Wiosna! W końcu wiosna! Co oznacza, że można nareszcie odkurzyć naszych rowerowych przyjaciół. :-)Rezerwat Przyrody Zwierzyniec jest idealnym miejscem na wstępne wiosenne rozjeżdżenie.
Na zimę wiele osób chowa sprzęt rowerowy. My choć korzystamy z niego okrągły rok, również z przyczepek rowerowych, to jednak spędzamy na rowerze zimą mniej czasu niż w pozostałe pory roku. A że każdego roku każde z naszych dzieci zdobywa nowe umiejętności rowerowe, pierwsze wycieczki zwykle planujemy gdzieś w pobliżu. Tak, żeby i oni mogli stopniowo stawiać kolejne kroki. I tym sposobem wiosną ubiegłego roku zrobiliśmy małą pętelkę przez Rezerwat Przyrody Zwierzyniec pod Oławą. Trasa ok 6 km, w sam raz dla małych nóżek świeżych rowerzystów i niecierpliwych pasażerów w przyczepkach. 😉
Rezerwat Przyrody Zwierzyniec
Rezerwat ten został utworzony w roku 1958 i obejmuje ok. 8.5 ha. Teren chroniony nie został niestety bezpośrednio udostępniony do zwiedzania, ale wzdłuż granic rezerwatu prowadzi czerwony szlak turystyczny z Oławy do Jelcza-Laskowic, a także leśno-archeologiczna ścieżka dydaktyczna Zwierzyniec – Kanigóra – Grodziska Ryczyńskie.
Nie jestem przyrodnikiem, ani tym bardziej żadnym znawcą czy choćby przyrodniczym zapaleńcem. Podziwiam, chłonę wszystkimi zmysłami, cieszy mnie przebywanie na świeżym powietrzu, ale moja znajomość roślin i zwierząt jest bardzo ograniczona. Nie jestem z tego dumna, ale tak już mam i już z tym nie walczę. 😉 A żeby dowiedzieć się więcej o Rezerwacie, wyszukałam o nim dwa bardzo fajne artykuły w sieci: Zwierzyniec i Rezerwat Zwierzyniec.
A także niedługą notatkę na stronie gminy Oława – Rezerwaty przyrody. Polecam zajrzeć, bo na każdej z tych stron znajdziesz ciekawe szczegóły oraz piękne zdjęcia.
Wg informacji na blogu Przyroda Dolnego Śląska najlepszymi terminami przyrodniczymi do zwiedzania Zwierzyńca są:
- kwiecień (ze względu na kokorycz i inne wiosenne geofity),
- maj (bo czosnek niedźwiedzi),
- jesień w ogóle (zbierasz grzyby?).
Trasa
Naszą wycieczkę zaczynamy na końcu ulicy Bażantowej, gdzie jest nieduży parking i tutaj właśnie zostawiliśmy auto. W miarę sprawnie przepakowaliśmy się na rowery, chłopaków przełożyliśmy do przyczepki i ruszyliśmy drogą wzdłuż wału (w prawo na pierwszym rozwidleniu).
Ta trasa prowadzi po szerokiej drodze, którą można dojechać do jazu elektrowni wodnej „Oława”. Jaz ten był też naszym celem, na który bardzo niecierpliwie czekały nasze dzieci. 🙂
Pierwszy przystanek mieliśmy dość szybko, bo po zaledwie kilkuset metrach, gdzie jest wyjeżdżona droga prowadząca bezpośrednio do rzeki. Przy samej Odrze jest miejsce z płytami i tutaj można poobserwować bieg rzeki.
Trzeba pamiętać o tym, że jadąc z małymi dziećmi w takie miejsca, trzeba naprawdę mieć oczy dookoła głowy. Nie ma tu bowiem żadnych barierek ani innych zabezpieczeń. Możliwe, że jest tu jakieś zejście do wody, my go jednak nie szukaliśmy. Nie poddajemy dzieciom „głupich” pomysłów. 😉
Jak wspomniałam naszym celem był jaz, który dawno temu odwiedzaliśmy jeszcze we dwoje jako studenci. 🙂 Niestety teren był szczelnie ogrodzony, a poziom wody tak niski, że i dzieci, i my byliśmy nieco rozczarowani. Choć nie widać tego na poniższym zdjęciu. 😉
Rozczarowani nieefektownym jazem pocieszyliśmy się jabłkami i innymi łakociami z bagażu, dzieci nazbierały bukiety dla mamy, zrobiliśmy „sesję zdjęciową”, dzieci pobiegały po wale (pod górkę i „z górki na pazurki”) i jak choć trochę wybiegaliśmy chłopaków, zapakowaliśmy się w drogę powrotną.
Ale że było nam mało, postanowiliśmy przejechać „łącznikiem” do trasy Zaodrzańskiej Agrafki (trasa biegowa). Wszechogarniająca zieleń aż kipiała dookoła. Jest to wg mnie jeden z najpiękniejszych momentów w roku. Widok tak soczystej zieleni cieszy mnie bardziej niż cokolwiek i działa naprawdę kojąco. Już nie mogę się doczekać tegorocznej „edycji”.
Przejechawszy na „drugą stronę” znaleźliśmy wiatę z ławkami, gdzie można usiąść, odpocząć, coś zjeść (oczywiście z własnych przywiezionych zapasów). Nie pamiętam już, czy na miejscu znajdują się kosze na śmieci. My zawsze staramy się nasze śmieci zabierać ze sobą z powrotem do domu. W pozostałych miejscach trasy nie znajdziesz żadnych ławek, czy wiat.
Droga powrotna wiedzie bardzo szeroką i ubitą drogą szutrową, na której spokojnie zmieszczą się dwa mijające się auta. I podczas, gdy na drodze przy wale spotkaliśmy bardzo mało ludzi, tak tutaj było ich zdecydowanie więcej. Mijaliśmy nie tylko rowerzystów, ale i biegaczy, ludzi uprawiających nordic walking, czy spacerujące z dziećmi rodziny.
Jednym zdaniem
Ta trasa ma zaledwie 6 km. Jeśli jednak jedziesz z małymi dziećmi na ich własnych rowerach lub Twój przyczepkowy albo fotelikowy pasażer szybko się niecierpliwi, to ta trasa jest naprawdę ok! Można się tu wszędzie spokojnie zatrzymać, a dzieciaki nie będą się tu nudzić. Trzeba ich co prawda szczególnie pilnować w pobliży rzeki, ale i takie miejsca zasługują, by dzieci z różnymi sytuacjami i miejscami oswajać.
A wiesz, że wycieczka rowerowa to nie tylko zwiedzanie? Chyba większość naszych wyjazdów traktujemy również jako trening umiejętności wszelakich. Także rowerowych. Bo na trasie nie tylko rozkoszujemy się przyrodą, ale także uczymy się np. jeździć z górki i pod górkę. Są to umiejętności, które może wbrew niektórym oczekiwaniom, powinno się trenować. Tak jak uczymy dziecko chodzić, uczymy je jeździć na rowerze nie tylko po prostej drodze.
To była nasza pierwsza wycieczka rowerowa roku 2020 i pierwsza, na której nasza wtedy 5latka jechała na własnym rowerze. 🙂 Duma ją rozpierała, choć pod koniec też była już zmęczona i cieszyliśmy się, że na ten pierwszy raz wybraliśmy trasę tuż pod domem.
Cieszy mnie przeogromnie, gdy mogę razem z dziećmi robić to, co kocham, i gdy wspólnie odnajdujemy w tym przyjemność.
Podobne wpisy
A jeśli szukasz innych pomysłów na wycieczki rowerowe z dziećmi w okolicy bliższej lub dalszej, to na blogu znajdziesz kilka takich naszych wycieczek. Byliśmy np. tutaj:
Zwierzyniec-Lipki-Ścinawa Polska-Oława
Jezioro Bystrzyckie | Zagórze Śląskie
Pogórze Kaczawskie, Rez. Wąwóz Myśliborski
P.S.
A jeśli spodobał Ci się dzisiejszy wpis lub któryś z poprzednich, może już nie raz skorzystałaś z tego, co u mnie znalazłaś, możesz postawić mi symboliczną kawę. 🙂 Każda kawa to bezcenna dla mnie wskazówka, że to, co tu piszę, przydaje się innym. A każde słowo uznania i choćby symboliczne „dziękuję” uskrzydla jak nie wiem co. 🙂
super wyprawa! i to w składzie, spójrzmy prawdzie w oczy, o wiele lepszym i bardziej wymagającym niż nasz 😀 To cudowne, że zaszczepiacie z Maluchach miłość do podróży i przyrody. Cieszę się, że nasz wpis się przydał <3