Na Wzgórza Kiełczyńskie wybraliśmy się w lany poniedziałek. W dzień wolny od pracy, więc szukaliśmy miejsca nie obleganego przez tłumy. Bo przecież o Wzgórzach Kiełczyńskich to mało kto słyszał… Prawda?
Rzadko wybieramy się na urlop w dniach wolnych, tj. kiedy reszta kraju również świętuje wolne dni. Rok temu mimo to wybraliśmy się na świętowanie Wielkiej Nocy w Karpaczu. A w tym roku spędziliśmy połowę świąt przy rodzinnych stołach, ale już w Wielki Poniedziałek postanowiliśmy wykorzystać piękną pogodę i wybraliśmy się z 3 innymi rodzinami na świętowanie na świeżym powietrzu. Zaopatrzeni w herbatkę w termosach, kiełbaski, parówki, kanapki i inne świąteczne frykasy pojechaliśmy szukać wiosny.
Wzgórza Kiełczyńskie
Tym razem celem były Wzgórza Kiełczyńskie. Niewielkie w sumie pagórki kawałek za Ślężą, pomiędzy Świdnicą a Dzierżoniowem. Informacje o Wzgózach znalazła Aga i skutecznie namówiła nas (a w sumie to mnie) na obranie ich za cel naszej wycieczki. 😀
Idąc ścieżką przez Wzgórza można ponoć podziwiać panoramę Gór Sowich, Ślęży oraz Świdnicy. Gdy my wędrowaliśmy po Wzgórzach niestety akurat nad Polską przetaczał się jakiś piasek pustyni i wszelkie widoki były mocno „zamglone”.
Wzgórza są częścią Ślężańskiego Parku Krajobrazowego. Wg informacji, które znalazłam w internetach zbudowane są ze skał metamorficznych – co oznacza, że można się tu natknąć na opal, kwarc, chalcedon czy magnezyt. Nie znam się na skałach i innych kamieniach, więc jedyne, co znaleźliśmy to serpentynity.
Właśnie ze względu na budowę geologiczną Wzgórz Kiełczyńskich prowadzono tu ponoć intensywne wydobycie między innymi serpentynitu właśnie i innych minerałów.
Szukając informacji o tym, czym właściwie jest ten serpentynit, natknęłam się na coś takiego (o czym rzecz jasna bladego pojęcia nie miałam):
Serpentynit antygorytowy jest skałą metamorficzną o bardzo szerokim zastosowaniu, choć wciąż mało znaną. Przyczyn niewielkiej popularności serpentynitu należy upatrywać w niewielkim zasięgu jego występowania. Ten oryginalny kamień występuje wyłącznie w Polsce i wydobywa się go w tylko jednej kopalni. Skomplikowana struktura, nietypowa barwa oraz niewielka skala wydobycia czynią z niego kruszywo wyjątkowe i atrakcyjne.
Trasa
Trasa po Wzgórzach Kiełczyńskich wg mnie nie jest szczególnie wymagająca. Choć czytając różne artykuły na różnych stronach w internecie, znalazłam informacje, że to „wymagająca trasa” albo „dla bardziej wymagających piechurów”, albo jeszcze „strome podejścia”. Najwyraźniej moja definicja „stromych podejść” i „wymagającej” trasy jest zdecydowanie inna.
Wycieczkę rozpoczęliśmy pod kościołem, który choć obecnie znajduje się w remoncie, to jednak obok niego jest naprawdę spory zielony parking. Zielony tj. taki trawiasty. Choć ścieżka edukacyjna ma 16 tablic, my naszą wycieczkę rozpoczęliśmy od trzeciej. Nie wracaliśmy się do wsi, żeby czytać informacje z dwóch pozostałych. Widać po tablicach, że stoją tu już od jakiegoś czasu. Kolory są dość wyblakłe i gdzieniegdzie ciężko jest już odczytać zamieszczone tu informacje.
A co do trasy… W większości wiedzie ona po dość szerokiej ścieżce, nawet takiej, że zmieści się tu auto. Jeśli chcemy jednak wejść na Szczytną (a my chcieliśmy), to trzeba liczyć się z kilkoma podejściami i mniejszymi lub większymi „urozmaiceniami”. 🙂 Jeśli idziesz z dzieckiem, to każde zwalone drzewo, kamienne schody, wystające korzenie, możesz przekuć na naprawdę ciekawy element wycieczki.
Ze Szczytnej nie zobaczysz jakichś widoczków, bo po prostu szczyt jest zalesiony. Nie ma tu żadnej wieży widokowej (choć myślę, że mogłoby to przyciągnąć więcej turystów), za to są ławeczki, miejsce na ewentualne ognisko i kupa kamieni, na którą z lubością wspinały się nasze dzieci.
Oprócz ścieżki edukacyjnej na trasie spotykamy również oznakowania żółtego szlaku, który prowadzi ponoć ze Świdnicy na Ślężę i od strony Gogołowa biegnie głównym grzbietem wzgórz aż do Szczytnej, gdzie następnie biegnie południowym stokiem w kierunku Kiełczyna i dalej na przełęcz Tąpadła.
Schodząc ze Szczytnej mijaliśmy ponoć lizawkę i miejsce karmienia leśnych zwierząt. Nie zatrzymywaliśmy się tu jednak i poszliśmy dalej w kierunku Przełęczy Książnickiej, gdzie zamierzaliśmy rozpalić ognisko i zjeść wszystkie przytaszczone w plecakach skarby. Idąc na Przełęcz trasa wiedzie już głównie w dół, może być troszkę zarośnięta.
Ogniska jednak nie rozpaliliśmy. Wiało na tyle mocno, że nie chcieliśmy stwarzać zagrożenia, więc przyniesiony prowiant zjedliśmy na zimno. 😀
Tuż przed Przełęczą i zaraz za nią można spędzić sporo czasu grzebiąc w ziemi. 🙂 Zwłaszcza jeśli ktoś lubi kamienie, itp. Okoliczne kamienie błyszczą zielonkawo i zachęcają do przyglądania się im, gładzenia, szlifowania.
Oprócz zamieszczonej wyżej mapki z tablicy, zamieszczam też mapkę trasy ze strony mapyturystycznej. Znalazłam informacje, że trasa ścieżki ma 6 km albo 7 km. Nam wyszło około 7 km. Chyba sporo zależy od tego, czy trochę kluczycie, czy się wracacie, a może zbaczacie z określonej trasy i idziecie na tzw. „szagę”. 🙂
Jednym zdaniem
Ścieżka po Wzgórzach Kiełczyńskich wiedzie po pętli, co oznacza, że zaczynamy i kończymy w tym samym miejscu. Jest to wygodne zwłaszcza wtedy, gdy chcemy wrócić do zaparkowanego auta. Pętelka to mój ulubiony rodzaj trasy. Nie lubię się wracać.
Na trasie ścieżki mijaliśmy pomnik poświęcony pamięci dawnych mieszkańców Kiełczyna i okolic poległych na frontach I Wojny Światowej, pamiątkowy głaz narzutowy i leśniczówkę (której osobiście nie przyuważyłam). Szkoda, że wcześniej się nie doczytałam – ale na trasie ponoć są 2 skrytki geocaching’owe. Jeśli bawicie się w szukanie „keszy”, może tym bardziej warto się tu wybrać?
Wg różnych artykułów Wzgórza Kiełczyńskie „są świetną alternatywą” dla zatłoczonej Ślęży i Raduni. Cóż… przez sporą część trasy miałam wrażenie, że takich tłumów to dość dawno nie uświadczyłam. Może jednak nie jest to aż tak mało popularne miejsce. 🙂 Do tego stwierdziliśmy, że skoro to mało popularne miejsce, to weźmiemy też naszego psa. Na wędrujące z nami 4 rodziny, 3 wzięły ze sobą psy. 😀 I miałam wrażenie, że większość ludzi przyjechała tu z psami.
Jakby nie było… podsumowując: wg mnie trasa nie jest ani szczególnie trudna, ani wymagająca. Poprowadzenie ścieżki po pętli oraz zróżnicowanie terenu sprawia, że nie jest nudno. Jeśli macie chodzące dzieci – przyjeżdżajcie śmiało! Jeśli masz bobasa – bierz nosidło lub chustę, kocyk, matę – przyjeżdżaj i oddychaj świeżym powietrzem.
Nie bierz tu wózka. Zdecydowanie nie jest to trasa na wózek. 🙂
Podobne wpisy
Jeśli szukasz innych pomysłów na miejsca dla dzieci w okolicy Wrocławia, może zainspiruje Cię jakieś inne miejsce, w którym mieliśmy przyjemność już być? Zajrzyj!
Poniżej znajdziesz bezpośrednie linki do kilku miejsc, w których możesz z dziećmi spędzić czas. Edukacyjnie, miło albo z mniejszym lub większym zaangażowaniem ze strony rodzica. 😉
Jaskinie Niedźwiedzia z dziećmi
Krośnice i kolejka wąskotorowa
Centrum edukacyjno – turystyczne CET Naturum
Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej
Będkowice skansen i rezerwat archeologiczny
P.S.
A jeśli spodobał Ci się dzisiejszy wpis lub któryś z poprzednich, może już nie raz skorzystałaś z tego, co u mnie znalazłaś, możesz postawić mi symboliczną kawę. 🙂 Każda kawa to bezcenna dla mnie wskazówka, że to, co tu piszę, przydaje się innym. A każde słowo uznania i choćby symboliczne „dziękuję” uskrzydla jak nie wiem co. 🙂