Chyba w jeden z ostatnich pięknych i słonecznych dni pewnej jesieni wybraliśmy się z dziećmi na górską wyprawę. Z Przełęczy Jugowskiej na Kalenicę. Usłyszałam od kogoś, że to ekstremalna trasa i postanowiłam to sprawdzić na własnej skórze. 😀
To był jeden z naszych najfajniejszych wypadów podczas mojej ciąży z Marceliną. I podczas gdy Marcysia ma już półtorej roku, dopiero teraz daję radę opisać ten wyjazd. Nasze dzieci miały wtedy kolejno 7, 5 i 3 lata. Miłosz (wtedy najmłodszy) od czasu do czasu wędrował „na barana” u taty, ale ogólnie dzieci przeszły trasę samodzielnie. Nasze dzieci ledwo wysiadły z auta, rzuciły się buszować w jesiennych liściach, których w rowie na przełęczy było całe mnóstwo. 🙂
Przełęcz Jugowska
Na przełęczy funkcjonuje odpłatny parking, my zdecydowaliśmy się zaparkować wzdłuż drogi na dość szerokim poboczu. Przy pięknej pogodzie bywa tu naprawdę tłoczno i czasem znalezienie miejsca parkingowe okazuje się być nie lada zadaniem.
Schodząc z asfaltowej drogi w kierunku czarnego szlaku natknęliśmy się na pierwsze „instalacje”, które rzecz jasna przyciągnęły nie tylko dzieci.
Z przełęczy skierowaliśmy się do mojego ulubionego chyba schroniska PTTK Zygmuntówka. Szlak do schroniska wiedzie dość stromo w dół. Jest jednak bardzo dobrze oznaczony, raczej ciężko przeoczyć schronisko. 🙂
A w schronisku…
Schronisko PTTK Zygmuntówka
… zaczęliśmy od zjedzenie przepysznych naleśników. W ogóle polecamy kuchnię w Zygmuntówce, ich chaczapuri nie ma sobie równych!
Podczas gdy dzieci zajadały się wciąż naleśnikami i korzystały z kącika z zabawkami, ja nie mogłam się oprzeć biblioteczce. No po prostu musiałam przejrzeć jej zawartość.
Wokół Zygmuntówki stoją piękne rzeźby, które przyciągają i dzieci, i dorosłych. Dodatkowo tamtego dnia była bardzo dobra widoczność i mogliśmy podziwiać cudne widoki dookoła.
Kierunek – Kalenica
Gdy już się najedliśmy, napiliśmy, dzieci się pobawiły, ruszyliśmy w stronę Kalenicy. Pierwsze nasze kroki kierując w stronę Rymarza.
Akurat krótko przed naszym przyjazdem w Polsce mocno wiało, a skutki tych wiatrów mogliśmy obserwować po drodze. Pierwszy kawałek wiódł dość stromo pod górę i było dość sporo wystających korzeni, połamanych gałęzi i powalonych drzew. Trzeba było dość uważnie patrzeć pod nogi. Naszym dzieciom te dodatkowe „utrudnienia” bardzo się podobały. Nie dość, że trasa była po prostu ciekawa, to jeszcze mieliśmy okazję rozmawiać z dziećmi o potędze przyrody i jej ewentualnej niszczycielskiej sile.
Dzieci miały niesamowitą frajdę ze wspinania się, przechodzenia pod powalonymi pniami, a także z przedzierania się przez korony leżących na ścieżkach drzew.
Również skały sprawiały, że naszym dzieciom aż świeciły się oczy i włączała niewyczerpana wręcz energia! Czasem naprawdę się zastanawiam, skąd oni czerpią tę siłę. Gdy idziemy płaskim chodnikiem nieraz bywa, że ledwo powłóczą nogami i jęczą, że ich nóżki bolą.
Trasa na Kalenicę powiodła nas przez Rymarza, Zimną Polankę i Słoneczną.
Oprócz huśtawki nastrojów po drodze natknęliśmy się na prawdziwą huśtawkę, której dzieci rzecz jasna nie chciały przepuścić.
Z chyba niezliczoną liczbą przystanków na drodze na liczne mniej lub bardziej oczywiste atrakcje, dotarliśmy ostatecznie do naszego punktu docelowego.
Kalenica
Podczas gdy słońce zaczynało już powoli chylić się ku zachodowi, mogliśmy jeszcze podziwiać niesamowite widoki ze szczytu wieży widokowej na Kalenicy.
O wieży na Kalenicy pisałam już chyba kiedyś na moich mediach społecznościowych. Na tamten moment nic się tam nie zmieniło. Wieża nie wydaje mi się być szczególnie bezpieczna. Pordzewiałe przęsła, moim zdaniem, są lekko odstraszające. Myślę, że dobrze byłoby odnowić tę wieżę, bo widoki z niej są naprawdę nieziemskie. Obok wieży jest też chatka ze stołem i ławkami, w której można się skryć, niestety nie zmieści się w nich duża grupa, a zaledwie parę osób. Jest tu też miejsce, gdzie można rozpalić ognisko.
A wracając już z powrotem mieliśmy jeszcze okazję podziwiać przepiękny zachód słońca siedząc na szczycie Rymarza.
To była naprawdę bardzo przyjemna niedziela, odprężająca wyprawa, z licznymi „atrakcjami”.
Jednym zdaniem
Jednym zdaniem bardzo polecam tę trasę. Nie jest szczególnie długa, a bliskość schroniska, w którym można się ogrzać (lub schłodzić w zależności od pory roku) i zjeść/wypić coś pysznego, sprawia, że jest to naprawdę dobry kierunek wypraw.
Pragnę też podkreślić, że osoba, która określa tę trasę jako ekstremalną, chyba jednak ma kiepskie porównanie. Skoro 3, 5 i 7 latka dali radę, to dorosły tym bardziej. To, co sobie niesamowicie cenię w naszych wycieczkach, to brak parcia na zrobienie nie wiadomo jak wielkiego kilometrażu, czy też przejście zaplanowanej trasy w ściśle określonym czasie.
A rodziców chcę uspokoić. Poniższym zdjęciem chcę Wam pokazać, że nasze wycieczki nie zawsze wyglądają tak super kolorowo. Staram się pokazywać, że i nam, i naszym dzieciom zdarzają się chwile pełne złości, nerwów, smutku, żalu, czy też kłótni. Nie jest to jednak powód, dla którego mielibyśmy zrezygnować z tej formy odpoczynku.
Uwielbiam zwracać uwagę dzieci na drobne szczegóły naszych wypraw. Na słońce przezierające przez chmury lub korony drzew, na ogromne mrowisko, skupisko nietypowych grzybów, ślady leśnych zwierząt i wiele, wiele innych. Takie zwykłe niezwykłe rzeczy pomagają mi dbać o uważność i zatrzymanie się w tu i teraz.
Serdecznie zapraszam Cię, wraz z dziećmi lub bez, do udziału w naszych wycieczkach. Jako Fundacja Nasza Mozaika organizujemy bowiem wydarzenia pod nazwą Rodzinną Niedzielę na Szlaku oraz Mozaikowe Mamy w Górach. Wydarzenia są bezpłatne, choć zachęcamy do wsparcia Fundacji w jej działaniach i dorzucenie grosika do Mozaikowej skarbonki.
Podobne wpisy
Jeśli szukasz innych pomysłów na wyprawy z dziećmi w okolicy Dolnego Śląska i nie tylko, to może zainspiruje Cię jakieś miejsce, w którym mieliśmy przyjemność już być? Zajrzyj do poniższych linków oraz innych wpisów na blogu!
Poniżej znajdziesz bezpośrednie linki do kilku miejsc, w których możesz z dziećmi spędzić czas. Edukacyjnie, miło albo z mniejszym lub większym zaangażowaniem ze strony rodzica. 😉
Jaskinia Niedźwiedzia z dziećmi
Krośnice i kolejka wąskotorowa
Centrum edukacyjno – turystyczne CET Naturum
Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej
P.S.
A jeśli spodobał Ci się dzisiejszy wpis lub któryś z poprzednich, może już nie raz skorzystałaś z tego, co u mnie znalazłaś, możesz postawić mi symboliczną kawę. 🙂 Każda kawa to bezcenna dla mnie wskazówka, że to, co tu piszę, przydaje się innym. A każde słowo uznania i choćby symboliczne „dziękuję” uskrzydla jak nie wiem co. 🙂