca z oddechem. To czas wsłuchania się w siebie i swoje ciało. To chwila skupienia na swoim wnętrzu. Ekhm… A jak to zrobić, jak tuż obok płacze, kwęka, pokrzykuje itp. bobas? No cóż… Oszukiwać nie będę – łatwo nie jest. 😉 Ale da się. Potrzeba trochę cierpliwości i wyrozumiałości. Bo są dzieci, które w trakcie zajęć smacznie śpią (Miłosz tym razem przespał, juhu!), bawią się, obserwują. Jednak czasem trzeba przytulić, nakarmić, ululać, itp. No cóż, dziecko to nie lalka. 😉 Mimo, że były chwile, w których dzieci “przeszkadzały”, trzeba cieszyć się chwilą. Tym, że wyszłyśmy “do ludzi” i wśród matczynych, niełatwych obowiązków znalazłyśmy chwilę dla swojego ciała (i umysłu też).

Zajęcia

Ostatnią praktykę rozpoczęłyśmy krótką mantrą (Om), która wg prowadzącej zdarza się, że uspokaja dzieci. Ja nie zauważyłam, ale może za mało się wczułyśmy. 😁 Ogólnie joga bardzo mi odpowiada, bo rewelacyjnie działa na mój kręgosłup i samopoczucie. Ale niekoniecznie przekonują mnie mantry, czy filozofia jogi sama w sobie. Może z czasem, regularnością i większą częstotliwością bardziej je sobie będę cenić? Zobaczymy…

Wtorkowa praktyka była super przyjemna. Żałowałam, że skończyła się tak szybko. Bo upływu tej godziny w ogóle nie zauważyłam! Łatwe asany, bez problemu do zrobienia dla każdego, z uwzględnieniem tego, że jesteśmy mamami i z naszymi mięśniami po porodzie jest różnie.

Taki tam skłon...
Taki tam skłon…

Ja po zajęciach wychodziłam z niedosytem. Szczerze mówiąc, to miałam nadzieję na coś bardziej intensywnego. Jednak w ciągu dnia zaczęłam odczuwać, że moje mięśnie “poczuły” tę praktykę i to było w sam raz. Niby lekko, delikatnie, powoli, ale jak to mówią, jest moc. 😁 Choć Marzę o powrocie do ashtanga joga, którą miałam okazję poznać u Mesjasz Yoga, to czuję, że chwilowo takie “ekscesy” jeszcze nie są dla mnie i mojego wymęczonego ciążą i porodem ciała. Kiedyś wrócę. A na początek proponowana przez Kaję joga jest w sam raz!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top