Mówią, że triathlon to „królowa dyscyplin”. Zawody łączące 3 rodzaje dyscyplin sportowych: pływanie, jazdę na rowerze i bieganie. Czy w takim razie swoich sił w triathlonie mogą próbować amatorzy?
Jasne, że tak! I zawody „Triathlon Januszy i Grażyn” pokazują, że wcale nie trzeba być zawodowym zawodnikiem, a zabawa i tak jest przednia. I nie dość, że możesz wziąć udział w profesjonalnych zawodach sportowych, to jeszcze jest to impreza, na którą spokojnie możesz wziąć rodzinę.
Triathlon Januszy i Grażyn
Triathlon (z gr. trójbój) jest sportem indywidualnym łączącym pływanie, jazdę na rowerze i bieg. Ta dyscyplina sportowa dołączyła do rozgrywek olimpijskich w 2000 roku w Sydney (za Wikipedia). To tak w dużym skrócie., 🙂
Tymczasem triathlonowa impreza pod nazwą Triathlon Januszy i Grażyn organizowana jest w tym roku po raz 4! Nad Zalew Sulistrowicki zapraszani są wszyscy amatorzy, chętni do wzięcia udziału w zabawie i nie oszukujmy się – do sprawdzenia samych siebie. Tutaj możecie znaleźć REGULAMIN tegorocznych zawodów.
Jak co roku impreza odbywa się nad Zalewem Sulistrowickim na plaży gminnej. Tutaj jest zlokalizowana strefa zmian, start oraz meta.
Obserwując ubiegłorocznych startujących, widać było, że mimo śmiechów i ogólnej radości na starcie spięcie i lekkie nerwy również nie odpuszczały. 🙂 W końcu start w zawodach to nie lada wyzwanie. Niektórzy przygotowują się do takich zawodów przez długi czas, a niektórzy „idą na żywioł”. 😀
Po zawodach przychodzi czas na odetchnięcie z ulgą, prawdziwą radość i ulgę. 😉 Pamiętam własne starty w zawodach biegowych i rowerowych. Wiem, jakie emocje potrafią szaleć w takich amatorach. Tak naprawdę nieważne, czy jesteś zawodowcem czy amatorem, start w zawodach to zawsze duże wydarzenie. Amatorzy do tego potrafią się naprawdę świetnie przy tym bawić. 🙂 Za zawodowców nie będę się wypowiadać, bo do nich nie należę. 😉
Rok temu mieliśmy przyjemność uczestniczyć także w rozdaniu nagród i medali. Nikt nie wyszedł z pustymi rękami. Choć standardowo nagradzane były 3 pierwsze miejsca i kilka różnych dodatkowych kategorii, to każdy miał możliwość stanąć na podium i tam odebrać należny medal.
Impreza dla rodzin
Można by się zastanawiać, czego można szukać na tego typu imprezie z dziećmi. Przecież tam startują tylko dorośli zawodnicy, ewentualnie osoby niepełnosprawne w tandemie lub młodzież za zgodą rodzica lub prawnego opiekuna. No tak…
Tymczasem organizatorzy pomyśleli nie tylko o samych zawodnikach, ale także o rodzinach i ich dzieciach, a także o innych osobach, dopingujących startujących. Dlatego właśnie zostając na plaży z trójką małych dzieci nie musiałam się martwić o ich zajęcie. Zawodnicy często przyjeżdżają na zawody z tzw. backup’em. 🙂 My tworzyliśmy też backup. 😉 Taki stacjonarny. Okupowaliśmy plażę. 😀
Hitem okazały się słomki konstruktorskie, od których nie mogłam wręcz oderwać Antka. On w ogóle bardzo chętnie bawił się z paniami animatorkami. Panie notabene były bardzo młode i przemiłe. 😉 I widać było, że zabawa z dziećmi sprawia im przyjemność, nie jest tylko przykrym obowiązkiem.
Dzieci naprawdę miały co robić. Był także dmuchany zamek i Fundacja Potrafię Pomóc z balonikami i różnymi gadżetami dla szkolnych dzieci (jak plan szkolny, tekturowe linijki, itp.). Nie zabrakło także twistera i torów przeszkód.
Fundacja Aktywni Ślężanie
Organizatorem „Triathlonu Januszy i Grażyn” nad Zalewem Sulistrowickim jest Fundacja Aktywni Ślężanie, o których można poczytać na ich stronie www lub na bieżąco śledzić na ich profilu FB. Celem Fundacji jest podejmowanie działań na rzecz ochrony i promocji zdrowia, sportu i kultury fizycznej oraz działalność kulturalno-oświatowa.
Jak wszystkim organizacjom (również pozarządowym) pandemia i Fundacji pokrzyżowała plany. W ubiegłym roku nie odbył się np. Zimowy Triathlon Ślężański. Natomiast Fundacja zorganizowała triathlon latem, a w tym roku pomagała umilić czas ferii poprzez możliwość wypożyczania licznych gier planszowych.
Głównodowodzącą w Fundacji jest Monika Jackowicz. Bardzo charyzmatyczna i przebojowa. 🙂 Obserwując Monikę podczas zawodów, gdy uwijała się jak w ukropie, odniosłam wrażenie, że nic dla niej nie jest niemożliwe.
Jednym zdaniem
W tym roku to JA się zapisuję jako zawodniczka. 😀 Mimo, że na plaży nie było źle, to zdecydowanie wolę brać czynny udział, niż stać z boku. W końcu, w czym jest największy fun? 😉
Bardzo podobała mi się organizacja, zaangażowanie organizatorów i wolontariuszy. Można było odczuć, że to nie jest impreza zorientowana na zysk, ale na wspólne przeżywanie pozytywnych emocji. To zawody, które każdemu zawodnikowi dają poczucie mocy. Coś, co w dzisiejszym świecie jest niezwykle ważne. Zapominamy, że my możemy, potrafimy. A ta moc jest w nas.
Mimo, że zawody nie trwają godziny, ale troszkę dłużej i dzieciom na rozdaniu medali już się troszkę dłużyło, to to był również dla nich fajny czas. Zobaczyły coś zupełnie innego niż dotychczas i z dumą patrzyły, jak tata zmaga się z poszczególnymi dyscyplinami.
Może fajnym pomysłem na tegoroczne zawody, byłoby stworzenie również krótkich zawodów dla dzieci? 🙂