W jedną z ubiegłych sobót postanowiłyśmy wyruszyć na górską wyprawę do Szklarskiej Poręby – ja, moja córka, moje dwie koleżanki (moje „górskie besties”) oraz ich córki. Plan był prosty: złapać pociąg o 6 rano, spędzić cały dzień na szlaku i wrócić pełnymi górskich wrażeń. No cóż… o przygodach rzeczywiście możemy mówić, ale zaczęło się dość… powoli.
Zderzenie z Rzeczywistością: Dzieci w Trybie „Żółw”
Nasza wycieczka zaczęła się o 5:30 rano, gdy to spotkałyśmy się w pociągu na trasie Oława-Wrocław. Przesiadka we Wrocławiu, gdzie zdążyłyśmy zahaczyć o kawkę dla mam i gorącą czekoladę dla córek, a także rewelacyjne ciepłe bajgle. Pogaduchom w pociągu nie było końca. Stacja końcowa? Szklarska Poręba Górna.
Pierwsza część wyprawy? Wyjątkowo trudna, bo nasze dziewczyny absolutnie NIE podzielały naszego entuzjazmu do wędrówek. Wręcz przeciwnie, wlokły się jakby szły na egzekucję, a każda kolejna minuta to było jedno wielkie stękanie. Serio, w pewnym momencie zaczęłyśmy się zastanawiać, czy nie lepiej zapakować je do kartonu, przykleić znaczek i wysłać paczką do domu. Ja nawet zaczęłam przeglądać cennik pocztowy.
Nawet widoki na Karkonosze jakoś nieszczególnie zachwyciły nasze 3 gwiazdy. Idąc w górę zatrzymywałyśmy się tyle razy, że aż chyba ciężko zliczyć. Choć trasa na Wysoki Kamień ze stacji dworca Szklarska Poręba Górna naprawdę jest niedługa i przyjemna. Po drodze mijałyśmy wielu turystów i turystek, a także nas mijano. 🙂
Punkt Zwrotny: Magia Schroniska
Jednak coś dziwnego wydarzyło się, kiedy dotarłyśmy do schroniska na Wysokim Kamieniu. Co prawda nie sprawiły tego ani widoki na Karkonosze, ani piękna pogoda, ani wejście na wieżę, ani szarlotka i gorąca czekolada ze schroniska!
Myślałyśmy, że wejście na wieżę i widoki z niej, rozpościerające się na Góry Izerskie, sprawią, że nasze dziewczyny trochę nam „odpuszczą”. A gdzie tam. Fun to miałyśmy my – mamuśki.
Przyszedł jednak taki moment, kiedy nasze „marudy” zmieniły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! Nagle pełne energii, gotowe na podbój gór, zaczęły biegać i wspinać się po wszystkim, co choć trochę przypominało skałę.
Skałka obok? Wspinamy się! Drzewo? Spróbujemy wejść! Co się stało? Nie wiemy do dziś, ale podejrzewam, że ktoś ta szarlotka w schronisku to jakaś podrasowana była.
Po Zakręcie Śmierci Prosto na Zbójeckie Skały
Gdy minęłyśmy Zakręt Śmierci (który, swoją drogą, był w remoncie – na szczęście, bo zakręt+śmierć+nasze dzieci to raczej kiepskie połączenie) nie mogłyśmy dziewczyn zatrzymać. Myślałyśmy, że to my będziemy pędzić z góry, ale nie – teraz to dziewczyny ciągnęły nas, a każda napotkana skała była pretekstem do wspinaczki. Oczywiście, kto musiał je potem z tych skał ściągać? Zgadliście. My!
Oprócz skał co jeszcze sprawiło, że dziewczyny się zatrzymały w zachwycie i może z lekkim przestrachem? Padalec!
Wielki Finał: Pizza Zasłużona Jak Nigdy
Na koniec dotarłyśmy do stacji Szklarska Poręba Dolna. Ta stacja wprawiła nas w prawdziwe osłupienie. Stacja to bowiem za dużo powiedziane. To jest jedynie przystanek. Przepiękny, stary budynek, niestety bardzo zapuszczony. Odgrodzony taśmami, więc mam ogromną nadzieję, że ktoś rzeczywiście się nim zajął, zaopiekował i przywróci temu budyneczkowi jego pierwotne piękno.
Na tej stacji zamówiłyśmy sobie coś, co po takiej przygodzie smakowało jak ambrozja – pizzę. Po całym dniu walki ze sobą, dziećmi i grawitacją, siadłyśmy zmęczone, ale szczęśliwe. Nasze córki, które rano wyglądały, jakby im się świat zawalił, teraz dyskutowały o tym, kto wszedł na więcej skał. A my? Cóż, piłyśmy zasłużoną herbatkę, marząc o tym, żeby ktoś nas teraz wysłał kurierem do jakiegoś SPA.
Jednym zdaniem
Morał z tej historii? Nigdy nie poddawaj się zbyt szybko – nawet jeśli twoje dziecko na początku wycieczki marzy tylko o powrocie do domu. Gdybyśmy się wtedy poddały, ominęłaby nas epicka metamorfoza marud w małe „górzystki”. Góry uczą cierpliwości, a pizza – że wszystko da się przeżyć!
Ale nie mogę się oprzeć, żeby nie pokazać Ci jeszcze tego. Powyższe 2 zdjęcia można opatrzyć podpisem: instagram i rzeczywistość. 😉 Podczas gdy my matki-wariatki w drodze powrotnej już omawiałyśmy pomysły na kolejny wyjazd, o tyle nasze córki… No cóż. Chyba się trochę zmęczyły. 😉
Podobne wpisy
Jeśli szukasz innych pomysłów na wycieczki w niedalekiej okolicy Wrocławia, zajrzyj do innych wpisów. Może zainspiruje Cię jakieś inne miejsce, w którym mieliśmy przyjemność już być? Zajrzyj koniecznie!
Poniżej znajdziesz bezpośrednie linki do kilku miejsc, w których możesz z dziećmi spędzić czas. Edukacyjnie, miło albo z mniejszym lub większym zaangażowaniem ze strony rodzica. 😉
Nie tylko Szczeliniec Wielki | pomysł na weekend
Rodzinna Niedziela na Szlaku | Będkowice-Sobótka
Rodzinna Niedziela na Szlaku vol. 2 | Ostrzyca Proboszczowicka
Jaskinie Niedźwiedzia z dziećmi
Krośnice i kolejka wąskotorowa
Centrum edukacyjno – turystyczne CET Naturum
Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej
Będkowice skansen i rezerwat archeologiczny
P.S.
A jeśli spodobał Ci się dzisiejszy wpis lub któryś z poprzednich, może już nie raz skorzystałaś z tego, co u mnie znalazłaś, możesz postawić mi symboliczną kawę. 🙂 Każda kawa to bezcenna dla mnie wskazówka, że to, co tu piszę, przydaje się innym. A każde słowo uznania i choćby symboliczne „dziękuję” uskrzydla, jak nie wiem co. 🙂