Kiedyś miałam w głowie całą listę „muszę” i „powinnam”.
Muszę ogarnąć.
Powinnam się postarać.
Muszę to zrobić.
Powinnam być lepsza.
Jeszcze nie tak dawno było tego tyle, że w końcu zaczęłam się zastanawiać, gdzie w tym wszystkim jestem JA? W końcu odniosłam wrażenie, że chyba żyję życiem kogoś innego.

Dziś nadal uczę się to zmieniać. Zamiast „muszę”, wybieram „chcę” i „potrzebuję”.
To nie jest łatwe. Bo wciąż mam oczekiwania wobec siebie – czasem zbyt wysokie. I wciąż czuję i słyszę oczekiwania innych wobec mojej osoby. Ale coraz częściej łapię się na tym, że chcę być ważna nie dla wszystkich, ale przede wszystkim dla siebie.
W książce „Uwięzieni we własnej głowie” Agnieszka Kozak pisze:
„Być rozpoznanym i uznanym w tym, kim się jest, to szalenie ważne dla funkcjonowania człowieka.”
I tak, czuję, że tego potrzebuję. Nie tylko od samej siebie, ale też od innych – zwłaszcza tych, którzy są mi najbliżsi. Potrzebuję bliskości, więzi, bycia w relacji. Bo – powtarzając za autorką – potrzeba więzi jest biologiczna. Ewolucja nas do tego przystosowała, bo razem było bezpieczniej.
Chcę brać odpowiedzialność za swoje życie.
Nie szukać winnych moich nieszczęść (cokolwiek by to miało znaczyć).
Chcę skupiać się na możliwościach, a nie na przeszkodach.
To nie znaczy, że ich nie widzę. Widzę – i czasem jest mi trudno. Nie chcę, żeby to zabrzmiało tak łatwo, prosto, niczym cudowne zaklęcie, ale, gdy czuję, że trudno, biorę głęboki wdech albo i tak dużo wdechów, ile potrzebuję, czasem proszę o pomoc, czasem krzyczę albo nawet wrzeszczę… i idę dalej. Bo wiem, że mogę. Mogę mieć gorsze dni, mogę mieć gorszy czas, trudniejszy, ale to nie jest koniec. To tylko zakręt. A może nawet dopiero początek?
I z tym, co mam, robię to, co mogę – tu i teraz.

Pisząc ten blog, pokazując Ci kawałki mojego życia w mediach społecznościowych, chcę powiedzieć jedno: można.
Możesz żyć w zgodzie ze sobą.
Możesz mieć marzenia większe niż tylko „żeby dziecko było zdrowe”.
Możesz stawiać sobie cele, które są Twoje, a nie narzucone przez innych.
Bo wiele z tych „muszę” wcale nie musi być w Twoim życiu.
Zatrzymaj się czasem i zapytaj:
Kto mi to nakazuje?
Czy to mnie wspiera?
Czy ja tego w ogóle chcę? Co się stanie, jeśli tego nie zrobię?
Codziennie przeglądam internet, widzę nagłówki o wojnach, katastrofach, hejcie. I zastanawiam się: skąd w ludziach tyle jadu? I po co przelewać to na innych?
Ja wybieram inaczej.
Nie chcę żyć w ciągłym niepokoju.
Chcę żyć w pokoju – z innymi i sama ze sobą.
Nie wiecznie zmartwiona i przestraszona.
Chcę odkrywać siebie i żyć swoim życiem, a nie życiem innych ludzi.
I tego samego życzę Tobie.

Podobne wpisy
Jeśli trafia do Ciebie to, co piszę, zostań tu na dłużej.
Znajdziesz tu trochę normalności, trochę ciepła i trochę śmiechu przez łzy.
To nie jest blog o idealnym macierzyństwie.
To jest blog o mnie. O mamie, która stara się, jak może. Po swojemu, każdego dnia.
Poniżej znajdziesz bezpośrednie linki do kilku poprzednich wpisów z cyklu #zpamiętnikamamy. Dobrej lektury! Ściskam.
Z pamiętnika mamy, która miała dziś nie krzyczeć…
Z pamiętnika mamy, która znów się spóźniła
Z pamiętnika mamy, która znowu zapomniała
Z pamiętnika mamy, która nie chce być szoferem
Z pamiętnika mamy, która pogubiła się w zmęczeniu
Z pamiętnika mamy, która żyje tu i teraz… prawie zawsze
Z pamiętnika mamy, która… korzysta z pomocy psychoterapeutki
P.S.
Jeśli ten wpis Cię rozbawił, poruszył albo sprawił, że poczułaś się mniej samotna w tym codziennym chaosie – możesz postawić mi choćby kawę. Każda kawa to bezcenna dla mnie wskazówka, że to, co tu piszę, przydaje się innym. A każde słowo uznania i to symboliczne „dziękuję” uskrzydla jak nie wiem co. 🙂


