Śnieżka z dziećmi?! Do niedawna myślałam, że absolutnie NIE! A dziś biję się w piersi, bo okazuje się, że jednak nie jest to aż tak niemożliwe, jak mi się zdawało.
W sobotę wieczorem powiedziałam do męża, że jutro po prostu musimy gdzieś pojechać. Bo zwariuję. „Gdzie chcesz jechać?” – zapytał. „Do Karpacza, pod Śnieżkę.” – odpowiedziałam. „Ok.” – powiedział mój mąż. I choć rano byliśmy trochę mniej pewni, czy aby na pewno chcemy jechać do Karpacza, w końcu to prawie 2 h drogi w jedną stronę, pojechaliśmy. Tym razem ja NAPRAWDĘ czułam, że MUSZĘ. Potrzebowałam przestrzeni i widoku gór, takich wysokich, wzdłuż i wszerz. Nie majaczących gdzieś daleko w oddali, ale dookoła mnie. I dostałam dokładnie to, czego potrzebowałam.
Śnieżka – królowa Karkonoszy
Śnieżka – najwyższy szczyt Karkonoszy, królowa. Majestatyczna, czasem kapryśna, spoglądająca z góry. To za nią rozglądamy się z niejednego górskiego punktu, w którym się akurat znajdujemy. Tym razem chciałam popatrzeć na nią z bliska. Jeszcze jadąc wyciągiem nie myślałam, że na nią wejdziemy. Planowałam wjazd wyciągiem na Kopę i potem jakąś pętelkę po prostu po wyższej niż zwykle partii gór. Żeby samej nacieszyć oczy, ale i dzieciom pokazać te przestworza.
A jak wyszło? Ano wyszło jak zwykle inaczej niż plan zakładał. 🙂
Nasza trasa – część pierwsza
Nasza przygoda zaczęła się w Karpaczu, skąd wyruszyliśmy do dolnej stacji wyciągu na Kopę. Wyciąg to świetna opcja dla rodzin z małymi dziećmi – unika się w ten sposób długiego i męczącego podejścia i nie tylko maluchy mogą cieszyć się widokami z wysokości.
Jednakże w Karpaczu najpierw zahaczyliśmy o restaurację i zjedliśmy rewelacyjną pizzę na obiad. Gdy i my, i dzieci były najedzone, ruszyliśmy szukać parkingu. Niestety parkingi w Karpaczu nie są tanie, miasto nastawione jest na turystów. Zaparkowaliśmy na parkingu przy górnej stacji wyciągu Winterpol Biały Jar. Stąd jednocześnie bliziutko jest do dolnej stacji wyciągu na Kopę.
Podróż wyciągiem jest sama w sobie atrakcją. Dla naszych dzieci nie była to pierwsza jazda wyciągiem, już wiedzieli, jak trzeba się zachować, czego można na wyciągu oczekiwać. Na Kopę jeździ 5 osobowa kanapa. Bilety nie są tanie, my za 6osobową rodzinę zapłaciliśmy niecałe 300 zł.
Jeśli Wasze dzieci nie mają lęku wysokości, myślę, że mogą być zachwycone możliwością jazdy w powietrzu. A my jako rodzice możemy w tym czasie podziwiać rozciągające się krajobrazy Karkonoszy, ale także dzieciom możemy zwrócić uwagę na różne szczegóły. Wyciąg wywozi nas tu na wysokość około 1375 metrów, skąd do Śnieżki pozostaje już niewielka odległość.
My pierwszy przystanek zrobiliśmy już w Domu Śląskim, gdzie obiecaliśmy dzieciom lody. Tak ogromnych lodów DAWNO nie jedliśmy! Dzieci były zachwycone. 🙂 A Marcelina, gdy zobaczyła krzesełko do karmienia dla maluszków, kategorycznie zażądała posadzenia się w nim.
Nasza trasa – część druga
Z Kopy na Śnieżkę prowadzi dobrze oznakowany szlak. Trasa jest stosunkowo krótka, więc nawet młodsze dzieci powinny sobie poradzić. Wędrując pod górę, możemy podziwiać piękno przyrody i stopniowo odsłaniające się widoki na okoliczne góry i doliny. Na szczycie mieliśmy czas nie tylko na wylegiwanie się na ławkach, kolejny „piknik”, ale też nie odmówiliśmy sobie pamiątkowych zdjęć przy znanym obserwatorium meteorologicznym w kształcie „latających spodków”.
Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, że na Śnieżce nie było dzikich tłumów. Jakoś tyle razy widziałam przerażające fotorelacje na różnych grupach, jakie tam wycieczki gęsiego wchodzą. Tym razem ludzi trochę było, ale dosłownie – trochę. Nie dość, że znaleźliśmy wolną ławkę, to mogliśmy w tych wolnych ławkach przebierać!
Gdy tata naszej ekipy ucinał sobie drzemkę, ja nie odrywając oczu od dzieci próbowałam jednocześnie rozglądać się po okolicy. Jak się może domyślasz, kiepsko mi się to udawało. Te dwie czynności raczej się wykluczają, a chrapanie mojego męża (któremu zazdroszczę tak szybkiej umiejętności zasypiania w każdym miejscu i z dziećmi latającymi dookoła) nie pomagało mi w cieszeniu się okolicznymi widokami.
Z powrotem na dół czerwonym szlakiem
Po odpoczynku na szczycie i zjedzeniu przekąsek, przyszedł czas na powrót. Choć wykupiliśmy bilet na powrót wyciągiem, to jednak ostatni zjazd jest o godzinie 16:30. A my o 16:00 byliśmy dopiero wychodziliśmy na Śnieżkę. Zastanawiając się nad drogą powrotną do auta, ostatecznie zdecydowaliśmy się na schodzenie czerwonym szlakiem.
Nie była i nie jest to najłatwiejsza opcja. Jest to wg mnie niesamowicie malownicza trasa, która prowadzi nas przez różnorodne krajobrazy – od surowych, skalistych terenów po bujne, zielone lasy. Dla dzieci to wspaniała przygoda, a także szansa na obserwację lokalnej flory i fauny, jeśli tylko od czasu do czasu zwrócisz ich uwagę na niektóre szczegóły.
Na tym szlaku trzeba bardzo uważać. Są tu ogromne kamienie, ścieżka nie posiada żadnego zabezpieczenia przed ewentualnym upadkiem. Jeśli Wy i Wasze dzieci nie jesteście wprawionymi w górskich wyprawach wyjadaczami, może lepiej zdecydować się na zejście innym szlakiem? Mam spore zaufanie do swoich dzieci i wierzę w ich umiejętności, poczucie odpowiedzialności i samodzielność. Mimo to, przejście tym szlakiem kosztowało mnie trochę nerwów. Zachowanie bowiem zimnej krwi nie było tu łatwe.
I tak, ktoś może to nazwać bycie nieodpowiedzialnym. Podczas, gdy nasze dzieci sporo już schodziły, dla mnie jest to po prostu wskoczenie na kolejny level. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież tutaj niewiele trzeba było, żeby mogło dojść do tragedii. Owszem. Gdy jednak idziesz z dzieckiem przez miasto, również niewiele trzeba, by doszło do tragedii. Dla mnie jedna i druga sytuacja jest bardzo podobna. Czy to oznacza, że powinnam siedzieć z dziećmi na własnym podwórku?
Idąc czerwonym szlakiem w pewnym momencie dochodzimy do mostku, który przerzucony jest ponad płynącą dojść wartkim strumieniem Łomnicą. Tutaj mieliśmy bardzo przyjemny piknik i postój. Jeśli wędrują z Wami maluszki, to znowu jest to miejsce, w którym musisz mieć oczy i uszy dookoła głowy.
Idąc dalej w dół w pewnym momencie wchodzimy pomiędzy drzewa i dość długo idziemy lasem. Znikają widoki, za to mijamy budynek schroniska PTTK. Gdy my przechodziliśmy obok, schronisko było już zamknięte. Od niego jednak prowadzi szeroka ujeżdżona droga szutrowa.
Jednym zdaniem
Nasze wejście na Śnieżkę nie było planowane. Byłam przekonana, że to nie jest wycieczka dla małych dzieci. Gdy jednak stanęliśmy u stóp karkonoskiej królowej, wszystkim nam zamarzyło się wejście na jej szczyt. Pogoda przy tym była idealna. Choć wiało, to jednak nie urywało głów. Mimo, że chmurki pływały po niebie, to jednak były na tyle wysoko i na tyle rozproszone, że nie zasłaniały widoków. Choć świeciło słońce, to grzało, a nie prażyło na skwar.
Tym samym wycieczka to okazała się fantastyczna przygodą dla całej naszej rodziny. Wykorzystanie wyciągu na Kopę oraz zejście czerwonym szlakiem pozwoliło na zrównoważenie wysiłku i radości z odkrywania gór.
Korzyści z tej wyprawy mogłabym wymienić dużo więcej, ograniczę się jednak to tych najważniejszych:
- Bliskość natury: Spacer po górach to za każdym razem wspaniała okazja, aby pokazać dzieciom piękno przyrody.
- Aktywność fizyczna: Wspólne wędrówki to doskonały sposób na aktywne spędzanie czasu z rodziną i uzmysłowienie dzieciom, że rodzice także potrzebują ruchu.
- Wspólne przeżycia: Wspólne zdobywanie szczytów buduje wspomnienia, które dzieci będą pamiętać przez lata, a i my kiedyś będziemy wspominać z rozrzewnieniem.
- Edukacja: Możliwość nauczenia dzieci podstaw nawigacji, ekologii i szacunku do natury, takiego w naszym wydaniu, są dla mnie bezcenne.
- Dbanie o siebie: poprzez wycieczki w góry uczę dzieci mojego sposobu na aktywny wypoczynek. W ten sposób pokazuję im, jak dbam nie tylko o nich, o naszą rodzinę, ale również o samą siebie.
Kilka praktycznych wskazówek:
- Odzież: Ubierzcie się odpowiednio do warunków pogodowych. Należy pamiętać, że w górach pogoda może szybko się zmieniać, a jadąc wyciągiem dobrze mieć dodatkowy długi rękaw, czapeczkę niekoniecznie z daszkiem i spodnie z odpinanymi nogawkami (lub krótkie/długie na zmianę).
- Prowiant: Zabierzcie ze sobą wystarczającą ilość jedzenia i picia. Małe przekąski będą idealne na odpoczynek, ale też na momenty dziecięcych kryzysów. Bo że takowe nastąpią, masz jak w banku. 😉
- Ochrona przed słońcem: Czapki z daszkiem, okulary przeciwsłoneczne i krem z filtrem (o którym my wiecznie zapominamy) są niezbędne, szczególnie na otwartych przestrzeniach.
- Bezpieczeństwo: Upewnijcie się, że dzieci są cały czas pod nadzorem, zwłaszcza na bardziej stromych odcinkach. Jeśli Wasze dzieci nie są „zaprawione” – wybierzcie inny, bezpieczniejszy szlak.
Podobne wpisy
Jeśli szukasz innych pomysłów na wycieczki w niedalekiej okolicy Wrocławia, zajrzyj do innych wpisów. Może zainspiruje Cię jakieś inne miejsce, w którym mieliśmy przyjemność już być? Zajrzyj koniecznie!
Poniżej znajdziesz bezpośrednie linki do kilku miejsc, w których możesz z dziećmi spędzić czas. Edukacyjnie, miło albo z mniejszym lub większym zaangażowaniem ze strony rodzica. 😉
Nie tylko Szczeliniec Wielki | pomysł na weekend
Rodzinna Niedziela na Szlaku | Będkowice-Sobótka
Rodzinna Niedziela na Szlaku vol. 2 | Ostrzyca Proboszczowicka
Jaskinie Niedźwiedzia z dziećmi
Krośnice i kolejka wąskotorowa
Centrum edukacyjno – turystyczne CET Naturum
Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej
Będkowice skansen i rezerwat archeologiczny
P.S.
A jeśli spodobał Ci się dzisiejszy wpis lub któryś z poprzednich, może już nie raz skorzystałaś z tego, co u mnie znalazłaś, możesz postawić mi symboliczną kawę. 🙂 Każda kawa to bezcenna dla mnie wskazówka, że to, co tu piszę, przydaje się innym. A każde słowo uznania i choćby symboliczne „dziękuję” uskrzydla, jak nie wiem co. 🙂