Właśnie zakończył się rok szkolny. Dziwny i wymagający. Dziwny, bo przez ostatnie 4 miesiące był prowadzony w „trybie zdalnym”. Szkoła zawsze wzbudzała emocje, a dziś wzbudza chyba większe niż kiedykolwiek.
Moja Anielka we wrześniu ma rozpocząć swoją szkolną przygodę. Bardzo bym chciała, żeby ta przygoda była dla niej łaskawa. By kiedyś wspominała ją z rozrzewnieniem, a nie ulgą,ze ją przetrwała i całe szczęście nigdy nie wróci.
Dlatego ja szukam. Jeszcze może nie do końca wiem czego. Ale czytam, rozmawiam, zbieram opinie, informacje. A nuż…
Jesper Juul
Juul jest duńskim pedagogiem i terapeutą, który wierzy, że dzieciom również należy się szacunek. Że dzieci chą współpracować, współdziałać i dojrzałe przywództwo ze strony dorosłych jest możliwe. Jest on założycielem organizacji Family-Lab International, która istnieje w ponad 15 krajach na świecie i działa na rzecz rozwoju jego idei wychowawczych. Jesper Juul zmarł w lipcu 2019 roku. Więcej o autorze możesz przeczytać na stronie Jesper Juul lub stronie Family Lab Polska.
Kryzys szkoły
Książka, jak sam tytuł wskazuje, mówi o kryzysie w szkole. Mówi o szkole, którą budują przede wszystkim 3 grupy: uczniowie, nauczyciele i rodzice. Chyba wszyscy wiemy, jak trudno tym trzem grupom współpracować. I o tym też pisze Juul, że ciężko, a dobrze by było.
Szkoła od zawsze uczyła słuchania rozkazów, poleceń i ich wykonywania. Nie dopuszczała do samodzielnego myślenia i szukania rozwiązań. W szkole nie były mile widziane osoby samodzielnie myślące, dopytujące, dociekliwe. Zwykle w większości sytuacji miało być tak, jak nauczyciel kazał, uczniowie rzadko byli pytani o to, czego by chcieli, ja widzieliby pewne sprawy. Szkoła nie uczyła podejmowania decyzji, szukania możliwości, czy przejmowania odpowiedzialności (coś, o czym również pisze Ola Budzyńska w swojej najnowszej książce „Dzieci i czas”). Szkoła, nauczyciele, dyrekcja = władza. Władza niepodważalna i ostateczna. Taką szkołę pamiętam. Szkołę, której się bałam i nie chciałabym do niej wracać. Czy szkoła tak wygląda nadal? Nie wiem. Ale słuchając, czytając, widząc co nieco, mam śmiałość powiedzieć, że tak.
Jesper Juul zadaje w swojej książce dużo pytań. Nie ocenia jednoznacznie, nie przypisuje winy tylko i wyłącznie nauczycielom, dyrekcji, uczniom czy rodzicom. Nie. Każda z tych grup ma coś swojego „za uszami”. Najważniejsze jednak jest to, że stary podział ról, który panował w szkole, już się nie sprawdza. I czują to wszyscy. Ale żeby to zmienić, nie wystarczy do tego jednej grupy. Bo szkołę tworzy więcej niż jedna grupa.
Kwestia wychowania
W tej książce Juula spotykamy się z odwiecznym pytaniem, czy szkoła wychowuje. Czy powinna wychowywać?
Choć wiem, że zapewne jest wiele osób, które się z tym nie zgodzą, dla mnie odpowiedź jest jednoznaczna. Oczywiście, że wychowuje! Każde miejsce, w którym przebywają dzieci, każdy człowiek, z którym mają styczność, ma wpływ na wychowanie dzieci! A tym bardziej, jeśli dzieci przebywają w danym miejscu, z konkretnymi osobami, nawet jeśli te osoby nie mają ochoty wychowywać. 🙂 To wychowanie nie musi być konkretnym działaniem, w jakimś przemyślanym kierunku. Każde działanie, słowa, jakie kierujemy do dzieci, są formą wychowania. Czy tego chcemy, czy nie. Czasem naprawdę nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele i co tak naprawdę zostaje w głowach naszych dzieci. Mózg potrafi zapamiętywać niesamowite rzeczy, sytuacje, zdania, które potem wracają do nas w czasem najmniej oczekiwanym momencie lub zagnieżdżają się w otchłani naszej pamięci tak mocno i rezonują tak silnie, że żeby się tego pozbyć, trzeba szukać profesjonalnej pomocy. Słowa mają ogromną moc. Także wychowanie…. Wychowanie odbywa się zawsze i wszędzie. Nie tylko w domu i nie tylko przez rodziców.
Jednym zdaniem
Jedna z koleżanek napisała mi pewnego razu, że szkoła wcale nie jest taka zła. Jest taka sama jak wtedy, gdy my chodziłyśmy do szkoły. Czyli jakieś 20 lat temu (podstawówkę mam rzecz jasna na myśli). Nie wiem, czy ta opinia dobrze świadczy o szkole. Moim zdaniem wręcz przeciwnie.
Ta książka nie jest odpowiedzią na to, jacy powinni być uczniowie, nauczyciele, czy rodzice. Ta książka jest jednym wielkim pytaniem. Przede wszystkim pytaniem o to, co my wszyscy powinniśmy zrobić dla uczniów, rodziców i nauczycieli. Myślę, że naprawdę warto zadać sobie te pytania, które zadaje w tej książce Juul. Pytania bowiem prowadzą zwykle do odpowiedzi.
P.S.
Gdybyś była zainteresowana, na blogu znajdziesz również recenzję książki „Być razem” również tego samego autora.